Przesłuchania kandydatów na sędziów Sądu Najwyższego odbywają się w poniedziałek. Wśród nich jest mecenas Jerzy Szaniawski, który zgłosił swoją kandydaturę do Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych.
CZYTAJ WIĘCEJ O PRZESŁUCHANIACH KANDYDATÓW DO SN
Podczas poniedziałkowej konferencji prasowej Jan Śpiewak, kandydat na prezydenta stolicy z komitetu Wygra Warszawa, stwierdził, że Szaniawski miał przejąć kamienicę przy ulicy Stępińskiej 17. Jak mówił Śpiewak, to "kolejna odsłona afery reprywatyzacyjnej, która jest ściśle związana z jądrem warszawskiego Prawa i Sprawiedliwości".
"Przejął nieruchomość wartą miliony"
- Jerzy Szaniawski nie jest osobą przypadkową i nie jest postacią znikąd. Jest to osoba bardzo blisko związana ze środowiskiem Prawa i Sprawiedliwości. Był pracodawcą i patronem szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego Ernesta Bejdy. Jego syn, Paweł Szaniawski, jest przyjacielem i znajduje się w zażyłych relacjach z Ernestem Bejdą od wielu lat - mówił Śpiewak.
O powiązaniach pisały już w marcu media. Radio Zet i "Gazeta Wyborcza" podały wówczas, że kancelaria, w której obecny szef CBA Ernest Bejda w latach 2001-2004 robił aplikację, brała później udział w warszawskiej reprywatyzacji. Chodziło właśnie o kancelarię Jerzy R. Szaniawski i Wspólnicy, która występowała w sprawach dotyczących zwrotu nieruchomości przy Nowym Świecie, ul. Targowej, Merliniego czy Gwintowej.
ZOBACZ TEŻ MATERIAŁ "CZARNO NA BIAŁYM" O TYCH SPRAWACH
Zdaniem Jana Śpiewaka Szaniawski w kilkunastu postępowaniach reprywatyzacyjnych reprezentował osoby, które chciały odzyskać warszawskie nieruchomości.
- Jego rola się na tym nie skończyła. Jerzy Szaniawski przejął przynajmniej jedną kamienicę w Warszawie. To nieruchomość przy ulicy Stępińskiej 17, warta miliony złotych - powiedział Śpiewak. – Ta nieruchomość została oddana Szaniawskiemu w 2009 roku przez Jakuba R., głównego bohatera afery reprywatyzacyjnej (chodzi o byłego wicedyrektora Biura Gospodarki Nieruchomościami w ratuszu - red.) - podkreślił.
Informacje ujawnione przez Śpiewaka mają być według niego częścią układu towarzysko-biznesowego, w którym biorą udział politycy Prawa i Sprawiedliwości związani z reprywatyzacją. - Ernest Bejda jest wychowankiem Szaniawskiego, który dziś kandyduje, jak rozumiemy z błogosławieństwem Prawa i Sprawiedliwości, do Sądu Najwyższego. Ernest Bejda jest związany z Maciejem Wąsikiem (były wiceszef CBA, minister w kancelarii premiera - red.) i Mariuszem Kamińskim (koordynator służb specjalnych, wiceprezes PiS - red.). To jest ich człowiek. Maciej Wąsik jest przyjacielem Marcina Rudnickiego (brat Jakuba R. - red.). Wiemy o tym doskonale nie tylko ze słów Jakuba R., ale i ze zdjęć, i informacji prasowych. To oni wedle słów Jakuba R. zatrudnili go w ratuszu w 2006 roku - przypomniał.
O tych powiązaniach można było przeczytać w "Gazecie Wyborczej". Brat Jakuba R. stwierdził na łamach dziennika, że zarówno Wąsik, Bejda, jak i Mariusz Kamiński utrzymywali bliskie relacje z oboma braćmi R. "Wyborcza" opublikowała również prywatne zdjęcia z archiwum Jakuba R. z imprez rodzinnych, na którym miał być obecny m.in. Wąsik.
Śpiewak zwrócił też uwagę, że postępowanie reprywatyzacyjne w sprawie nieruchomości przy Żurawiej 31, w którym miał brać udział Szaniawski, było objęte policyjnym śledztwem w związku z fałszowaniem dokumentów. - Co się stało z tym śledztwem? Jak to jest możliwe, że Jerzy Szaniawski, który korzystał na dzikiej reprywatyzacji majątkowo, może być dziś kandydatem do Sądu Najwyższego? - pytał.
Kolejną poruszoną przez Śpiewaka kwestią była przeszłość syna kandydata na sędziego SN. - Paweł Szaniawski został zatrzymany w 2015 roku pod zarzutami korupcyjnymi związanymi z kontraktami w MSZ. Gdy Prawo i Sprawiedliwość doszło do władzy, sprawa została umorzona. A agent CBA, który tropił jego przeszłość biznesową i działalność na styku kontraktów w MSZ i reprywatyzacji, został natychmiast wyrzucony z pracy przez Ernesta Bejdę – powiedział Śpiewak.
Przedstawiciele kancelarii Jerzego Szaniawskiego w rozmowie z PAP zapowiedzieli, że w odpowiednim czasie ustosunkują się do zarzutów, które wystosował w poniedziałek Śpiewak.
"Absurdalna narracja"
Do sprawy odniósł się już za to wiceprzewodniczący komisji weryfikacyjnej Sebastian Kaleta. - Jan Śpiewak realizuje absurdalną narrację, którą w listach z aresztu nakreślił główny podejrzany w aferze Jakub R., polegającą na tym, że winny afery jest PiS. Poza tym komisja weryfikacyjna nie opiniuje kandydatur do SN, czynić to będzie KRS - powiedział PAP.Kaleta podkreślił, że Śpiewak nie zgłosił wcześniej do komisji weryfikacyjnej spraw, o których mówił na poniedziałkowej konferencji prasowej. - Więc nie sposób, byśmy ukrywali coś, co nawet nie zostało zgłoszone jako potencjalna wątpliwość. To pokazuje obłudę Jana Śpiewaka, który niegdyś nagłaśniał artykuły prasowe o aferze widowiskowymi konferencjami, a dzisiaj, kiedy komisja i Patryk Jaki rozliczają aferę, próbuje uderzyć w tego, który w końcu po latach wziął się za zlikwidowanie patologii - ocenił Kaleta.Jak zaznaczył, "to nie Patryk Jaki, ani Sebastian Kaleta pracowali w sztabie Hanny Gronkiewicz-Waltz, ale gdyby zastosować logikę kreśloną przez Śpiewaka, to on sam powinien być wezwany przed komisję na okoliczność wiedzy o aferze w związku z pracą dla Hanny Gronkiewicz-Waltz". Jan Śpiewak był w sztabie wyborczym Hanny Gronkiewicz-Waltz w 2006 roku.
"Komisja nie może być parawanem"
Na koniec lider porozumienia Wygra Warszawa przypomniał, że przeszło miesiąc temu zaapelował do Patryka Jakiego, przewodniczącego komisji reprywatyzacyjnej, by wezwał przed nią Macieja Wąsika i Mariusza Kamińskiego, a także radnych Prawa i Sprawiedliwości związanych z reprywatyzacją na przesłuchanie. Mówił wówczas, że będzie to testem na wiarygodność i niezależność Jakiego.
- Jak to jest możliwe, że osoby ze świata służb, które przez wiele lat pełniły najważniejsze funkcje w warszawskim PiS-ie, przez ponad dekadę nie zauważyły afery reprywatyzacyjnej? Jak to jest możliwe, że tacy specjaliści w walce z korupcją nie zauważyli afery pod własnym nosem? Nie zauważyli zaangażowania radnych Prawa i Sprawiedliwości i dziś nie widzą zaangażowania prawników związanych z PiS w aferę reprywatyzacyjną - wyliczał Śpiewak.
Dodał też, że jeszcze w poniedziałek do komisji weryfikacyjnej zostanie złożony wniosek o odebranie Jerzemu Szaniawskiemu nieruchomości przy Stępińskiej.
- Patryk Jaki musi przed pierwszą turą wyborów samorządowych wezwać Macieja Wąsika, Mariusza Kamińskiego i państwa Szaniawskich przed komisję weryfikacyjną - ocenił Jan Śpiewak.
- Tak samo powinien zrobić z radnymi z Bielan – stwierdził Śpiewak. Dodał też, że komisja "nie może być parawanem, za którym Patryk Jaki ukrywa działalność osób związanych z Prawem i Sprawiedliwością".
Chodzi o zbadanie sprawy przejęcia kamienicy przy ul. Marymonckiej 49. Śpiewak przekonywał, że władze Bielan przekazały budynek rzekomym spadkobiercom jedynie na podstawie protokołu przekazania nieruchomości, czyli bez decyzji reprywatyzacyjnej i bez aktu notarialnego. Zwrócił też uwagę, że szefem dzielnicowego Zarządu Budynków Komunalnych był wówczas Edmund Świderski, lider bielańskiego PiS i radny miasta.
kk,PAP/ran