"To będzie monstrum". Mieszkańcy nie chcą wielkiego węzła drogowego pod oknami

Mieszkańcy nie chcą wielkiego węzła drogowego pod oknami

Mieszkańcy nie chcą wielkiego węzła drogowego pod oknami
Mieszkańcy nie chcą wielkiego węzła drogowego pod oknami
Źródło: Tomasz Zieliński, tvnwarszawa.pl

Mazowiecki Zarząd Dróg Wojewódzkich planuje budowę gigantycznego ronda biszkoptowego w Pruszkowie, które docelowo ma rozprowadzać ruchu tranzytowy w kierunku autostrady A2. A to wywołało falę sprzeciwu mieszkańców i części samorządowców.

W Pruszkowie oraz okolicznych gminach trwa dyskusja na temat planów rozbudowy dwóch dróg wojewódzkich 718 i 719 przechodzących przez miasto. Realizacja inwestycji jest na bardzo wstępnym etapie - projektowania.

Jakie są plany drogowców? - Zgodnie z przyjętymi założeniami inwestycja obejmie rozbudowę drogi wojewódzkiej numer 718 do klasy G na odcinku od skrzyżowania z drogą wojewódzką nr 701 (bez tego skrzyżowania) do skrzyżowania z drogą wojewódzką numer 719 (wraz z tym skrzyżowaniem) w przekroju dwujezdniowym (2x2) oraz rozbudowę drogi wojewódzkiej nr 719 do klasy G na odcinku od skrzyżowania z drogą wojewódzką numer 718 do granicy Warszawy w dotychczasowym przekroju dwujezdniowym i z wyłączeniem odcinka w granicach węzła drogi ekspresowej S2 "Aleje Jerozolimskie" - wyjaśniła nam Monika Burdon, rzeczniczka prasowa Mazowieckiego Zarządu Dróg Wojewódzkich.

Wśród mieszkańców największe kontrowersje budzi gigantyczne rondo biszkoptowe w miejscu, gdzie przecinają się kluczowe dla Pruszkowa i okolic ulice: Aleje Jerozolimskie, Wojska Polskiego, Prusa oraz Poznańska, która przejdzie dwoma wiaduktami nad torami kolejowymi.

- To będzie monstrum. Trzeba włączyć wyobraźnię, ile miejsca zajmie ten węzeł w przestrzeni miasta. I nie wiadomo, dlaczego główne jezdnie z Alej Jerozolimskich mają być skierowane do autostrady A2, skoro dwie trzecie kierowców przejeżdża tędy do Pruszkowa - skomentował Arkadiusz Gębicki, cytowany przez "Gazetę Stołeczną" mieszkaniec.

"Kosmiczne" rondo

Pruszkowianie obawiają się, że proponowany układ ruchu zablokuje miasto. Boją się też o utrudnione wyjazdy z posesji i zieleń.

- W zaproponowanej koncepcji projektanci starają się przerzucić ruch tranzytowy z Alej Jerozolimskich w stronę węzła autostrady A2. Dla nas jest to bardzo dziwne rozwiązanie, bo z naszych obserwacji wynika, że dwie trzecie potoku samochodów znajdujących się na tym skrzyżowaniu nie jedzie w stronę autostrady, ale pozostaje w Pruszkowie lub jedzie dalej za miasto - mówi w rozmowie z tvnwarszawa.pl radny Pruszkowa Piotr Bąk (KO).

- Po drugie zaproponowana koncepcja pokazuje, że ruch w stronę Pruszkowa i za miasto ma być skanalizowany z dwóch pasów do jednego, zarówno na wlocie do tego ronda, jak i na jego wylocie - wskazuje Bąk. A to oznaczałoby korki.

Mieszkańcom nie podoba się również rozmach tej inwestycji. Jezdnie odchodzące od ronda w koncepcji są wyrysowane bardzo blisko kamienic przy ulicy Majowej. Nie chcą mieć jezdni tuż pod oknami.

- My nie mówimy "nie" przebudowie. Proponowane rondo jest kosmiczne zarówno jeśli chodzi o jego rozmiar, jak i kształt. Inwestycja jest nieadekwatna do potrzeb, które tu występują - ocenia radny Bąk.

"Nie wykluczamy zmian"

Jak ten rozmach tłumaczy MZWD? - Założenia takie wynikają z wniosków zgłaszanych na przestrzeni ostatnich lat przez Miasto Pruszków, co jest uwzględnione w zapisach obowiązujących dla tego obszaru miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego - stwierdziła Burdon. Ale jednocześnie zaznaczyła, że "przedstawione na tym etapie rozwiązania projektowe należy traktować, jako wstępne". - Również na tym etapie prac projektowych, nie wykluczamy zmian i zapisów w projekcie - zastrzegła.

Monika Burdon wskazała, że dokumentacja projektowa wraz z kompletem pozwoleń na budowę powinna zostać opracowana i przekazana do końca 2025 roku. - Należy pamiętać jednak, że przed nami jeden z trudniejszych etapów przygotowania inwestycji czyli uzyskanie decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach i ostatecznie decyzji o zezwoleniu na realizację inwestycji drogowej. Z doświadczenia wiemy, że uzyskiwanie tych decyzji może znacząco wpłynąć na zaplanowane terminy zakończenia prac projektowych - podkreśliła przedstawicielka drogowców.

Zaznaczyła też, że wpływ na ostateczny termin realizacji będą miały koszty. A te szacowane są nawet na kilkaset milionów złotych.

Czytaj także: