- Logistyka zawodzi, można ją sprawniej zorganizować. Nie rozumiem, dlaczego ratownik medyczny nie może kwalifikować pacjenta do szpitala tymczasowego – mówił wiceprezes Polskiego Towarzystwa Ratowników Medycznych Jarosław Szafraniec we "Wstajesz i wiesz" w TVN24.
- Najgorsze jest dla nas to, kiedy nie możemy pacjenta przekazać do odpowiedniego oddziału, gdzie ta pomoc będzie zdecydowanie lepsza i bardziej profesjonalna. Pacjenci zalegają nam w karetkach, jeździmy z nimi po kilkaset kilometrów od szpitala do szpitala. Ja nie rozumiem, dlaczego ratownik medyczny nie może kwalifikować do szpitala tymczasowego, tylko pacjent musi trafić na oddział ratunkowy i stamtąd karetką transportową po kilku godzinach do szpitala tymczasowego. To bardzo wydłuża ten czas poza odpowiednim oddziałem – mówił Jarosław Szafraniec.
"Nieporozumieniem" nazwał system logistyki między dyspozytorami a załogami karetek. - Jedziemy do szpitala, w którym miało być miejsce i po przyjeździe okazuje się, że to miejsce zajął inny zespół i odbijamy się od drzwi i znowu jedziemy do innego szpitala. Nie jestem do końca przekonany, czy nie można tej logistyki sprawniej zorganizować i czy ta koordynacja może być w jakiś sposób zgrana – stwierdził wiceprezes Polskiego Towarzystwa Ratowników Medycznych.
Wyliczał, że pacjent covidowy spędza średnio z zespołem medycznym od dwóch do kilkunastu godzin i zdarza się, że jeden zespół w czasie swojego dyżuru "obsługuje" tylko jednego pacjenta. - Logistyka zawodzi, bo o ile te zespoły byłyby sprawniejsze i wolne, gdyby ta logistyka działała odpowiednio? – pytał gość "Wstajesz i wiesz".
"Praca dyspozytora jest na skraju ich wyczerpania fizycznego i psychicznego"
Jak dodał, są województwa, gdzie łatwiej przekazać pacjenta, jak na przykład Opolskie, ale już na Śląsku jest z tym ogromny problem. - I ci ratownicy, w tych kombinezonach przez kilka, kilkanaście godzin jeżdżą z tym jednym pacjentem covidowym. To też wycieńczenie fizyczne – zauważył.
Trudności mają również dyspozytorzy medyczni. - Dzisiaj praca dyspozytora jest na skraju ich wyczerpania fizycznego i psychicznego, bo dwoją się i troją, żeby tych karetek było jak najwięcej. Niestety to nie od nich zależy, bo wszystko spala na panewce to, gdy w szpitalu nie ma miejsca albo stan pacjenta nie pozwala na przyjęcie. To jest zagrożenie również dla innych pacjentów, bo my nadal jeździmy do udarów, zawałów i innych przypadków – podkreślił.
Przypomniał też, że normy czasowe w ustawie o państwowym ratownictwie medycznym określają, iż karetka powinna dotrzeć do pacjenta w ciągu od ośmiu do 20 minut od wezwania. - Dzisiaj ten czas jest kilku-, kilkunastokrotnie wydłużony, bo dyspozytorzy często przetrzymują wyjazdy z braku dostępnego zespołu. I to wszystko się nawarstwia – pacjenci czekają, ich stan się pogarsza i oprócz covida mamy ogólnie pogorszenie stanu zdrowia – opisywał.
Zwrócił uwagę, że w sytuacjach ekstremalnych, gdy potrzeba jest natychmiastowa pomoc, dyspozytor często dysponuje straż pożarną. - Zgodnie z ustawą karetki mają być dysponowane z najbliższego dopuszczalnego miejsca, czyli dyspozytor może wysłać karetkę nawet oddaloną o kilkadziesiąt kilometrów, jeśli innej nie ma w pobliżu – powiedział.
Ratownicy do szpitali tymczasowych. "A kto za nich przyjdzie? Górnicy, hutnicy?"
Odniósł się również do pomysłu, aby ratownicy pomagali przy szczepieniach przeciwko COVID-19. - Jeśli to wpłynie na zmniejszenie się pandemii, to myślę, że to dopuszczany pomysł. Tylko zastanawiam się, skąd tych ratowników wziąć? Bo już ich nie ma, często pracują na kilku etatach, żeby zapewnić możliwość wykonywania pracy dla pacjentów, a jeszcze szczepienia? Trudno mi to ogarnąć – stwierdził prezes.
Negatywnie ocenił również pomysł przesuwania ratowników do pracy w szpitalach tymczasowych. - Nie wiem, kto na taki "genialny" pomysł wpadł. A co z zespołami ratownictwa medycznego, a tam kto przyjdzie? Górnicy, hutnicy? Ratowników medycznych jest za mało. Dzisiaj, gdybyśmy mieli ich o około 50 procent więcej, każdy z nich miałaby gdzie pracować. Gdyby przesunąć ratownika z zespołu ratownictwa medycznego, który dzisiaj jest wykorzystywany maksymalnie, na oddział covidowy, to robi się luka w zakresie ratownictwa właśnie – wyjaśnił.
W środę Ministerstwo Zdrowia podało, że od ostatniej doby potwierdzono 32 874 nowych przypadków koronawirusa. Zmarły łącznie 653 osoby.
Koronawirus na Mazowszu
W województwie mazowieckim odnotowano 4813 nowych zachorowań. Mazowsze wyprzedził Śląsk, gdzie ostatniej doby potwierdzono najwięcej przypadków – 6092. Natomiast dzień wcześniej w województwie mazowieckim potwierdzono o ponad tysiąc mniej zachorowań niż w środę – 3572.
Z rządowego raportu opublikowanego w środę wynika, że zmarło 75 osób: 64 z powodu COVID-19 i chorób współistniejących oraz 11 wyłącznie z powodu COVID-19.
Nowe przypadki w Warszawie
Rządowa strona raportująca dzienne statystyki przekazała dane dotyczące Warszawy. Wynika z nich, że od ostatniej doby w stolicy przybyły 1983 przypadki (o ponad 200 więcej niż we wtorek).
Przekazano także informację o śmierci 26 osób: 25 zmarło z powodu COVID-19 i chorób współistniejących, jedna wyłącznie z powodu COVID-19.
Źródło: tvnwarszawa.pl, TVN24