32 rannych w wypadku "739"

fot. tvnwarszawa.pl/Tomasz Zieliński
fot. tvnwarszawa.pl/Tomasz Zieliński
Źródło: | Wikipedia/Giuseppe Enrie, 1931 (PD)
32 osoby, w tym ośmioro dzieci, trafiło do szpitali po sobotnim wypadku autobusu linii 739. Pojazd zjechał nasypem z wiaduktu na warszawskim Mokotowie.

W wypadku poszkodowanych zostało w sumie 38 osób; 32 z nich przewieziono do szpitali, pozostałym ratownicy udzielili pomocy na miejscu. Najpoważniej ranny został kierowca - był zakleszczony w rozbitym pojeździe i strażacy musieli go wydobyć za pomocą specjalistycznego sprzętu.

Jak powiedział PAP Artur Laudy z warszawskiej straży pożarnej, w chwili, gdy go wydobywano z autobusu, był przytomny. Przytomny też trafił do szpitala przy ul. Wołoskiej. Rzecznik tej placówki Jarosław Buczek poinformował, że jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.

Do szpitali trafiło też ośmioro dzieci. W sumie - według policji - w wypadku poszkodowanych zostało dziesięcioro dzieci. - Część z nich wchodziła w skład grupy, która jechała na wycieczkę - powiedział PAP jeden z policjantów.

Rzecznik pogotowia ratunkowego Marek Niemirski poinformował, że ranni trafiali głównie na oddziały chirurgiczne i ortopedyczne. Mają przede wszystkim urazy kończyn, stłuczenia, otarcia oraz urazy kręgosłupa.

Numery alarmowe

Wojewoda mazowiecki uruchomił numer telefonu 987, pod który mogą dzwonić po informacje osoby podejrzewające, że ich bliscy byli w autobusie. Specjalny telefon uruchomiła też policja - 22 603 77 55.

Policjanci zabezpieczyli też wszystkie rzeczy i przedmioty z autobusu, które mogą należeć do pasażerów. Można je odbierać w mokotowskiej komendzie policji.

"Działali perfekcyjnie"

Pogotowie ratunkowe i straż pożarna dostały informacje o wypadku o godz. 14.29. Strażacy rozstawili w pobliżu rozbitego autobusu specjalny namiot, w którym pomagali rannym. W sumie w akcji brało udział 14 karetek pogotowia i 13 jednostek straży pożarnej.

Na miejsce przyjechał też wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski. Powiedział dziennikarzom, że służby przeprowadziły akcję ratowniczą "bardzo szybko, perfekcyjnie".

Z relacji świadków wynika, że wiele osób wyszło z autobusu o własnych siłach. Zanim na miejsce przyjechały karetki i straż, rannym próbowali też pomagać zatrzymujący się kierowcy.

PAP/ec

Czytaj także: