Szefowa Prokuratury Rejonowej w Pułtusku Jolanta Świdnicka przekazała we wtorek Polskiej Agencji Prasowej, że zgłoszenie o zdarzeniu otrzymano w poniedziałek o godzinie 19.39. - Na miejsce zdarzenia przybył prokurator - zaznaczyła. - W poniedziałek zostały rozpoczęte oględziny miejsca wypadku. Dwóch prokuratorów z Prokuratury Rejonowej w Pułtusku z udziałem biegłego patomorfologa przeprowadziło oględziny miejsca znalezienia zwłok i oględziny zewnętrzne ciał - wyjaśniła.
- W wyniku tego wypadku zginęło pięć osób - czterech mężczyzn i jedna kobieta. Wśród ofiar jest pilot samolotu, który uczestniczył w wypadku - podała.
Prokurator Jolanta Świdnicka przekazała też, że według informacji ze wczesnych godzin porannych, we wtorek, w szpitalu udzielono pomocy ośmiu osobom, z czego dwie nie odzyskały przytomności. - Czynności na miejscu zdarzenia trwały do około godziny 4 nad ranem. W oględzinach miejsca zdarzenia brali też udział członkowie Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych - podała. - Oględziny zostaną wznowione we wtorek w godzinach przedpołudniowych. W trakcie oględzin zostanie wydobyty wrak samolotu - zapowiedziała.
Jak poinformowała później prokurator Elżbieta Edyta Łukasiewicz, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Ostrołęce, we wtorek w Prokuraturze Rejonowej w Pułtusku zostanie wszczęte śledztwo "w sprawie nieumyślnego sprowadzenia katastrofy w ruchu powietrznym, której konsekwencją może być zagrożenie zdrowia lub życia wielu osób".
Prokurator Łukasiewicz przekazała też, że na wtorek została zaplanowana sekcja zwłok pilota, a na kolejne dwa dni pozostałych ofiar wypadku.
Prokurator zaznaczyła, że był to lot szkoleniowy prowadzony przez pilota dla pilotów-kursantów.
Czytaj też: Samolot spadł na hangar. Co wiemy o katastrofie w Chrcynnie
Trwają oględziny
- Cały czas na miejscu pracują służby. Przez całą noc pracowali również policjanci, strażacy. Do późnych godzin nocnych były realizowane oględziny ze strony policjantów nadzorowane przez prokuraturę. Na miejscu byli też przedstawiciele Państwowej Komisji Badań Wypadków Lotniczych. Te działania będą dzisiaj kontynuowane – powiedział we wtorek rzecznik prasowy Komendy Stołecznej Policji Sylwester Marczak.
Zaznaczył, że w tych działaniach na terenie katastrofy wykorzystany zostanie specjalistyczny sprzęt. – Mówimy tutaj o skanerze laserowym. Jest to urządzenie, które pozwala na bardzo szczegółowe badanie miejsca zdarzenia. Z tego urządzenia generuje się pliki, które później są wykorzystywane w trakcie prowadzonego śledztwa. Mówimy tu o bardzo szczegółowych pomiarach – powiedział Marczak.
Ponadto policjanci wykonują kolejne czynności procesowe związane z przesłuchaniem osób. Mowa tu o kilkudziesięciu osobach.
"Ofiary zostały zidentyfikowane"
- Wszystkie ofiary katastrofy samolotu w Chrcynnie zostały zidentyfikowane - zaznaczył ponadto Marczak. Dodał jednak, że o szczegółach nie będzie mówił do momentu, kiedy nie zdecyduje się na to prokuratura.
- Myślę, że w tym przypadku najprawdopodobniej prokuratura w Pułtusku będzie takie informacje przekazywała w późniejszym terminie - powiedział.
Odnosząc się do ewentualnego podnoszenia wraku, podkreślił, że najpierw muszą zostać wykonane wszystkie oględziny związane z miejscem zdarzenia. - Po wykonaniu czynności również będziemy mieli do czynienia z badaniem samego wraku i zabraniem go stąd - powiedział.
Dopytywany o uczestników katastrofy zaznaczył, że "mówimy o osobach, które były związane poniekąd z lotniskiem". Nie wskazał jednak, czy chodzi o pracowników, czy osoby, które były na lądowisku wspólnie z osobami, które wykonywały tam loty.
Strażacy zabezpieczyli wrak
Jak poinformował Paweł Plagowski z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Nowym Dworze Mazowieckim, na miejsce zadysponowano w sumie 17 zastępów straży pożarnej, 58 strażaków, większość z powiatu nowodworskiego
- Działania strażaków w pierwszej fazie polegały na zabezpieczeniu miejsca zdarzenia, zabezpieczeniu wraku statku powietrznego oraz obiektu, w który uderzył samolot. Strażacy udzielali kwalifikowanej pierwszej pomocy we współpracy z ratownikami Państwowego Ratownictwa Medycznego. Po segregacji dokonanej przez ratowników i rozlokowaniu poszkodowanych do szpitali działania straży pożarnej sprowadzały się do dalszego zabezpieczania miejsca zdarzenia, oświetleniu terenu akcji ze względu na porę nocną – mówił Plagowski.
Zaznaczył, że w pierwszej fazie akcji podano prąd piany celem zabezpieczenia przed ewentualnym zapaleniem się paliwa, które mogło wylać się ze zbiorników. Dodał również, że obecnie strażacy zabezpieczają wrak ze względu na to, że może się w nim znajdować paliwo.
– Był dostęp do osób poszkodowanych. Nie trzeba było dokonywać działań przy użyciu sprzętu technicznego – powiedział strażak.
Powiedział również, że strażakom sprawnie udało się umożliwić dostęp lekarzowi do pilota maszyny. – W przypadku pilota, niestety lekarz stwierdził zgon. Następnie czekaliśmy na dalsze polecenia prokuratury – dodał Plagowski.
Najciężej ranni trafili do szpitali w Warszawie
Dwie najciężej ranne osoby zostały przetransportowane śmigłowcami Lotniczego Pogotowia Ratunkowego do Szpitala Bródnowskiego oraz Wojskowego Instytutu Medycznego przy ulicy Szaserów. Obaj to mężczyźni w wieku około 40 lat. Doznali poważnych obrażeń klatki piersiowej oraz urazów czaszkowo-mózgowych.
- Jeżeli ma miejsce zdarzenie komunikacyjne czy okołolotnicze to dla nas jest to pewnego rodzaju katastrofa z perspektywy struktury postępowania. Nie zawsze wiemy, jak bardzo trudny jest stan pacjenta - powiedział w rozmowie z reporterem TVN24 Piotr Gołaszewski, rzecznik prasowy Szpitala Bródnowskiego. W kontekście stanu przewiezionego tu w poniedziałek mężczyzny, powiedział, że medycy czekają na wyniki podjętych działań. - Trudno jest cokolwiek więcej powiedzieć. Zawsze potrzebny jest czas, żeby zobaczyć, czy podjęte działania dały najlepszy skutek, czyli stopniowy powrót do zdrowia. Pacjent jest pod bardzo dobrą opieką - powiedział.
Osoby, który odniosły mniej groźne obrażenia, zostały przewiezione do szpitali w Płońsku i Ciechanowie. Jak ustalił reporter TVN24 Jan Piotrowski, doznały głównie złamań. Wśród nich jest kilkuletnie dziecko.
Lotniska strzegą policjanci
W poniedziałek wieczorem mały samolot pasażerski spadł na hangar na lądowisku w Chrcynnie pod Nowym Dworem Mazowieckim. W hangarze byli ludzie.
Okolice lotniska pilnowane są przez policjantów. Teren lotniska ogrodzony jest taśmą. Na trawiastej płycie również widać policjantów. Natomiast z jednego z hangarów widać wystający ogon samolotu. Niezidentyfikowana duża część maszyny leży na samej płycie lotniska. Na miejscu poniedziałkowej katastrofy panuje cisza.
Na terenie aeroklubu są niskie budynki, w jednym z nich mieści się siedziba sekcji spadochronowej, która organizuje skoki spadochronowe.
Nagranie
Na nagraniu z momentu katastrofy widać, jak mały samolot lecący tuż nad ziemią z dużą prędkością uderza w budynek znajdujący się na terenie lotniska. Maszyna podczas zarejestrowanego lotu była mocno wychylona w lewą stronę.
- Na nagraniu widać samolot, który wykonuje bardzo głęboki zakręt, na bardzo dużych kątach przechylenia, na bardzo małej wysokości. To jest ostatnia faza tego lotu, faza bardzo krytyczna, ponieważ samolot jest na granicy utraty siły nośnej, a w zasadzie już po utracie siły nośnej, kiedy samolot uderza w hangar - opisywał na antenie TVN24 Tomasz Balcerzak z Instytutu Prawa Lotniczego i Kosmicznego Uczelni Łazarskiego.
Czytaj też: Nagranie z momentu katastrofy samolotu w Chrcynnie
Autorka/Autor: dg
Źródło: tvnwarszawa.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Artur Węgrzynowicz/tvnwarszawa.pl