Radni Lewicy Miasto Jest Nasze z Pragi Południe przeprowadzili kontrolę w urzędzie w związku z klapą funkcjonowania Centrum Lokalnego Kamionek. Z ich raportu wynika, że - wbrew temu, co komunikowała dzielnica - chętnych na wynajem pawilonów nie brakowało.
Centrum Lokalne Kamionek zostało urządzone na terenie między Mińską a Grochowską, gdzie do 2011 działał bazar Rogatka. W lutym tego roku prace zakończyły się. Zadbano o zieleń, urządzono plac zabaw i strefę do ćwiczeń. Jest dużo drewnianych ławek i siedzisk.
Problemem okazały się pawilony, które - zgodnie z wnioskami płynącymi z konsultacji społecznych - miały pełnić funkcje handlowe, a jeden (piętrowy) był przygotowany pod gastronomię. Próba ich wynajęcia zakończyła się klapą. W zarządzie dzielnicy pojawiła się koncepcja, by część kontenerów przetransportować nad Jezioro Zegrzyńskie.
Na urządzenie CLK wydano około 6 milionów złotych.
Na początku lipca Komisja Komunalna i Spraw Samorządowych przy Radzie Dzielnicy Praga Południe miała zająć się problemem inwestycji. Jednak nieoczekiwanie na dzień przed posiedzeniem komisji ze stanowiska jej przewodniczącego został odwołany Robert Migas, radny z klubu Lewicy Miasto Jest Nasze, a posiedzenie zostało anulowane.
"Rozmyta odpowiedzialność"
W poniedziałek radne i radny z Lewicy Miasto Jest Nasze rozpoczęli kontrolę w dzielnicowym Zakładzie Gospodarowania Nieruchomościami oraz południowopraskim ratuszu.
Jak ustalili, kiedy realizacja inwestycji zbliżała się do końca, w urzędzie powołano zespół, który miał przygotować konkursy na najem pawilonów oraz przygotować ofertę kulturalną CLK. Składał się wyłącznie z urzędników z ZGN oraz wydziału gospodarowania nieruchomościami i nadzoru właścicielskiego. Zabrakło przedstawiciela zarządu dzielnicy, "co może wskazywać na gorsze umocowanie takiego zespołu lub brak wyraźnego lidera z zarządu, który poprowadziłby ten proces".
"Decyzyjność i odpowiedzialność została w znaczący sposób rozmyta między różnymi jednostkami i osobami" - ocenili w sprawozdaniu pokontrolnym radni. I wytknęli, że w zespole zabrakło przedstawicieli Samorządu Mieszkańców Osiedla Kamionek. "Nie było również żadnych przedstawicieli stowarzyszeń zrzeszających kupców, którzy mogliby służyć wiedzą, jak prowadzić targowisko. Decyzję o spotkaniu z kupcami burmistrz Tomasz Kucharski podjął dopiero po drugim nierozstrzygniętym konkursie, ale nie wiemy czy do niego doszło" - czytamy w dokumencie.
Dwa nieudane przetargi na kontenery
Z raportu wynika, że na 13 lutego zespół roboczy ustalił harmonogram pierwszego konkursu na wynajem pawilonów. Czas na składanie ofert został skrócony z 21 dni do 14 dni.
"Harmonogram został tak ułożony, by podpisanie umów z najemcami odbyło się 21 marca 2024. Kalendarz wyborczy sugeruje, że pośpiech mógł być wywołany zbliżającymi się wyborami samorządowymi" - konkludują radni. - "W przeciwnym razie można byłoby uznać, że im dłuższy czas zbierania ofert, tym więcej ich spłynie i korzystniejszy będzie najem z punktu widzenia dzielnicy" - stwierdzili.
Z sześciu ofert, które wpłynęły, większość została zweryfikowana negatywnie. Z raportu dowiadujemy się, że urzędnicy je odrzucili z powodu: braku parafki, niezaklejonej lub nieopisanej koperty, zbyt niskiego wadium. "Ostatecznie tylko jedna oferta (na cukiernię) została zweryfikowana pozytywnie przez WGN, ale nie podpisano umowy ze względu na wstrzymanie najmu" - ujawnili radni.
Kolejny konkurs ogłoszono ponownie 19 marca. Termin na składanie ofert ponownie - dwutygodniowy. "Wpłynęła jedna poprawnie złożona oferta na cukiernię i jedna niepoprawna oferta na naprawę telefonów i akcesoria GSM" - wskazano w raporcie.
Brak elastyczności w podejściu do oferentów
Dla kupców problemem okazały się zbyt małe powierzchnie pawilonów. Radni podali przykład przedsiębiorcy handlującego warzywami i owocami, który długo był zainteresowany wynajmem pawilonów, ale chciał połączyć dwa w jeden, by pomieścić swój towar. Proponował nawet 150 złotych za metr kwadratowy, ale - jak skwitowali radni - urząd dzielnicy nie wykazał się elastycznością. Zwrócili uwagę, że pierwotna koncepcja architektoniczna pawilonów zakładała, że powierzchnię można dzielić i łączyć.
Jedyny konkurs, który udało się doprowadzić do końca, to ten na najem dużego pawilonu gastronomicznego. Ale umowy nie podpisano, bo władze dzielnicy nie podjęły decyzji co do przyszłości centrum lokalnego.
Ogromne koszty utrzymania centrum
Raport wykazał też, że roczny koszt utrzymania CLK to 600 tysięcy złotych, w tym 300 tysięcy złotych na całodobową ochronę obiektu. "Prawdopodobnie tak duży koszt jest obciążeniem dla dzielnicy, która może nie chcieć zbyt tanio wynająć pawilonów. Należałoby sprawdzić alternatywne rozwiązania, takie jak monitoring miejski" - napisali w sprawozdaniu radni.
W podsumowaniu raportu radni Lewicy zarzucili urzędowi: brak wyraźnego lidera projektu z ramienia zarządu dzielnicy, niewystarczające konsultacje konkursu z potencjalnymi podmiotami i ze stroną społeczną, niewystarczającą promocję konkursów, mnożenie przeszkód formalnych dla potencjalnych oferentów, brak elastyczności, a także nietransparentną komunikację z mediami i lokalną społecznością.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvnwarszawa.pl