Wyszedł z lekcji, wrócił w masce, zaatakował nożem. Jest kluczowy dowód

Do ataku nożownika doszło w Kadzidle
Świadkowie o ataku w szkole w Kadzidle
Źródło: TVN24
Kilka miesięcy temu w szkole średniej w Kadzidle (Mazowieckie) 18-latek zaatakował uczniów. Do szpitali trafiły trzy osoby. Tuż po zdarzeniu nożownik usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa wielu osób, teraz do prokuratury dotarła kluczowa opinia. Śledczy już wiedzą, czy Albert G. był świadomy swoich czynów.

Do dramatycznych wydarzeń doszło pod koniec 2023 roku w zespole szkół w Kadzidle, w powiecie ostrołęckim na Mazowszu. Napastnik po ataku uciekł, został zatrzymany w wyniku policyjnej obławy. Wcześniej - jak relacjonowali świadkowie - 18-latek wyszedł z lekcji do łazienki, wrócił z maską na twarzy, po czym zaatakował koleżankę i kolegę nożem. Dziewczyna została ranna w brzuch, a chłopak w szyję. Już poza szkołą nastolatek zranił trzecią osobę.

Wnioski z obserwacji psychiatrycznej

Albert G. usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa wielu osób. Grozi mu co najmniej 15 lat więzienia, maksymalnie dożywocie. Częściowo przyznał się do winy. Składał obszerne wyjaśnienia. Prokuratura nie zdradza jednak ich treści.

- Tymczasowo aresztowany Albert G., został poddany sześciotygodniowej obserwacji sądowo-psychiatrycznej w Samodzielnym Publicznym Psychiatrycznym Zakładzie Opieki Zdrowotnej imienia doktora Stanisława Deresza w Choroszczy. Po zakończonej obserwacji prokuratura oczekiwała na opinię biegłych psychiatrów i psychologa. Wczoraj wpłynęła opinia co do stanu zdrowia Alberta G. - przekazała nam w środę Elżbieta Łukasiewicz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Ostrołęce.

- Biegli nie stwierdzili u podejrzanego choroby psychicznej ani upośledzenia umysłowego. Stwierdzili natomiast zaburzenia osobowości. W czasie popełnienia zarzucanego mu czynu miał zachowaną zdolność rozpoznania znaczenia czynu i kierowania swoim postępowaniem. Biegli wskazali jednak, że z uwagi na młody wiek i niski poziom doświadczenia życiowego wymaga pomocy w prowadzeniu obrony. Podejrzany może przebywać w warunkach aresztu śledczego i zakładu karnego - dodała.

Mundur i maska jak z horroru

Świadkowie tak opisywali to, co pamiętają:

- Mieliśmy łączoną lekcję, przyjechała do nas pani psycholog i ona ją prowadziła. Siedzieliśmy w klasie, ustawiliśmy się w kółku - opowiadał reporterowi TVN24 jeden z uczniów, który uczestniczył w lekcji. Jak dodał, zajęcia dotyczyły m.in. zjawiska agresji.

- Nagle jeden z uczniów, który siedział w sali, poszedł do łazienki. Wziął ze sobą plecak. Po pięciu minutach wrócił. Otworzył drzwi - relacjonował przebieg zdarzenia. Jak precyzował, napastnik miał już na twarzy maskę przypominającą tę z horroru "Piątek, trzynastego".

- Był ubrany w mundur i zaczął okładać kolegę pałką po głowie. Jak skończył, to wyciągnął nóż i go dźgnął. Koleżankę dźgnął w brzuch. Potem wyszedł z sali, musiał się przestraszyć. Ja złapałem za krzesło, on jeszcze raz zajrzał do środka - mówił świadek. Stwierdził, że wcześniej napastnik raczej nie miał zatargów z poszkodowanymi, choć "dziwnie się zachowywał".

- Zajęcia trwały pół godziny, po czym jeden z uczniów wyszedł. Przed wyjściem był ubrany w ciuchy moro. Wrócił zamaskowany, miał czarny nóż i czarne rękawiczki. Dźgnął koleżankę trzy razy i zaczął dźgać kolegę. Od razu uciekłem. Chciałem wyjść przez kantorek, żeby uciec, ale drzwi były zamknięte, a powinny być otwarte, bo to jest wejście bezpieczeństwa. Wyskoczyłem przez okno, to było pierwsze piętro. Zadzwoniłem po pomoc pod 112 - opowiadał drugi świadek.

Mówił też o samym napastniku. - Przed atakiem był cicho. Nie miał z nikim konfliktu. Jak wszedł do klasy, to zaatakował pierwsze osoby, które widział, najpierw dziewczynę, potem chłopaka. Potem mogłem być ja, bo siedziałem obok, ale uciekłem przez okno - powtarzał.

Czytaj także: