Co się dzieję z tą Dźwigową? Tam nikt nie pracuje! – denerwują się warszawiacy i raz po raz przesyłają na warszawa@tvn.pl alarmujące maile i zdjęcia pustego placu budowy. Sygnały niezadowolonych mieszkańców docierają także do drogowców, którzy przekonują, że robotników nie widać, bo są... pod ziemią.
Remont ul. Dźwigowej to ogromne utrudnienia dla mieszkańców Włoch. Trudno się dziwić, że przedłużająca się inwestycja wzbudza złość kierowców, którzy raz po raz wysyłają nam zdjęcia przedstawiające pusty plac budowy.
W ostatnich dniach w tej sprawie pisali do nas Tadeusz i Marcin:
Głosy oburzenia docierają też do Zarządu Dróg Miejskich. Musiało być ich sporo, skoro rzecznik tej instytucji zdecydował się odpowiedzieć na nie, na stronie internetowej ZDM.
Bo budujemy odwodnienie
- Nie jest tajemnicą, o czym donosiła niejedna gazeta czy niejedno radio, że Zarząd Dróg Miejskich prowadzi prace związane z odbudową systemu odwodnienia ulicy Dźwigowej. System ten nie składa się wyłącznie z rur ułożonych w ziemi, ale również z przepompowni i przewodów wodociągowych prowadzących do niej. Aby zapanować nad wodą pod jezdnią należy doprowadzić nowy kanał do przepompowni. Do tego właśnie była nam potrzebna zgoda spółek kolejowych na wejście w ich teren. Kanał jest właśnie budowany 12 metrów poniżej poziomu skarpy. Trudno zatem dostrzec robotnika. Ściany wykopu są zabezpieczone grodzicami, aby nie osunęły się na pracowników – tłumaczy na stronie Adam Sobieraj, rzecznik ZDM.
Miała być już gotowa
Koniec września - taką datę doprowadzenia Dźwigowej do stanu używalności wyznaczył nadzór budowlany na początku inwestycji. Na początku wakacji ulica została zamknięta, a na plac budowy wszedł Zakład Remontów i Konserwacji Dróg. Szybko okazało się, że ulicę trzeba w praktyce zbudować od nowa i nie uda się dotrzymać terminu. Aktualnie, jako planowaną datę zakończenia prac ZDM podaje 30 listopada.
mjc/par