Są w podstawówce, ale mają się uczyć w liceum. Uczniowie się nie mieszczą

Protest przed szkołą numer 65
Źródło: Mateusz Szmelter, tvnwarszawa.pl

Reforma edukacji zbiera żniwo. Dyrekcja jednej z żoliborskich podstawówek boi się, że uczniowie nie zmieszczą się w budynku. Zaproponowała naukę w mieszczącym się kilka przystanków dalej budynku liceum. Dojeżdżać mają również nauczyciele. Rodzice są oburzeni.

Chodzi o szkołę podstawową numer 65 przy Mścisławskiej, która kiedyś mieściła sześć klas i zerówkę. Sytuacja zmieniła się po reformie edukacji. Dziś dyrekcja placówki w 22 salach lekcyjnych musi pomieścić 34 klasy.

Nie jest lekko. Tym bardziej, że w przyszłym roku żadne klasy nie odejdą, a przybędzie nowych - trzy klasy pierwsze i zerówka. Trwa rekrutacja, a dyrekcja zastanawia się, co robić. Rodzice usłyszeli pierwsze propozycje, które krytycznie opisali w liście do naszej redakcji.

"To skandal w biały dzień"

Rodzice uczniów z obecnych klas VI i VII zostali poinformowani przez dyrekcję, że ich dzieci mogą w następnym roku szkolnym zostać przeniesione do budynku liceum przy ulicy Felińskiego. Zareagowali szybko: jesteśmy oburzeni propozycją takiego potraktowania nas i naszych dzieci. To skandal w biały dzień! - skomentowali.

Ich zdaniem dzieci z rocznika 2004 i 2005 są najbardziej pokrzywdzone przez reformę: obłożone pracą w ramach przeładowanego programu nauczania, stojące przed wyzwaniem dostania się do liceum konkurując o miejsca ze starszymi o rok lub nawet dwa lata kolegami, którzy niejednokrotnie uczą się w okolicznych renomowanych gimnazjach.

"Ideą reformy było pozostawienie dzieci na dłużej w ich pierwszym środowisku szkolnym. Tymczasem proponuje się nam wyrugowanie nastolatków na ostatni rok/ostatnie lata nauki, utrudniając tym samym przygotowania do egzaminów" - piszą.

Problem w klasach sportowych

Do liceum dojeżdżać mają też nauczyciele. Kadra będzie więc rozproszona po Żoliborzu i - zdaniem rodziców - zmęczona dojazdami oraz rozwiązywaniem problemów nastolatków.

Autorzy pisma zwracają też uwagę, że w szkole na Mścisławskiej funkcjonują klasy sportowe - pływackie oraz siatkarsko-łucznicze.

"Tu problemy się mnożą: czas przejścia między obiektami (szkoła, basen, tor łuczniczy) wydłuża się, pochłaniając codziennie dodatkowe półtorej godziny (w klasach pływackich po dwa treningi dziennie, więc podwójny kurs na trasie Felińskiego-Potocka-Felińskiego) – kiedy te dzieci mają mieć czas na odrobienie lekcji, naukę do egzaminów czy wreszcie wypoczynek, jeśli już teraz 7p zaczyna zajęcia 6.45 i kończy 17.15?!" - argumentują.

"Plan b"

"Pan burmistrz na spotkaniu z rodzicami naszej szkoły deklarował, że wszystkie dzieci będą miały zagwarantowaną naukę w naszym budynku, ponieważ na sąsiadującej działce w szybkim tempie powstanie nowa infrastruktura szkolna, która rozładuje tłok. Jako pierwotny termin wskazywał II semestr obecnego roku szkolnego, tymczasem do tej pory nic nawet nie słychać o przetargu na wykonanie budowy" - opisują.

Jak informuje nas rzecznik Żoliborza Andrzej Kawka, dwie koncepcje rozbudowy są już gotowe, ale prace na pewno nie skończą się przed rozpoczęciem nowego roku szkolnego. Według niego w listopadzie 2017 roku udało się kupić działkę - przy ulicy Potockiej, jednak wciąż nie została wbita pierwsza łopata. Okazało się, że nad infrastrukturą sprzedaną przez miejskie wodociągi trzyma pieczę konserwator zabytków. Nie można jej rozebrać.

- Dlatego poinformowaliśmy rodziców o naszym planie "b", czyli przeniesieniu uczniów do liceum na Felińskiego - tłumaczy Kawka.

I zaznacza stanowczo, że nic nie jest przesądzone. Wszystko wyjaśni się w kwietniu, kiedy skończy się rekrutacja.

Protest rodziców na Żoliborzu

kz/mś

Czytaj także: