"Marsz gniewu" na ulicach Warszawy. "Kocham to, co robię i nie chcę innej pracy. Chcę mieć godne wynagrodzenie"

15 1410 kprm protest-0017
"Marsz gniewu" materiał Ewy Koziak w Faktach po Południu
Źródło: TVN24
Kilka tysięcy osób wzięło udział w "Marsz gniewu" zorganizowanym przez związki zawodowe pracowników budżetówki. Uczestnicy domagali się podwyżek płac. - Jesteście tu dziś po to, aby pokazać całej Polsce, że państwo polskie jeszcze się nie zawaliło wyłącznie dzięki waszej ciężkiej pracy. Jesteście tu dziś po to, aby wszyscy w Polsce, którzy stanowią prawo i decydują, pamiętali o tym, dzięki komu mogą się chwalić w telewizji swoimi sukcesami. Bez was nie da się w Polsce przeprowadzić żadnej reformy - mówiła do uczestników marszu szefowa Forum Związków Zawodowych Dorota Gardias.

Na warszawskie ulice wyszli przedstawiciele różnych zawodów: służb mundurowych, pracownicy wymiaru sprawiedliwości, ale też urzędnicy samorządowi oraz osoby pracujące w ministerstwach. Protestujący przyjechali z wielu zakątków Polski.

Główny postulat uczestników marszu to natychmiastowy wzrost wynagrodzeń i wprowadzenie reguł ich wypłacania. Mówią o 24 procentach podwyżki w przyszłym roku i 20 procentach w tym roku.

"Państwo polskie jeszcze się nie zawaliło wyłącznie dzięki waszej ciężkiej pracy"

Dorota Gardias, przewodnicząca Forum Związków Zawodowych, powiedziała, że wynagradzanie urzędników w obecny sposób to jest budowanie "bieda państwa". - Straciliście na inflacji gigantyczne pieniądze. Pieniądze potrzebne wam do codziennego funkcjonowania – powiedziała do zgromadzonych szefowa Forum Związków Zawodowych. Jak dodała, "wyższe ceny to wyższe wpływy do budżetu".

- Dlatego nie dajcie się oszukać. Kupując chleb, idąc do fryzjera, naprawiając samochód, już dawno daliście im pieniądze na te podwyżki. Te pieniądze zostały wam odebrane – wskazała. - Jesteśmy tu dziś po to, aby je odzyskać – zaznaczyła. Zwróciła się do zebranych: - Jesteście tu dziś po to, aby pokazać całej Polsce, że państwo polskie jeszcze się nie zawaliło wyłącznie dzięki waszej ciężkiej pracy. Jesteście tu dziś po to, aby wszyscy w Polsce, którzy stanowią prawo i decydują, pamiętali o tym, dzięki komu mogą się chwalić w telewizji swoimi sukcesami. - Bez was nie da się w Polsce przeprowadzić żadnej reformy – dodała.

- Mówimy, że to jest sprawa i dzisiejszy przekaz dla wszystkich Polek i Polaków: niebezpieczeństwo wynikające z opustoszałych urzędów, posterunków policji, sądów. (....) Ci ludzie w końcu odejdą z tej pracy. Tak było w sprawie pielęgniarek i położnych, kiedy dopiero społeczeństwo dojrzało z rządzącymi, że nie będzie miał się kto nami opiekować. Dopiero się zaczęły jakieś minimalne ruchy - przypomniała Gardias.

"Oddajemy serce w pracy"

- Głównym problemem jest to, że pensje w wielu sektorach budżetówki rosły dużo wolniej niż inflacja, niż inne pensje. Problemem wielkim jest to, że niektórzy mają podwyżki tylko dlatego, bo rosła pensja minimalna - powiedział reporterowi TVN24 jeden z uczestników marszu.

