Dlaczego biegi organizowane są szerokimi ulicami Ursynowa, Wilanowa i Mokotowa? - Takie rozwiązanie poprawia bezpieczeństwo biegaczy. Ważna jest też łatwa dostępność do metra - twierdzą organizatorzy Orlen Warsaw Marathon.
O to, dlaczego maraton jest organizowany właśnie na Ursynowie, Wilanowie i Mokotowie dopytują mieszkańcy. Organizatorzy i urzędnicy tłumaczą, że muszą zapewnić sportowcom atrakcyjną trasę. Ale okazuje się, że nie tylko.
Jak tłumaczą organizatorzy, trasa maratonu przebiegała przez Śródmieście, Mokotów, Ursynów i Pragę Południe, ponieważ pokrywała się z przebiegiem pierwszej oraz drugiej linii metra. - W związku z takim poprowadzeniem trasy mieszkańcy dzielnic, przez które przebiega maraton, zachowują możliwość swobodnego przemieszczania komunikacją publiczną – przekonuje Tomasz Ignatowicz, przedstawiciel organizatorów imprezy.
Potrzebne szerokie ulice
Zwraca też uwagę, że trasa nie przecinała kilku głównych ulic Warszawy w centrum, między innymi Al. Jerozolimskich, al. Jana Pawła II czy Marszałkowskiej. Jednak maratończycy biegli też ważnymi arteriami, m.in. ul. Puławską, Czerniakowską czy al. KEN. - Mimo że trasa prowadziła ul. Puławską oraz Czerniakowską to przez cały czas trwania maratonu na tych ulicach był utrzymany ruch, ponieważ dla potrzeb biegu zamknięty był tylko jeden pas ruchu ulicy Czerniakowskiej, bądź dwa pasy Puławskiej – tłumaczy Ignatowicz.
Organizatorzy potwierdzają również spostrzeżenia biegaczy, którzy twierdzą, że wygodniej biegnie im się szerokimi ulicami. - Oprócz zachowania ograniczonej drożności (wspomniane wcześniej ul. Czerniakowska oraz ul. Puławska) kolejnym kryterium jest bezpieczeństwo biegaczy. Kilka tysięcy osób - zwłaszcza w pierwszej fazie biegu, kiedy to grupa jest jeszcze stosunkowo zwarta - nie może poruszać się wąskimi ulicami – tłumaczy Ignatowicz.
Nie odcięli Wilanowa
Według organizatorów maratonu, bieg nie sparaliżowała przejazdu z Wilanowa do centrum. - Nie biegliśmy ulicą Przyczółkową, tylko trasą rowerową, czyli w żaden sposób trasa maratonu nie utrudniała przejazdu z Wilanowa w stronę Konstancina. Ponadto była tak poprowadzona, aby mimo zamknięcia dla biegaczy ul. Jana III Sobieskiego w stronę centrum nie było paraliżu, ponieważ komunikacja przebiegała równoległą ulicą ul. Powsińską oraz ul. Wiertniczą – mówi Ignatowicz.
Na niepopularnym moście
Istotny wpływ na kształt trasy miał lutowy pożar mostu Łazienkowskiego. - Pierwotnie oba biegi (poza maratonem bieg na 10 km - red.) miały być poprowadzone innymi arteriami. Po pożarze trasa została jednak zmieniona tak, aby nie przebiegała przez Rondo de Gaulle’a. Trasa została przekierowana na ul. Dobrą, Solec i Rozbrat, aby pokonać ten odcinek pod mostem Poniatowskiego i Trasą Łazienkowską – wyjaśnia Igantowicz.
Przypomina również, że maratończycy biegli tylko mostem Świętokrzyskim. - Badania natężenia ruchu pokazują, że jest to najmniej obciążony most w Warszawie, a ponadto nie jest nim poprowadzone torowisko tramwajowe, dlatego jego wybór nie był też przypadkowy – przyznaje przedstawiciel Orlen Warsaw Marathon.
Tak startował maraton:
jb/ran
Źródło zdjęcia głównego: Tomasz Zieliński/tvnwarszawa.pl