Liderki Strajku Kobiet oskarżone za organizację protestów. "Proszę bardzo, spotkajmy się w sądzie"

Protestujący na rondzie Dmowskiego
Suchanow: zupełnie niedawno Sąd Najwyższy stwierdził, że marsze były legalne
Źródło: TVN24
Do sądu trafił akt oskarżenia przeciwko trzem liderkom Ogólnopolskiego Strajku Kobiet w związku z organizacją protestów przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego w Polsce. Prokuratura oskarża je o sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia wielu osób w związku z pandemią COVID-19. Grozi im do ośmiu lat więzienia. - Sąd Najwyższy przyznał, że te protesty były legalne - zwróciła uwagę w rozmowie z TVN24 jedna z oskarżonych, Klementyna Suchanow. Marta Lempart zauważyła, że "to są te same zarzuty, które prokuratura przedstawiła nam kilka miesięcy temu".

Informację o skierowaniu do sądu aktu oskarżenia przekazała w piątek prokurator Aleksandra Skrzyniarz, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Oskarżone zostały trzy osoby: Marta Lempart, Klementyna Suchanow oraz Agnieszka Czerederecka (wyraziły zgodę na publikację wizerunku i personaliów). - Zarzut obejmuje sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia wielu osób i spowodowanie zagrożenia epidemiologicznego w postaci możliwości zarażenia wirusem SARS-CoV-2 i szerzenia się choroby zakaźnej COVID-19 poprzez organizację i prowadzenie marszy w październiku, listopadzie oraz grudniu 2020 r. na ulicach Warszawy - poinformowała Skrzyniarz.

- Marta L. została ponadto oskarżona o znieważenie funkcjonariuszy policji oraz publiczne pochwalanie popełniania przestępstw polegających na niszczeniu fasad budynków kościołów oraz złośliwym przeszkadzaniu publicznemu wykonywaniu aktu religijnego kościoła - dodała prokurator.

Za czyn z artykułu 165 par. 1 pkt 1 Kodeksu karnego (sprowadzanie niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia wielu osób, powodując zagrożenie epidemiologiczne lub szerzenie się choroby zakaźnej) grozi do ośmiu lat więzienia.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE W TVN24 GO

"Niedawno Sąd Najwyższy stwierdził, że marsze były legalne"

Klementyna Suchanow w rozmowie z redakcją TVN24 przekazała, że o akcie oskarżenia dowiedziała się z mediów. - Zupełnie niedawno Sąd Najwyższy stwierdził, że marsze były legalne, dlatego że nie było wytoczonej żadnej ustawy zgodnie z konstytucją. Korzystano wtedy z rozporządzeń, które nie mają ważności w takiej sytuacji i nie odbierają obywatelom prawa do protestowania - zauważyła.

- Sąd Najwyższy przyznał, że te protesty były legalne, więc tym bardziej nie rozumiem dzisiaj tej sprawy - podsumowała. Podała, że Strajk Kobiet "nie widzi potrzeby" reagowania na ten akt oskarżenia.

SN w uzasadnieniu wyroku, o którym wspomniała Suchanow, wspomniał o artykule 57 i 31 ust. 3 konstytucji. Przywołane przepisy konstytucji zapewniają wolność zgromadzeń, która może być ograniczona tylko ustawą.

>> Sąd Najwyższy o zakazie zgromadzeń: wprowadzony bez odpowiedniej podstawy prawnej

Protestujący na rondzie Dmowskiego
Protestujący na rondzie Dmowskiego
Źródło: tvn24

"To są te same zarzuty, które prokuratura przedstawiła nam kilka miesięcy temu"

- To są te same zarzuty, które prokuratura przedstawiła nam kilka miesięcy temu, więc odpowiedź jest ta sama: do niczego się nie przyznaję, odmawiam składania wyjaśnień - w taki sposób Marta Lempart skomentowała akt oskarżenia.

- Ciekawsze jest znacznie to, że pojawiło się to teraz, i że media wiedziały o tym, zanim na przykład ja się dowiedziałam - powiedziała. Jak zapewniła, będzie stawiać się w sądzie.

lempart
Lempart: to są te same zarzuty, które prokuratura przedstawiła nam kilka miesięcy temu
Źródło: TVN24

- Mam ponad 70 różnych spraw, postępowań, zarzutów. To wszystko się rozgrywa w polskich sądach i państwo polskie przegrywa z nami, więc proszę bardzo, spotkajmy się w sądzie. Martwi mnie to, że to jest granie na emocjach ludzi - dodała.

Fala protestów po zaostrzeniu prawa aborcyjnego

Od 22 października ubiegłego roku w całym kraju odbywały się protesty, będące sprzeciwem wobec zaostrzenia przepisów aborcyjnych w wyniku decyzji Trybunału Konstytucyjnego, kierowanego przez Julię Przyłębską. Opozycja i wielu konstytucjonalistów twierdzi, że skład TK został obsadzony nieprawidłowo, zasiadali w nim między innymi tak zwani sędziowie dublerzy.

TK wskazał w uzasadnieniu, że prawdopodobieństwo ciężkich wad płodu nie jest wystarczające dla dopuszczalności aborcji. Po publikacji wyroku stracił moc przepis tak zwanej ustawy antyaborcyjnej zezwalający na aborcję w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu.

TVN24 Clean_20201030191359(5188)_aac
Tysiące protestujących na rondzie Dmowskiego
Czytaj także: