W poniedziałek o 9.30 w stołecznym ratuszu odbędzie się briefing dotyczący reprywatyzacji, ma w nim wziąć udział prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz.
Rozprawa Komisji Weryfikacyjnej badającej reprywatyzację kamienicy przy ulicy Noakowskiego 16, do której części w 2003 roku prawo nabył między innymi mąż prezydent stolicy Hanny Gronkiewicz-Waltz, rozpocznie się o godzinie 10. Prezydent stolicy wraz z mężem została wezwana przed komisję w charakterze świadka. Nie wiadomo jednak, czy pojawi się na rozprawie.
"Obecność na pewno byłaby cenna"
- Uważamy, że trzeba własnym, silnym głosem wyjaśniać sprawy reprywatyzacyjne, bo nieobecni nie mają racji - powiedział Halicki.
Dodał, że nawet jeśli jest podejrzenie, że komisja weryfikacyjna jest niekonstytucyjna, to obecność "taka obecność na pewno byłaby cenna i wskazana". - Hanna Gronkiewicz-Waltz już wielokrotnie wyjaśniała, że mając zdecydowane zdanie na temat komisji i sposobu jej pracy, decyduje o tym, by swoje sprawy rozstrzygać w sposób sądowy - powiedział.
- Ja na jej miejscu bym był na takiej rozprawie - stwierdził Halicki. - Ale Hanna Gronkiewicz-Waltz podejmuje tę decyzję w oparciu o swoje analizy prawne i swoje przekonania i ma do tego pełne prawo - dodał.
"Pretensje do samego siebie"
Halicki przypomniał, że "jeżeli dekret Bieruta stworzył sytuację, w której właściciele kamienic, domków, czasem mienia, które już nie istnieje, zostali pozbawieni tego mienia, to niezbędnym byłoby przyjęcie ustawy reprywatyzacyjnej, która by uporządkowała tę kwestię w Warszawie". Przyznał, że PO tego nie zrobiła i o to ma też pretensje do samego siebie.
- Na pewno jest odpowiedzialność polityczna, która związana jest z tym, że procesy sądowe, które wydawało się, że te kwestie rozstrzygną w sposób jasny, nie wyeliminowały tego problemu - ocenił gość "Jeden na jeden".
mart//now /TVN 24/PAP/kk