W poniedziałek wieczorem Jarosław Kaczyński wraz z bliskimi współpracownikami pojawił się przed pomnikiem ofiar katastrofy smoleńskiej. Prezes Prawa i Sprawiedliwości miał ze sobą sprej, którym zamalował tabliczkę na wieńcu, na której odpowiedzialnością za tragedię obciążany jest jego brat. Nie reagował na wezwania policjantów.
Do incydentu doszło w poniedziałek, 10 czerwca po godzinie 22. Sprawę opisało OKO.press, które zamieściło 10-minutową relację wideo ze zdarzenia.
Na nagraniu widać prezesa Prawa i Sprawiedliwości, który czarną farbą zamazuje tabliczkę przytwierdzoną do wieńca. Kwiaty z taką samą tabliczką składa 10. dnia każdego miesiąca Zbigniew Komosa. Napis głosi: "Pamięci 95 ofiar Lecha Kaczyńskiego, który, ignorując wszelkie procedury, nakazał pilotom lądować w Smoleńsku w skrajnie trudnych warunkach. Spoczywajcie w pokoju. Naród Polski".
"Panie pośle, to jest zabronione prawem"
Jarosława Kaczyńskiego próbują powstrzymać słownie policjanci. - Panie pośle, proszę nie robić tego. Panie pośle, to jest zabronione prawem - mówią.
- Nie jest zabronione - odpowiada Kaczyński i towarzyszący mu współpracownicy, kontynuując zamazywanie napisu. - To jest interwencja poselska - stwierdza prezes PiS i pyta policjanta: - A pan chce, żeby na grób pana ojca czy dziadka nakładano takie napisy?
Po zakończeniu sprejowania politycy odmawiają modlitwę "Pod Twoją obronę uciekamy się, święta Boża Rodzicielko".
Kaczyński chce wiedzieć, kto wydał rozkaz
Potem Kaczyński wraca do rozmowy z policjantami. Dopytuje, kto "wydał rozkaz działania tutaj"? Chce wiedzieć, czy to decyzja komendanta stołecznego czy głównego.
- To jest interwencja poselska i proszę podać nazwiska i rozkaz... Bo rozkaz jest w oczywisty sposób sprzeczny z prawem i moralnością - argumentuje lider PiS. Rozpoczynają się poszukiwania dowódcy. Trwa przekonywanie, że tabliczka jest szkodliwa i bezprawna. - Chuliganeria, to jest putinada. To są ludzie Putina. To są tezy Putina - przekonuje Jarosław Kaczyński, nawiązując do treści napisu.
- Kto wydał rozkaz, żeby bronić coś, co szkaluje w sposób oczywisty, w tym wypadku mojego brata, ale nie chodzi o relacje rodzinne, tylko o to, że to jest prezydent Rzeczypospolitej, który zginął tragicznie. W naszym przekonaniu, jesteśmy tego na sto procent przekonani, jest to po prostu ofiara Putina - mówi Kaczyński do policjanta, która przedstawia się jako dowódca.
- My po prostu likwidujemy to, co jest oczywistą obrazą, oczywistym naruszeniem dóbr osobistych prezydenta zmarłego - dodaje. Po kilku minutach politycy PiS odchodzą.
Dlaczego policjanci nie przerwali działania Jarosława Kaczyńskiego? Czy zostało wszczęte postępowanie w tej sprawie? Z prośbą o komentarz zwróciliśmy się we wtorek późnym wieczorem do Komendy Stołecznej Policji. Odpowiedź nadeszła po tygodniu. "Zgromadzone materiały zostały przekazane do Prokuratury Rejonowej Warszawa Śródmieście-Północ z wnioskiem o wszczęcie śledztwa w kierunku art. 231 kodeksu karnego w związku z interwencją poselską" - odpisał podinsp. Robert Szumiata, rzecznik prasowy KSP.
To nie pierwszy raz, kiedy prezes PiS zamazuje tabliczkę. Do podobnego zdarzenia doszło miesiąc temu.
Źródło: OKO.press, tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: OKO.press