Do sądu trafiła sprawa głośnego wypadku w Gołkowie pod Piasecznem. Pijany kierowca potrącił tam dwóch rowerzystów. Jeden z nich, 30-latek, zmarł na miejscu. Kierowca uciekł, miał sądowy zakaz wsiadania za kółko.
Prokuratura w akcie oskarżenia zawarła dwa zarzuty.
- Bogdan T. jest oskarżony o to, że 30 czerwca 2023 roku w Piasecznie, Nowej Woli i Gołkowie prowadził samochód znajdując się w stanie nietrzeźwości, z wynikiem 1,2 promila w pobranej krwi, nie stosując się tym samym do orzeczonego przez Sąd Rejonowy w Piasecznie zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych - powiedział nam Szymon Banna, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie
- Drugi zarzut dotyczy tego, że będąc w stanie nietrzeźwości w miejscowości Gołków, umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym w ten sposób, że prowadził pojazd z prędkością nadmierną, niedostosowaną do warunków na drodze, nie zachował bezpiecznego odstępu od kierujących jednośladami, w wyniku czego potrącił poruszającego się rowerem mężczyznę, po czym zbiegł z miejsca zdarzenia - dodał Banna.
30-letniego rowerzysty nie udało się uratować, jego 27-letni kolega odniósł niewielkie obrażenia.
Przysypiał, ledwo mówił
Do tragedii doszło latem 2023 roku na ulicy Gołkowskiej w Gołkowie, położonym w powiecie piaseczyńskim. Późnym wieczorem kierujący audi potrącił dwóch rowerzystów. Jeden z nich był nieprzytomny. Mimo godzinnej reanimacji zmarł.
Kierowca odjechał z miejsca zdarzenia. Funkcjonariusze zatrzymali go kilka godzin później. Jechał leśną drogą. Auto miało rozbitą szybę, wgięty dach, urwany zderzak, brakowało tablic rejestracyjnych. Policjanci zeznali w prokuraturze, że kierowca przysypiał i ledwo wypowiadał słowa. Miał powiedzieć: "mnie na życiu już nie zależy, bo wiem, co zrobiłem".
Powołany w sprawie biegły stwierdził, że rowerzyści nie mieli możliwości uniknięcia zdarzenia. Zwrócili jednocześnie uwagę na brak badań technicznych audi.
Bogdan T. przesłuchiwany był kilkukrotnie. Nie przyznał się do winy, odmówił składania wyjaśnień. Podczas ostatniego z przesłuchań odparł: "nic nie pamiętam, nie pamiętam, żebym kierował".
Grozi mu 12 lat więzienia.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Artur Węgrzynowicz/tvnwarszawa.pl