Nie ma dachu, woda zalewa Prudential. "Przewiduje się kolejne kontrole"

Wizyta w Prudentialu
Źródło: Urbex History

Duma przedwojennej Warszawy i jeden z pierwszych polskich drapaczy chmur popada w ruinę. Nie ma dachu, w czasie deszczu zalewa go woda, a za chwilę zacznie zasypywać go śnieg. Urzędy nieustannie prowadzą kontrole, z których nic nie wynika, a krakowski inwestor nie widzi potrzeby komentowania sytuacji.Był jednym z najwyższych budynków nie tylko w Polsce, ale i w Europie. Wewnątrz znajdowały się luksusowe apartamenty i biura – tak przed wojną wyglądał Prudential. Wówczas był wizytówką miasta i dominował nad placem Napoleona (dzisiaj Powstańców Warszawy).

ZOBACZ ARCHIWALNE ZDJĘCIA BUDYNKU.

Teraz plac przeszedł kontrowersyjną estetyzację, odnowiona została też (z różnie ocenianym skutkiem) ulica Świętokrzyska, a Prudential nadal zwraca uwagę przechodniów. Tyle że zamiast podziwu wzbudza niepokój. Wygląda bowiem tak, jakby lada dzień miało się stać to, czego nie udało się dokonać nawet niemieckim bombom w 1944 roku. Budynek popada w ruinę. A wszystko przez... trwający od 2010 roku remont. Gdy ruszał, zapowiadano, że powstanie tu luksusowy hotel.

Doskonale widać to na filmie, który publikujemy dzięki uprzejmości grupy miejskich eksploratorów Urbex History. Sprawą zainteresowała się też organizacja Miasto Jest Nasze. - Budynek od czterech lat niszczeje, pozbawiony dachu ulega nieodwracalnej destrukcji - przekonują jej członkowie.

- To prawda, nie widać, by w środku toczyły się prace, a do tego gołym okiem, przez okna ostatniej kondygnacji, można zaobserwować, że nie ma dachu. A to naraża go na kaprysy pogody - ocenia Tomasz Zieliński, reporter tvnwarszawa.pl. - Widać też, że budynek niszczeje, a do tego porastają go rośliny - dodaje.

"Nie mamy potrzeby się wypowiadać"

O kondycję budynku i ewentualne koniec prac spytaliśmy właściciela - holding Liwa z Krakowa. - Na razie nie mamy potrzeby, by wypowiadać się o Prudentialu. Myślę, że stanie się to w ciągu kilku najbliższych miesięcy - powiedziała jego przedstawicielka Monika Capińska.

Od wyegzekwowania właściwego zabezpieczenia dachu jest nadzór budowlany. Ten reaguje jednak kontrolami dziennika budowy - w sprawie dachu nie ma nic do powiedzenia.

- W bieżącym roku budowa była kilkakrotnie kontrolowana przez organ nadzoru I instancji tj.: w miesiącach lutym, czerwcu i październiku. Teren budowy jest ogrodzony i niedostępny dla osób trzecich – odpowiedziała kierownik Barbara Matalińska.

"Nie stwierdzono prowadzenia robót"

Matalińska dodała, że w trakcie kontroli okazano dziennik budowy z rejestrem robót. - Podczas ostatniej kontroli nie stwierdzono prowadzenia robót budowlanych w obiekcie, niemniej to inwestor decyduje o tempie i sposobie realizacji inwestycji – przekonuje.

- Do końca roku przewiduje się kolejne kontrole przedmiotowej inwestycji - dodała na koniec.

O dachu ani słowa. Sytuacją nieco bardziej przejął się stołeczny konserwator zabytków. Ale reakcja jest taka sama: kolejne kontrole. W piśmie wysłanym do redakcji biuro SKZ przypomina, że budowę sprawdzało już kilka razy.

- Mimo tego, że w trakcie kontroli przeprowadzonej w listopadzie 2013 r. nie stwierdzono zagrożenia dla budynku, to na skutek niepokojących uwag mieszkańców przekazanych SKZ, a także brakiem prowadzenia od dłuższego czasu robót budowlanych przy zewnętrznych częściach budynku, w dniu 25 września 2014 r. SKZ skierował pismo do właścicieli wzywające do poinformowania organu o sposobie zabezpieczenia ostatnich kondygnacji wieżowych budynku przed przedostawaniem się wód opadowych do wnętrza – czytamy w piśmie.

SKZ zapowiada też, że planuje "w najbliższym czasie przeprowadzić kontrolę konserwatorską w zakresie prowadzonych prac w tym budynku". Wówczas ma być zbadana również kwesta zabezpieczenia konstrukcji budynku.

Tak wygląda Prudential

ran/r

Czytaj także: