Były poseł Artur Zawisza skomentował swoje drugie zatrzymanie przez policję, mówiąc, że "nieszczęścia chodzą parami". W piątek rano potrącił w Warszawie rowerzystkę, prowadząc auto bez uprawnień. Po raz drugi został zatrzymany za kierownicą wieczorem.
"Nieszczęścia chodzą parami. Odstawiałem samochód do garażu (...) Wczoraj był niefortunny ciąg wydarzeń, którego żałuję" - przyznał w sobotę, w rozmowie z PAP Zawisza.
W niedzielę wypowiedział się z kolei dla TVN24: - Przepraszam w przestrzeni publicznej - i także osobiście będę to czynił - panią Anetę, przebywającą w szpitalu. Mam nadzieję, że powróci do pełni zdrowia i formy - powiedział. - Jest mi przykro z powodu wydarzeń, których byłem uczestnikiem - dodał.
Drugie zatrzymanie tego samego dnia
Warszawska policja poinformowała, że w piątek, około godziny 22 na ul. Chełmskiej w Warszawie, został zatrzymany do kontroli kierowca nieposiadający uprawnień do prowadzenia pojazdu. Chodzi o byłego posła Artura Zawiszę. Było to drugie jego zatrzymanie tego dnia. Zawisza w piątek rano skręcając z ul. Beethovena w ul. Sobieskiego, potrącił kobietę jadącą rowerem. Z obrażeniami trafiła do szpitala. Czeka ją poważna operacja kolana. Policja ustaliła, że sprawca był trzeźwy.
- Biorąc pod uwagę moją dotychczasową służbę, pierwszy raz spotykam się z sytuacją, kiedy to tego samego dnia zatrzymywany jest kierujący, który najpierw bierze udział w zdarzeniu drogowym i czynności prowadzone są w kierunku spowodowania wypadku drogowego, a potem jeszcze tego samego dnia, porusza się pojazdem, pomimo że nadal nie posiada uprawnień do jego kierowania - skomentował ponowne zatrzymanie byłego posła rzecznik Komendy Stołecznej Policji nadkom. Sylwester Marczak.
"Dzisiaj samochód będzie odebrany przeze mnie z parkingu"
Artur Zawisza w 2016 roku stracił prawo jazdy za jazdę po pijanemu. Jednocześnie sąd wydał mu zakaz prowadzenia pojazdów, który wygasł z końcem lipca tego roku. Zawisza - w sobotniej rozmowie z PAP - zaznaczył, że przestrzegał sądowego zakazu i "nadmiernie pospieszył się korzystając z auta". Wyraził też szczególny żal z powodu potrącenia rowerzystki, którą przepraszał już publicznie i - jak dodał - będzie przepraszał osobiście.
Nie chciał przesądzać o tym, kto zawinił w tym zdarzeniu. - Ja jej nie widziałem, ona nie widziała mnie. Natomiast trzeba to rozważyć z punktu widzenia ruchu drogowego - zaznaczył.
Odnosząc się do tego, że może grozić mu nawet do dwóch lat pozbawienia wolności za kierowanie pojazdem bez uzyskania nowych uprawnień, jeśli śledczy postawią takie zarzuty odparł, że zna te przepisy. - Będę wyjaśniał, że czas zakazu minął. Nie miałem na celu permanentnego jeżdżenia bez uprawnień. W ten piątek było spiętrzenie niekorzystnych dla mnie okoliczności - wyjaśnił.
Dodał też, że w sobotę odbierze samochód z uprawnionym kierowcą. - Kluczyki mam. Dzisiaj samochód będzie odebrany przeze mnie z parkingu (policyjnego - red.) wraz z uprawnionym kierowcą - zapowiadał Zawisza.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Kontakt 24