O tym, że budowa metra na Bemowie opóźni się o kolejny rok i pochłonie 100 milionów złotych więcej, napisała we wtorek "Gazeta Stołeczna". Harmonogram zaburzyły problemy z przejmowaniem nieruchomości pod przyszłą stację techniczno-postojową na Karolinie. Działała tam m.in. duża betoniarnia. Według informatora "Stołecznej", budowa potrwa "do końca 2026 roku, i to jak dobrze pójdzie".
Trzaskowski: opóźnienie możliwe, aneksu nie będzie
O sprawę zapytaliśmy w środę prezydenta Warszawy Rafał Trzaskowskiego. Potwierdził, że opóźnienie jest możliwe, ale nie aż roczne. Przyznał, że przyczyną były przeszkody w przejmowaniu nieruchomości.
- Mamy poczucie, że wojewoda (Tobiasz Bocheński – red.), który teraz opowiada, ile zrobił dla Warszawy, utrudniał nam ten proces poprzez taką - mówiąc delikatnie - administracyjną opieszałość. W ten sposób powstały opóźnienia, których mogłoby nie być, więc może się okazać, że to będzie miało wpływ na termin realizacji. Na pewno nie tak poważny jak napisała "Stołeczna", ale rzeczywiście spowolniło to prace i spowodowało dodatkowe problemy. Zamiast nam pomagać, to nam przeszkadzano - odpowiedział Rafał Trzaskowski.
Zaprzeczył, że ratusz szykuje kolejny aneks do umowy z wykonawcą - turecką firmą Gülermak. - Nie ma powodu. Znając wszystkie uwarunkowania, problem betoniarni, zgodziliśmy się na to, że ta realizacja będzie kosztować więcej. Nie widzę powodu, żeby miała kosztować jeszcze więcej po tym, jak dołożyliśmy kilkaset milionów złotych - powiedział Trzaskowski.
Konkretnie 650 milionów złotych. Aneks podniósł wartość kontraktu z 1,3 miliarda do 1,95 miliarda złotych. Termin zakończenia prac przesunięto z kwietnia 2024 na październik 2025 (oficjalnie ta data obowiązuje do dziś).
Bocheński: zrobiłem wszystko, żeby jak najszybciej przekazać działkę
Przypomnijmy: właściciel zakładu został wywłaszczony, a teren przejęty ostatecznie przez urzędników wojewody mazowieckiego Tobiasz Bocheńskiego 27 września 2023 roku. Ale wniosek Zarządu Transportu Miejskiego o egzekucję wpłynął znacznie wcześniej - 18 stycznia 2023 roku. Chodziło o siedem nieruchomości o powierzchni prawie czterech kilometrów kwadratowych. Właśnie w tym miejscu zaplanowano szyb, z którego ma ruszyć tarcza drążąca tunel.
Wojewodą był wówczas Konstanty Radziwiłł. Radziwiłł jest dziś ambasadorem na Litwie, a Bocheński kandydatem na prezydenta stolicy popieranym przez PiS. Ten drugi przekonuje, że w sprawie przejmowania terenu działał skutecznie.
- To skomplikowana sprawa. Musiałem zabezpieczyć w budżecie milion złotych na egzekucję, do której ostatecznie nie doszło. Ona mogła być największa w historii, ale zrobiłem wszystko, żeby jak najszybciej przekazać miastu działkę potrzebną do budowy metra. Bez powoływania komornika i przetargu na rozbiórkę betoniarni. Nie doszło do tego, bo wywłaszczyłem te działki - wyjaśniał "Stołecznej" Tobiasz Bocheński.
Cztery kilometry torów, trzy stacje i baza
Ostatni odcinek drugiej linii to prawie cztery kilometry podwójnego tunelu i trzy stacje: Lazurowa, Chrzanów, Karolin. Na końcu znajdzie się wspomniana baza - zaplecze techniczne dla całej linii M2, podobne do tego, które na M1 działa na Kabatach.
Autorka/Autor: Piotr Bakalarski
Źródło: tvnwarszawa.pl, "Gazeta Stołeczna"
Źródło zdjęcia głównego: UM