Nawałnica, która w weekend 13-14 lipca przeszła przez Warszawę, spowodowała duże zniszczenia w przyrodzie. Z większością skutków burz miejscy ogrodnicy już się uporali. Dokonali też bilansu wydarzeń sprzed ponad tygodnia.
Jak podała nam w poniedziałek rzeczniczka Zarządu Zieleni Karolina Kwiecień-Łukaszewska, bilans strat po nawałnicy, która przeszła nad Warszawą w weekend 13-14 lipca to 34 wykroty drzew (chodzi o drzewa wywrócone wraz z korzeniami przez wiatr - red.) i 451,5 metra przestrzennego drewna do zabrania z powodu wyłamanych gałęzi. Do wywiezienia były także większe konary.
Jak powiedziała rzeczniczka, największe straty odnotowano na Powiślu i Dolnym Mokotowie. Powalone drzewa można było zobaczyć m.in. przy Czerniakowskiej (między Bartycką a 29 listopada) jeszcze w piątek. W poniedziałek już ich tam nie było.
- W większość skutki nawałnicy zostały uprzątnięte, choć miejscy ogrodnicy wciąż aktualizują listę strat. Te dane są z poniedziałkowego poranka - wyjaśniła Kwiecień-Łukaszewska. - Ale to pewnie nie wszystko, Warszawa to duże miasto - zastrzegła.
Duże straty w Łazienkach
Jak informowaliśmy na tvnwarszawa.pl, najbardziej ucierpiały Łazienki Królewskie, które przez pewien czas były całkowicie zamknięte dla spacerowiczów. W zabytkowym parku do dziś są obszary wyłączone z użytkowania. Władze Łazienek podawały, że zniszczona została setka drzew.
Muzeum zaapelowało, by nie wychodzić poza wygrodzony teren, ponieważ grozi to niebezpieczeństwem. Poza wygrodzonym terenem nadal istnieje ryzyko spadających konarów. Nie wolno też wchodzić na trawniki i siadać na nich.
Drzewo spadło na samochód
W sobotę, 13 lipca, straż pożarna podawała, że po burzowej nocy odnotowała ponad 170 interwencji w związku z pogodą. Na ulicy Popiełuszki na jadący samochód spadło drzewo. Strażacy wyciągnęli z niego cztery osoby.
Interwencje strażaków związane były także z drzewami powalonymi na budynki mieszkalne czy z zalanymi ulicami. Odnotowywano także wypadki na skutek poślizgów aut.
Dlaczego lipiec przyniósł serię gwałtownych burz? Jak tłumaczyli synoptycy tvnmeteo.pl, w pierwszej połowie miesiąca mieliśmy w Polsce pogodę typową dla południowej Europy. Temperatura na obszarze naszego kraju przekroczyła wartość 30 stopni Celsjusza w ciągu ośmiu dni, a dziesiątego dnia miesiąca zbliżyła się do 40 stopni. Gdy wzrasta zawartość pary wodnej w powietrzu i wilgotność zwiększa się do 60-80 proc., daje to impuls do formowania się frontów burzowych.
Źródło: tvnwarszawa.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvnwarszawa.pl