Kłótnia o lokale w podziemiach. "Kupcy kłamią"

Prezes firmy o podwyżkach
Źródło: Dawid Krysztofiński /tvnwarszawa.pl
- Te happeningi są organizowane przez ciocie, wujków czy pracowników ku temu opłacanych - mówi o protestach kupców z przejścia podziemnego pod Dworcem Centralnym Wojciech Kłosiński, prezes zarządu WPP. A tym, którzy twierdzą, że czynsz wzrósł nawet o 400 procent zarzuca kłamstwo.

Część kupców z podziemi przy Centralnym dniami i nocami okupuje lokale, w których pracują nawet od kilkudziesięciu lat. Sprzeciwiają się drastycznej podwyżce czynszu, jaką zafundowała im spółka Warszawskie Przejścia Podziemne, administrator lokali.

- Chodziliśmy do zarządu i nie było podstaw, by sądzić, że coś się dzieje. Gdybyśmy wcześniej wiedzieli, że wystąpi taka sytuacja, to sami byśmy wystąpili o przejęcie lokali i zaproponowali miastu większą stawkę - przekonuje Hanna, jedna ze sprzedających w podziemiach.

Kupcy twierdzą, że byli oszukiwani przez spółkę WPP. - Było mówione, że wszystko będzie w porządku, podwyżki będą 30-40 proc., więc wszyscy pozamawiali towar. Po 15 czerwca byliśmy zapraszani na negocjacje i okazało się, że niektóre podwyżki wynoszą nawet po 400 proc. - twierdzi Marzena.

"To kłamstwa"

Prezes spółki WPP nie pozostaje im dłużny i także sięga po mocne słowa. - To Kupcy, którzy tak mówią - kłamią. Nie było przypadku, żeby czynsz wzrósł o 400 proc. Czynsze wzrosły od 200 do 250 proc. od wysokości, która była poniżej stawek rynkowych - twierdzi.

Według niego, opłaty musiały wzrosnąć, bo spółka zapłaciła z góry za dzierżawę przejść ponad 7 mln zł. - Wielokrotnie zostały zwiększone nasze zobowiązania wobec miasta, więc musimy to przełożyć na czynsz. To jest cały szereg obowiązków. Od mycia posadzki, poprzez ochronę, oświetlanie ciągów pieszych, kończąc na zabezpieczaniu działania schodów ruchomych i wind oraz systemów wentylacyjnych - wylicza Kłosiński. Zapowiada też modernizację lokali w przejściach. - Chcemy tu wprowadzić nową krew. Mamy szereg propozycji od różnych firm. I od indywidualnych i sieciowych - mówi prezes.

"Proponowaliśmy inne lokale"

Jak zaznacza, na razie zostały podpisane 82 umowy na 140.

Kłosiński ostro krytykuje też kupców, którzy okupują lokale. - Widocznie lubią spać, to zaledwie pięć lokali. Te happeningi są organizowane przez ciocię, wujków czy pracowników ku temu opłacanych. Ja nie mam zamiaru w takich imprezach uczestniczyć. Nieprawdą jest też, że ubędzie 700 miejsc pracy. Przecież za chwilę będzie więcej miejsc pracy niż było – twierdzi.

"Miasto się rozwija"

W podziemiach przy dworcu znajduje się około 150 lokali. Są tam m.in.: bary, sklepy spożywcze, księgarnie czy kioski. Miejscem, w którym znajdują się pawilony zarządza spółka Warszawskie Przejścia Podziemne.

W czerwcu skończyła się umowa na dzierżawę przejść. Była ona podpisana 20 lat temu, jeszcze przez ówczesnego wojewodę warszawskiego. W czerwcu Zarząd Dróg Miejskich podpisał nową umowę ze spółką Warszawskie Przejście Podziemne.

Kupcy złożyli odwołanie do Samorządowego Kolegium Odwoławczego na umowę podpisaną pomiędzy WPP a Zarządem Dróg Miejskich, a także do prokuratury o nielegalne przejęcie ich towaru.

Mówi pani Hanna

Mówi pani Marzena

ran/par

Czytaj także: