Interwencyjny Ośrodek Preadopcyjny w Otwocku. Jeszcze kilka miesięcy temu niewiele osób o nim słyszało, dziś jest na ustach niemal całej Polski.
To za sprawą filmu "1800 gramów", który porusza trudną tematykę adopcji. Scenariusz jest inspirowany historiami noworodków, które trafiły właśnie do tego ośrodka.
Po premierze w placówce rozdzwoniły się telefony. Zapełniły skrzynki pocztowe. Kurierzy co i rusz przynoszą paczki. Otwocki ośrodek zalała fala dobra.
"Nikogo nie trzeba było namawiać"Światła na planie filmowym dawno zgasły, ale aktorzy nie zapomnieli o noworodkach z Otwocka. Wraz z maluchami wzięli udział w niezwykłej sesji. To właśnie jej efektem jest kalendarz z dwunastoma czarno-białymi zdjęciami.
– W ubiegłym roku powstał pierwszy charytatywny kalendarz, w który zaangażowałam się z aktorami m.in. Kubą Wesołowskim, Edytą Olszówką, Mikołajem Roznerskim. To, że teraz powstanie kolejny, było dla mnie oczywiste. Tym razem poprosiłam o pomoc kolegów z "1800 gramów" – opowiada Magdalena Różczka, która od lat wspiera placówkę w Otwocku.
- Kogoś trzeba było namawiać?- dopytuję.
- Nikogo nie trzeba było prosić. Wystarczył jeden sms albo telefon. Moja filmowa mama, Dorota Kolak, jest z Gdańska, więc miała do nas daleko. Dopytywałam ją kiedy akurat będzie w Warszawie, żebyśmy mogli jakoś zgrać termin sesji. Odpowiedziała, że nic nie trzeba dogadywać, bo przyjedzie, kiedy będziemy tego potrzebować. Kiedy robisz coś dobrego, to powstaje taki łańcuszek dobra. To jest niesamowite – mówi aktorka.
Sesja odbyła się w Otwocku. Na kartach kalendarza można zobaczyć: Magdalenę Różczkę, Piotra Głowackiego, Macieja Zakościelnego, Dorotę Kolak, Wojciecha Mecwaldowskiego, Romę Gąsiorowską, Wojciecha Zielińskiego, Magdalenę Lamparską, Aleksandrę Popławską, Grubsona, Annę Smołowik i Annę Próchniak.
Aleksandra Popławska*: - Byłam, przytulałam, nosiłam na rękach i wiem, że ludzie zajmujący się dziećmi zbierają pieniądze na to, żeby stworzyć tym dzieciaczkom tymczasowy dom, żeby nie miały wrażenia, że leżą niechciane w szpitalu.
Anna Smołowik*: - Trudno mi było stamtąd wyjść. Emocje, które towarzyszyły tej wizycie były bardzo mocne i ważne. To przywilej móc przytulać te kruche Cuda, które w IOP czekają na swoich rodziców. Czekają czasami bardzo długo… a bliskość, bezpieczeństwo i stałość jest tym czego najbardziej potrzebują.
"Cegiełki" dla ośrodkaOśrodek Preadopcyjny w Otwocku prowadzi Fundacja Rodzin Adopcyjnych. To unikalna placówka, do której w nagłych kryzysowych sytuacjach trafiają noworodki i niemowlęta z województwa mazowieckiego. Najmłodsze mają zaledwie kilka dni, najstarsze rok. Historia każdego dziecka jest inna. Cel pracowników ośrodka jeden: zapewnić im takie warunki, by nie czuły, że są na tym świecie same.
W ośrodku pod czujnym okiem wykwalifikowanego personelu maluchy czekają na powrót do rodziców lub na nową, kochającą rodzinę.
* Wypowiedzi pochodzą z oficjalnych portali społecznościowych aktorek.
Aleksandra Arendt-Czekała
Źródło: Kalendarza nie można kupić. Powstał jako "cegiełka" wysyłana w prezencie darczyńcom IOP., - Wystarczy wpłacić na konto Interwencyjnego Ośrodka Preadopcyjnego w Otwocku darowiznę w wysokości co najmniej 50 złotych, a w tytule przelewu wpisać "darowizna kalendarz". Oczywiście zachęcamy również do wyższych wpłat. Wszystkie przekazane w ten sposób pieniążki zostaną wykorzystane na zakup najpotrzebniejszych produktów dla noworodków – tłumaczy Różczka i apeluje o to, by samodzielnie nie wysyłać wyprawek dla maluchów., - Ludzie z dobrego serca wysyłają mleko, leki, opatrunki, ubranka. Niestety, to wszystko nie jest takie proste. Dzieci zmagają się z różnymi schorzeniami, alergiami. Często mogą przyjmować tylko określone produkty i to dostępne na receptę. Do tego w ośrodku nie ma magazynu, żeby długo przechowywać dary. Dlatego najlepiej jest po prostu przekazać na ośrodek jakiś datek. Każdy grosz się liczy – radzi., "Wiedziała rzeczy, które normalnie wie tylko mama", Różczka od dziesięciu lat wspiera Interwencyjny Ośrodek Preadopcyjny w Otwocku. Po raz pierwszy pojawiła się tam, żeby zostawić łóżeczko, z którego wyrosła już jej córka. Wpadła na chwilę, została na dłużej. To miejsce skradło jej serce., - Rozejrzałam się i zobaczyłam dwudziestkę wspaniałych dzieci. Poznałam oddanych pracowników i wolontariuszy, którzy z pełnym zaangażowaniem, z wielkim sercem i oddaniem zajmują się tymi maluchami. Te dzieci są zaopiekowane najlepiej jak to tylko możliwe w takim miejscu. Poczułam tam niezwykłą atmosferę. Pani dyrektor Dorota Polańska oprowadziła mnie wtedy po ośrodku. Pamiętam, że znała imiona wszystkich dzieci, ich historie, choroby. Wiedziała, które na co jest uczulone. Wiedziała rzeczy, które normalnie wie tylko mama. To wszystko razem po prostu mnie urzekło – opowiada Różczka., TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: Wojciech Biały