Aktywiści klimatyczni usiedli z transparentem na trasie niedzielnego maratonu. Organizator biegu uspokaja: sytuacja szybko została zażegnana, bezpiecznie biegniemy dalej. Policja nie otrzymała zgłoszenia w tej sprawie.
W niedzielę tysiące biegaczy wystartowały w 45. Maratonie Warszawskim. Jednak niedługo po rozpoczęciu imprezy, co potwierdzają organizatorzy, doszło do incydentu.
Na 10 kilometrze biegu, na ulicy Słomińskiego, na trasę weszło pięciu aktywistów. Usiedli na jezdni z transparentem z napisem: "żadnego nowego gazu".
Policja nie otrzymała zgłoszenia
Biegacze, jak widzimy na zdjęciach, byli zmuszeni omijać protestujących. Na fotografiach widać, że niektórzy z uczestników imprezy przerwali bieg i usiłowali przenieść aktywistów.
- Do organizatorów dotarła informacja o incydencie, jednak został on bardzo szybko zażegnany, biegniemy bezpiecznie dalej - powiedziała nam Magda Skrocka z fundacji Maraton Warszawski.
Z kolei Bartłomiej Śniadała z wydziału prasowego Komendy Stołecznej Policji przekazał, że w tej sprawie nie wpłynęło zgłoszenie.
"Zdajemy sobie sprawę, że nasza akcja jest kontrowersyjna"
Na trasie pojawili się aktywiści z grupy "bombelki", która postuluje zatrzymanie budowy nowej infrastruktury służącej do spalania gazu ziemnego. Aktywiści apelują, by w dobie kryzysu klimatycznego odchodzić od paliw kopalnych a nie je rozwijać.
"To wspaniałe, że biegacze biegną po swój życiowy cel. Jednocześnie już teraz miliony ludzi biorą udział w tragicznym maratonie ucieczki z domów, do którego są zmuszeni przez pożary, susze i głód. Zdajemy sobie sprawę, że nasza akcja jest kontrowersyjna i będą na jej temat głośne dyskusje, ale wolimy to, niż by ludzie dotknięci kryzysem klimatycznym umierali w ciszy" - komentuje w przesłanym do naszej redakcji komunikacie 23-letnia Julia, jedna z protestujących na maratonie.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Kolektyw Bombelki