- Samochód, który niby uderzył w słup na Marszałkowskiej to czarne audi A8. Ma otwartą maskę, w środku siedzi człowiek w kołnierzu, a z tyłu stoi agregat prądotwórczy - opisuje Mateusz Szmelter, reporter tvnwarszawa.pl.
Wezwano straż pożarną
To tylko happening przygotowany przez organizatorów PO, lecz - jak podkreśla Szmelter - wygląda bardzo wiarygodnie. - Wielu zgromadzonych myślało, że to prawdziwy wypadek. Wezwano nawet straż pożarną. Przyjechała na miejsce, ale oczywiście nie podejmowała akcji - dodał.
Jak informuje reporterka TVN24 Olga Olesek, politycy PO zapowiadali przed marszem, że takimi happeningami będą chcieli przypomnieć o nagannych działaniach rządzących. - Instalacje ustawione są na całej trasie marszu, co kilkaset metrów - powiedziała Olesek.
Różna frekwencja
Marsz Wolności organizowany jest przez PO, ale biorą w nich udział też inne opozycyjne partie: Nowoczesna i Polskie Stronnictwo Ludowe. Uczestnicy zgromadzenia około 13.30 ruszyli z placu Bankowego i zmierzają do placu Konstytucji.
Według stołecznego ratusza, w zgromadzeniu na Bankowym uczestniczyło 90 tys. ludzi, policja z kolei informuje o 9 tysiącach.
Całe wydarzenie ma skończyć się około 18.00.
Happening z udziałem limuzyny
CZYTAJ RELACJĘ Z MARSZU WOLNOŚCI
kw