- Od razu się zatrzymałem, patrzę na prawą stronę, otworzyłem drzwi i słyszę krzyk i płacz. Były tam dwie dziewczynki, jedna się trzymała za twarz, druga też i trzymała tamtą pod rękę, obie płakały - mówi kierowca autobusu, który jest oskarżony o śmiertelne potrącenie przy szkole 12-letniej Oliwii. Czesław W. nie przyznaje się do winy. Niemal rok po tragedii ruszył jego proces.
70-letni dziś Czesław W. kończył już pracę, niedługo autobusem wróciłby do zajezdni. Trasę znał dobrze, wiedział, że obok znajduje się szkoła podstawowa, że za chwile wyjdą z niej dzieci, że trzeba uważać. Prokuratura jednak nie ma wątpliwości: Oskarżony nie zachował ostrożności i śmiertelnie potrącił 12-letnią dziewczynkę. Śledztwo w tej sprawie zakończyło się z końcem roku. Teraz sprawa trafiła na wokandę w Sądzie Rejonowym w Piasecznie.
Co kierowca autobusu powiedział przed sądem?
Nie zwolnił, potrącił Oliwię na przejściu
Przypomnijmy, Czesław W., kierowca autobusu z 40-letnim stażem, jest oskarżony o spowodowanie śmiertelnego wypadku w Józefosławiu pod Piasecznem. Według śledczych 70-latek, wjeżdżając na rondo znajdujące się przy podstawówce, nie zachował ostrożności, nie zwolnił i potrącił przechodzącą przez przejście dla pieszych Oliwię.
Kierowca ze śledczymi się nie zgadza, nie przyznaje się do winy. – Jechałem z bardzo małą prędkością, nie widziałem nikogo, z boku wyskoczyły mi dziewczynki, prawie pod same koła, gwałtownie zahamowałem, odbiły się o prawą krawędź autobusu - mówił przed sądem.
- W pewnym momencie tak mnie zaatakowało serce, nie mogłem wytrzymać, tyle, co pamiętam, tylko sygnały słyszałem, policja, straż, coraz gorzej mi się robiło – dodał.
- Podszedł pan do dziecka? – dopytywał sędzia Grzegorz Romaniuk.
- A skąd, ja niezdatny byłem – odpowiedział kierowca.
"Widziałem, że te dzieci latają po ulicy"
Sędzia odczytał zaznania oskarżonego jeszcze z postępowania przygotowawczego, przed prokuratorem. Wówczas Czesław W. też nie przyznawał się do winy.
- Tego dnia jechałem L39. To był koniec mojej pracy, zacząłem o godzinie 5.20 na Julianowie, koło szkoły byłem około 12.40. Przystanek od rondka jest jakieś 20 metrów, tam jest próg zwalniający wolno się jedzie. Przejście dla pieszych jest tam bardzo długie, widziałem, że te dzieci latają po ulicy. Jechałem wolno, nagle usłyszałem głośne stuk - zeznał.
- Od razu się zatrzymałem, patrzę na prawą stronę, otworzyłem drzwi i słyszę krzyk i płacz. Były tam dwie dziewczynki, jedna się trzymała za twarz, druga też, i trzymała tamtą pod rękę, obie płakały. Zapytałem, co się stało, ludzie krzyczeli. Jedna z dziewczynek usiadła, a druga ją zaczęła przeciągać do tyłu za autobus, doleciały matki, położyły ją na plecach, tą, która wcześniej siedziała, i zaczęły robić jej sztuczne oddychanie - dodał.
Odjechał kawałek i powiadomił pracodawcę, czekał na służby. – Byłem bardzo zdenerwowany. Jak przyjechała moja kierowniczka, podeszła do niej pani, która odbierała wnuczka ze szkoły, słyszałem, jak powiedziała: "to nie wina kierowcy, a dzieci, które biegały po rondzie" - powiedział.
- Nie jestem ślepy, wolno jechałem, one się chyba musiały wygłupiać. Chcę szukać świadków wypadku, bo na pewno dużo osób potwierdzi to, co ja mówię - stwierdził.
"Przed środek ronda to pewnie, że nie"
Świadkowie zostaną przesłuchani na kolejnej rozprawie. Ponadto w sprawie zabezpieczono monitoring miejski oraz szkolny. Widać na nim, jak kierowca autobusu L39 wjeżdża na środek ronda i częściowo na przeciwległy pas - a następnie skręcając w lewo, potrąca będącą na przejściu dla pieszych dziewczynkę.
- Jadąc autobusem, jechał pan przez środek ronda, czy tak jak się powinno jechać, jezdnią? - dopytywał podczas rozprawy sędzia Grzegorz Romaniuk.
- Przed środek ronda to pewnie, że nie - zaprzeczył jednak oskarżony.
Sędzia przedstawił wówczas oskarżonemu wydruki z monitoringu. 70-latek miał ocenić, czy na fotografiach widnieje autobus, który prowadził. Na niektórych zdjęciach go rozpoznał, na innych nie, na kolejnych nie był pewien.
- Gdyby tutaj była pani pokrzywdzona, co by pan jej powiedział? - chciał dowiedzieć się sędzia.
- Że współczuje całej rodzinie - stwierdził oskarżony.
Kolejną rozprawę zaplanowano na wrzesień.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Szmelter/tvnwarszawa.pl