Na Pradze-Północ jeden z zaparkowanych samochodów zaniepokoił przechodniów. Z dziurawego baku wyciekało paliwo. Łatwopalna ciecz groziła pożarem. Na miejscu zjawili się strażnicy miejscy, a potem strażacy.
Zgłoszenie o rozlewającej się plamie paliwa pod samochodem zaparkowanym na ulicy Kowelskiej strażnicy miejscy otrzymali po południu 24 kwietnia. Patrol udał się na miejsce i zlokalizował toyotę yaris pierwszej generacji.
"Auto od dłuższego czasu było nieużytkowane, nie miało powietrza w jednej z opon, a pod nim widoczna była plama paliwa. Funkcjonariusze zauważyli, że wycieka ono z zardzewiałego, dziurawego baku. Ponieważ sytuacja groziła pożarem, strażnicy zabezpieczyli zagrożony rejon i wezwali strażaków" - opisała interwencję straż miejska w komunikacie.
Strażacy usunęli plamę paliwa. Informacja o niebezpiecznym pojeździe trafiła następnie do strażników z referatu do spraw pojazdów. Gdy funkcjonariusze przyjechali sprawdzić, czy toyota - z uwagi na zagrożenie - nie wymaga odholowania na parking depozytowy, zauważył ich właściciel pojazdu. "Starszy mężczyzna zobowiązał się do zabezpieczenia auta" - dodała straż miejska.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Straż Miejska Warszawa