- Kocham to, co robię i nie chcę innej pracy. Chcę mieć godne wynagrodzenie za to – mówiła z kolei zapytana o swoją obecność na proteście jedna z jego uczestniczek

- My właśnie jako funkcjonariusze przede wszystkim wspieramy pracowników cywilnych, dlatego że ich sytuacja jest dramatyczna. Nawet bym to określił jako groteskową. Dlatego, że są to ludzie wysokowyspecjalizowani, którzy wykonują bardzo odpowiedzialną pracę. Pracę, która rodzi też pewne konsekwencje karne w przypadku niedopełnienia obowiązków, a zarabiają normalną krajową – powiedział zapytany o protest mężczyzna.

- Ci, co chcieli odejść, dawno odeszli. Zostali naprawdę patrioci chyba i ci, którzy kochają tę pracę. I są wierni po prostu temu, żeby służyć społeczeństwu. Tylko w tych kategoriach można to rozpatrywać – skomentowała kolejna osoba.

- Jesteśmy domem pomocy dla osób niepełnosprawnych intelektualnie. Zatem pracujemy z ludźmi specyficznymi. Nasze kwalifikacje, nasze przygotowanie muszą być też specyficzne i wyjątkowe. No i jest takie. Robimy to, oddajemy serce w pracy. Lubimy tę pracę, chcemy ją wykonywać dobrze. Niestety nie jesteśmy godziwie wynagradzani - powiedziała protestująca pracownica Domu Pomocy Społecznej.

- Jak się kocha tę pracę, to się z niej nie rezygnuje, tylko walczy się o poprawę. Także my walczymy, nie poddajemy się - podsumowała kolejna uczestniczka protestu.

Inna z kobiet, pracująca w prokuraturze, zwróciła uwagę na brak ludzi do pracy. - Taka miejscowość jak Warszawa, gdzie mamy rozbudowany rynek pracy, w jednej z prokuratur okręgowych na dzień dzisiejszy jest 60 wakatów. Przychodzą stażyści, trzy tygodnie to jest maksymalny czas, jaki wytrzymują w tej firmie, tym bardziej że nie widzą perspektyw rozwoju, awansu - mówiła. - My w swoją pracę wkładamy całe swoje serce, ale nie jesteśmy w stanie sprostać wszystkim wymaganiom, jakie mamy wokół, niestety bardzo źle się z tym czujemy, że interesanci muszą czekać dłużej na pewnego rodzaju decyzje lub wykonanie jakiejś sprawy - dodała.

Kto brał udział w marszu

Związki zawodowe, których członkowie biorą udział w marszu to m.in.: Związek Zawodowy Pracowników Policji, Związek Zawodowy Pracowników Prokuratury RP, Związek Zawodowy Pracowników Cywilnych Wojska, Związek Zawodowy Strażaków, Związek Zawodowy Pracowników Wymiaru Sprawiedliwości RP, Ogólnopolski Związek Zawodowy Psychologów, NSZZ "Solidarność" Pracowników Sądownictwa i Prokuratury. Obecne są też związki zawodowe pracowników pomocy społecznej z różnych stron Polski oraz pracowników domów opieki społecznej, a także związki związane z górnictwem węgla brunatnego.

Jakie utrudnienia w stolicy?

Manifestujący z placu Defilad wyruszyli około godziny 12. Stamtąd przeszli przez rondo Dmowskiego, Aleje Jerozolimskie, rondo de Gaulle'a, Nowy Świat, plac Trzech Krzyży, ulicę Wiejską przed gmach Sejmu, a następnie ulicą Piękną i Alejami Ujazdowskimi przed budynek Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.

Zgromadzenie zakończyło się około godz. 17. W przypadku braku możliwości przejazdu, na trasy objazdowe były kierowane tramwaje linii: 4, 7, 9, 15, 18, 22, 24, 25 i 35 oraz autobusy linii 107, 108, 111, 116, 117, 118, 127, 128, 131, 158, 159, 166, 171, 175, 180, 222, 503, 507, 517, 518, 519, 520, 521, 522, 525 i E-2.

W piątek na przystankach pasażerom pomagali także informatorzy Zarządu Dróg Miejskich.

Czytaj także: