Zdaniem byłych funkcjonariuszy Służby Ochrony Państwa, prezydent nie powinien opuszczać samochodu, który zatrzymał się w korku spowodowanym kolizją na trasie S8. Rozmówcy dziennikarza tvn24.pl mówią o "serii błędów" funkcjonariuszy. - Powinni się w odpowiedni sposób ustawić i ten teren zabezpieczyć - ocenił we "Wstajesz i wiesz" Grzegorz Łakomski.
Kolumna SOP z prezydentem Andrzejem Dudą zatrzymała się w czwartek na trasie S8 w miejscowości Wolica, gdzie doszło do kolizji z udziałem samochodu ciężarowego. Jak opisywaliśmy na tvnwarszawa.pl, ze wstępnych ustaleń służb wynika, że w ciężarówce pękła opona. Samochód zjechał na przeciwległy pas ruchu, przebijając przy tym bariery. Z jej naczepy wysypały się betonowe elementy.
Droga w kierunku Katowic, którą poruszała się prezydencka kolumna, była zablokowana. Otrzymaliśmy zdjęcia wykonane w korku. Widać na nich, że prezydent wyszedł z samochodu.
"Nie powinni dopuścić do tego typu sytuacji"
Dziennikarz portalu tvn24.pl poprosił o ocenę tego zachowania byłych funkcjonariuszy i dowódców Służby Ochrony Państwa (dawnego Biura Ochrony Rządu). - Oni wszyscy, poza jednym wyjątkiem, powiedzieli, że absolutnie Służba Ochrony Państwa nie powinna do tego dopuścić, gdy kolumna się zatrzymała. Prezydent nie powinien opuszczać samochodu. Według moich rozmówców, to bardzo duży błąd w sztuce - powiedział Grzegorz Łakomski.
Jak tłumaczył, wynika to z "bardzo prostych względów". - Prezydent jest najbardziej bezpieczny, kiedy kolumna się porusza. Kiedy stanie, cały czas jest w samochodzie, który jest opancerzony. Kiedy wyjdzie z tego samochodu, jest najbardziej narażony. Służba Ochrony Państwa musi w takiej sytuacji zakładać zawsze najgorszy wariant, bo oni nie wiedzieli, co tam się stało. Nie wiedzieli, czy przypadkiem ktoś nie doprowadził do stłuczki tylko dlatego, że tamtędy będzie przejeżdżać kolumna prezydenta - zaznaczył Łakomski.
"Mogliby zostać odsunięci z tej grupy"
Dziennikarz opowiedział też, dlaczego jeden z jego rozmówców nie zgodził się z tymi twierdzeniami. - Powiedział, że takie sytuacje się zdarzają, bo ci funkcjonariusze, którzy chcieliby prezydenta za wszelką cenę zatrzymać w samochodzie, mogliby potem wylądować na tak zwanym szlabanie. Czyli mogliby zostać odsunięci z tej grupy - wyjaśnił.
I dodał, że jeżeli osoba ochraniana chce opuścić samochód, żaden z funkcjonariuszy nie będzie jej siłą zatrzymywał.
"Prezydent jest całkowicie odsłonięty"
Łakomski pokazał zdjęcie z czwartkowej sytuacji funkcjonariuszom, którzy kiedyś prowadzili szkolenia z taktyki ochronnej w Biurze Ochrony Rządu, prosząc o ocenę reakcji SOP.
- Powinni się w odpowiedni sposób ustawić i ten teren zabezpieczyć. To zdjęcie, na którym widać pana prezydenta i funkcjonariuszy, pokazuje kolejną serię błędów - relacjonuje rozmowę dziennikarz. - Powiedzieli, że pan prezydent jest całkowicie odsłonięty. Powinien przy nim być co najmniej jeden funkcjonariusz, który w momencie zagrożenia powinien pana prezydenta - mówiąc nieładnie - wepchnąć do samochodu. Podstawowe zadanie SOP to ochrona i ewakuacja. Oni nie są od tego, żeby walczyć, tylko ewakuować osobę ochranianą - podkreślił.
Jak więc powinno wyglądać prawidłowe zachowanie funkcjonariuszy? - Jeden z nich powinien być przy osobie ochranianej, czterej inni powinni ubezpieczać z czterech stron okolicę, gdzie stoi kolumna. Tego na tym zdjęciu nie widać - dodał.
SOP: nie było żadnego zagrożenia
Informację o kolumnie SOP, która zatrzymała się w korku, potwierdził nam w czwartek rzecznik formacji podpułkownik Bogusław Piórkowski. - Nasi funkcjonariusze zatrzymali się i sprawdzili, co się stało. Naszym obowiązkiem jest upewnienie się, czy nie trzeba nikomu udzielić pomocy. Okazało się, że służby działały już na miejscu zdarzenia - mówił.
- Nasza kolumna powoli przejechała dalej. Nie było żadnego zagrożenia - dodał.
Źródło: tvnwarszawa.pl / TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Artur Węgrzynowicz / tvnwarszawa.pl