Społecznicy z kilku organizacji zaprosili dziennikarzy w okolicę Dworca Wschodniego, gdzie, tuż za ich plecami, w ramach remontu linii średnicowej, miał powstać tunel łączący Pragę Północ i Pragę Południe. Jednak, jak informowaliśmy już na tvnwarszawa.pl, los inwestycji jest niepewny - brakuje pieniędzy i nie ma porozumienia z kolejarzami.
"O tunelu będziemy mogli pomarzyć"
- Wygląda na to, że o tunelu będziemy mogli jedynie pomarzyć. Mimo odsunięcia wiceprezydenta Roberta Soszyńskiego od projektu i wznowieniu rozmów z PKP przez wiceprezydenta Michała Olszewskiego, wygląda na to, że najwyraźniej nie udało się znaleźć rozwiązania - mówił Krzysztof Daukszewicz ze stowarzyszenia "Porozumienie Dla Pragi".
Potrzebnych jest od 40 do 100 milionów złotych i dogadania się urzędników z kolejarzami. Na pozyskanie z Unii Europejskiej czasu jest niewiele. Na to nakładają się spodziewane mniejsze wpływy do budżetu miasta, które po wprowadzeniu Polskiego Ładu mogą skurczyć się o około 1,7 miliarda złotych.
- W związku z Polskim Ładem, planowanych zmianach w podatkach oraz ogólnych spadkach w budżecie samorządów związanych z pandemią, niestety każda złotówka wpisywana do Wieloletniej Prognozy Finansowej musi być ważona podwójnie. Pytanie tylko, czy przy starcie pracy na Warszawie Wschodniej w 2023 roku jest możliwe, żeby w tak krótkim czasie wywalczyć dofinansowanie unijne - powiedział Krzysztof Daukszewicz.
Jak ocenił, z punktu widzenia mieszkańców prawobrzeżnej Warszawy, jest to "bardzo smutna wiadomość".
- Niestety nie ma dobrych widoków na zbudowanie połączenia, które skróciłoby chyba największą w stolicy barierę kolejową, czyli ciągnącą się od ulicy Targowej do Chełmżyńskiej barierę, która ma prawie sześć kilometrów. Nie ma na tej długości ani jednego przejazdu - stwierdził.
Zaznaczył również, że szokująca jest postawa burmistrz dzielnicy, która, według niego, nie uczestniczyła w żadnym spotkaniu z kolejarzami w tej sprawie. - Mimo że prezydent Rafał Trzaskowski deklaruje chęć zainwestowania wielu milionów złotych w infrastrukturę na prawym brzegu Wisły, w infrastrukturę na Pradze, wygląda na to, że będzie to ograniczone wyłącznie do metra – dodał Daukszewicz.
"Mieszkańcy drugiej kategorii"
Tadeusz Rudzki ze stowarzyszenia "Wiatrak" mówił z kolei o inwestycjach na Pradze Południe.
- Na Pradze Południe również nie zauważyliśmy zainteresowania władz dzielnicy tą inwestycją, wiec raczej dominuje bierność. Mieszkańcy prawobrzeżnej Warszawy zaczynają się czuć, jak mieszkańcy drugiej kategorii. Mamy wrażenie, że przy każdej możliwej okazji, kiedy jest sposobność, żeby z jakiejś inwestycji zrezygnować, to właśnie w naszej części miasta zaczyna się od tego typu oszczędności - stwierdził.
Jak dodał, chodzi nie tylko o głośne, duże inwestycje, ale też te lokalne. - Przykład: remont Saskiej, który się odbywał w ubiegłym roku, objął tylko fragment tej ulicy, nie całość, bo na nas się tylko oszczędza - krytykował. - Podobnie droga rowerowa wzdłuż Waszyngtona. Słyszymy o niej od lat, są podawane kolejne terminy realizacji. Mimo że jest to popularny ciąg, prowadzi do Śródmieścia, cały czas droga rowerowa tam nie powstaje - zauważył.
Zwrócił też uwagę, że mieszkańcy wciąż czekają na informacje dotyczącą remontu mostu Poniatowskiego. - W alei Waszyngtona co kilka tygodni jest awaria wodociągowa, która blokuje ruch i odcina mieszkańcom wodę na jakiś czas. To są sytuacje, które się powtarzają, więc tam potrzebny jest remont. Nikt pewnie już nie pamięta o przedłużeniu linii tramwajowej do ulicy Marsa z Grochowskiej. Można by tak wymieniać długo – mówił.
- Ale dziwi nas, że jeżeli jest okazja, żeby z kolejarzami zrobić jedną, długo wyczekiwaną inwestycję, to z takich okazji się nie korzysta. Jedyne co nam się obiecuje, to kolejna linia metra, natomiast zamawianie kolejnych opracowań na temat jej przebiegu, nie poprawia naszej sytuacji - przekonywał Rudzki.
"Inwestycyjna Ezeź Pragi"
Kuba Czajkowski ze stowarzyszenia Miasto Jest Nasze wskazał, że przy każdej odłożonej do szuflady inwestycji ratusz tłumaczy się "brakiem środków".
- Niemniej jednak, jak zauważymy w Wieloletniej Perspektywie Finansowej, są bardzo drogie inwestycje, za kilkaset milionów złotych, które są przewidziane i które są dla ratusza ważniejsze. Między innymi dodatkowy wiadukt na Marsa za dwieście milionów złotych. Ten wiadukt nie będzie żadną korzyścią dla mieszkańców Warszawy, ponieważ wtłoczy dodatkowy ruch do centrum naszego miasta – skomentował. - Trzeba się zastanowić, czy ratusz pieniądze przekazuje na inwestycje, które mają poprawić życie mieszkańców Warszawy, czy na wielkie inwestycje drogowe, wydawać na beton i asfalt – dodał.
Zaznaczył, że aktywiści oczekują, że wszystkie obiecane inwestycje zostaną zrealizowane. W proteście, w miejscu, gdzie ma powstać tunel, zawiesili tablice z napisem: Tunel im. Inwestycyjnej Rzezi Pragi. - Nie chcemy rzezi inwestycji na prawobrzeżnej stronie naszego miasta. Chcemy się czuć mieszkańcami pierwszej kategorii – powiedział Czajkowski.
Wbrew zapewnieniom, nie podpisali umowy
Tunel pod torami przy dworcu Warszawa Wschodnia miał powstać w ramach remontu linii średnicowej, stanowiłby ciąg planowanej Trasy Tysiąclecia między Pragą Północ a Pragą Południe. W listopadzie ubiegłego roku, w reakcji na protest lokalnych aktywistów domagających się jego budowy, ówczesna rzeczniczka stołecznego ratusza Karolina Gałecka zapewniała, że Warszawa podpisze porozumienie z PKP PLK w sprawie projektowania trasy. Jednak w ubiegłym tygodni informowaliśmy, że wbrew zapewnieniom, ratusz nie finansuje przygotowań do budowy przejazdu pod Dworcem Wschodnim.
Jak przekazał prezes PKP PLK Ireneusza Merchel, kolejarze chcą w drugiej połowie 2022 roku ogłosić przetarg, by w kolejnym roku wykonawca zaczął prace przy Dworcu Wschodnim. A wtedy będzie już za późno, by uwzględnić tam tunel.
Miasto rozmawia też z PKP PLK o dofinansowaniu szerszego zakresu inwestycji ze środków Unii Europejskiej w ramach POIiŚ (Program Infrastruktura i Środowisko), ale - jak twierdzi - jest to uzależnione od decyzji spółki kolejowej.
Autorka/Autor: kz/b
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: MJN