- Szacujemy, że przez Warszawę od początku kryzysu przewinęło się około 200 tysięcy Ukraińców. Oczywiście nie wszyscy zostali w mieście. Myślimy, że większość osób pojechała dalej. Oczywiście nikt nie prowadzi szczegółowych statystyk. Nie wiemy nic o osobach, które przybywają tutaj transportem prywatnym - powiedziała podczas briefingu Monika Beuth-Lutyk.
Zaznaczyła też, że do miasta przyjechała "cała masa osób", które nie korzystają z naszego systemu rejestracji. - Do wczoraj udzieliliśmy pomocy 28 tysiącom ludzi. Po weekendzie było to 18 tysięcy, czyli w ciągu jednej doby przybyło kolejnych 10 tysięcy osób, które przeszły przez nasze punkty informacyjne - podkreśliła rzeczniczka stołecznego ratusza.
W miejskich szpitalach urodziło się siedmioro dzieci
Codziennie z Warszawy odjeżdżają autokary do innych miast. Warszawa zaapelowała do przewoźników o pomoc w transporcie międzymiastowym. - Bo Warszawa, jako samorząd, zajmuje się transportem wewnętrznym, miejskim - wyjaśniła Monika Beuth-Lutyk i dodała, że udało się tysiąc osób w ten sposób przewieźć. Podziękowała firmom, które odpowiedziały na miejski apel.
W miejskich szpitalach urodziło się siedmioro dzieci, których mamy przybyły z Ukrainy. 113 osobom udzielono pomocy szpitalnej, 33 osoby są hospitalizowane.
W miejskiej bazie jest w tej chwili zarejestrowanych 7795 wolontariuszy. Warszawiacy zgłosili 4224 mieszkania, 200 osób już w nich zamieszkało. - W punktach pobytowych jest duża rotacja. Bardzo wiele osób przyjeżdża do nas i zostaje 2-3 dni. Kiedy odpoczną, bardzo często wiele osób jedzie dalej. A na ich miejsce kwaterujemy kolejnych - powiedziała rzeczniczka.
Około tysiąca dzieci z Ukrainy dołączyło do warszawskich placówek oświatowych. W przedszkolach jest 267 dzieci, w szkołach podstawowych - 678, a w liceach - 53 uczniów. - W kolejnych dniach na pewno będzie się ta liczba zwiększać - dodała rzeczniczka. - Dzieci te nie mówią po polsku, mówią tylko po ukraińsku. Tworzymy dla nich oddziały przygotowawcze - powiedziała i dodała, że tworzona jest baza nauczycieli, którzy posługują się językiem ukraińskim. - Zachęcamy do zgłaszania się do naszego biura edukacji uchodźczyń, które są nauczycielkami lub przedszkolankami - wskazała.
- Cały czas wysyłamy pociągi z darami na Ukrainę. W sumie tych pociągów pojechało już 13. W poniedziałek pojechał kolejny pociąg z darami do Kijowa. To była pomoc humanitarna współorganizowana ze Szwajcarią - przekazała.
"Warszawskie dworce są newydolne"
Jak zaznaczyła, cały czas zmieniają się punkty informacyjne. - Na Dworcu Zachodnim pojawił się ogrzewany namiot - stołówka na 150 osób, do którego wyprowadziliśmy posiłki z dworca. Na dworcu musi panować porządek. Musi cały czas odbywać się ruch i musi być bezpiecznie. Staramy się szukać nowych powierzchni na zewnątrz - dodała. Miasto ustawiło też na zewnątrz specjalny punkt medyczny. - Na obu dworcach mamy już w zasadzie regularne izby przyjęć. To są kontenery, żeby w jak najlepszych warunkach udzielać pomocy - powiedziała Monika Beuth-Lutyk.
Wytłumaczyła, dlaczego tak wielu ludzi zostaje na dworcach, pomimo tego, że jest dla nich miejsce noclegowe. - Większość z tych osób po prostu jedzie dalej. Oni albo czekają na informację, kiedy jest pociąg do miejsca, do którego chcą się udać, albo mają już to połączenie i ono będzie za 4-5 czy 10 godzin. Nie chcą nigdzie jechać, chcą już tu poczekać - powiedziała.
- Spodziewamy się coraz większej liczby uchodźców i te dworce są po prostu niewydolne - zaznaczyła rzeczniczka i zaapelowała do rządu o przekierowanie pociągów już z granicy. Żeby nie jechały do Warszawy, tylko do innych miast, które chcą przyjąć uchodźców. - Chodzi o to, żeby Warszawa nie była jednym, dużym węzłem przesiadkowym - podkreśliła.
Atak Rosji na Ukrainę - oglądaj wydanie specjalne w TVN24 GO:
Autorka/Autor: dg
Źródło: tvnwarszawa.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Artur Węgrzynowicz/tvnwarszawa.pl