"Komunikacja miejska w Warszawie we wrześniu nie wraca z wakacji! Liczba pasażerów znacznie się zwiększy, bo do nauki stacjonarnej wracają uczniowie wszystkich roczników szkół podstawowych oraz liceów" - alarmuje Miasto Jest Nasze. I wylicza, że "z wakacji" w pełni nie wrócą metro, tramwaje i linie autobusowe: 104, 105, 108, 114, 122, 158, 181, 191, 194, 523, E-1 i E-9. A w weekendy także 131, 179, 193, 507 i 520 zostają z okrojonymi rozkładami "wakacyjnymi".
"W weekendy co 10 minut kursuje już tylko jedna linia – 189. Na początku zeszłego roku było takich linii kilkanaście" - wskazują.
MJN: oszczędzanie kosztem pasażerów
Zdaniem aktywistów, praca zdalna jest wciąż popularna, ale to "nie uzasadnia tak drastycznych cięć w komunikacji miejskiej". Według nich, ta musi kursować często, jeśli ma stanowić atrakcyjną alternatywę dla samochodów. Za przykład podają Kraków, gdzie wakacyjne rozkłady jazdy w większości zostały wycofane już w połowie sierpnia. "W Krakowie #Dasię, Warszawa oszczędza kosztem pasażerów" - krytykują.
I oceniają: "Kiedy w 2020 r. ze stanowiska dyrektora ZTM odchodził Wiesław Witek pojawiały się plotki, że miał on dość obrony warszawskiej komunikacji przed cięciami rozkładów i oszczędnościami budżetowymi kosztem pasażerów. Dziś już to wiemy. Dyrektor Katarzyna Strzegowska bardziej niż pasażerami przejmuje się budżetem miasta. Mamy nadzieję, że wraz z odejściem wiceprezydenta Soszyńskiego odpowiedzialnego za komunikację miejską, zmiany pójdą dalej i w ZTM będzie rządzić osoba, która chce o komunikację miejską dbać i rzeczywiście ją rozwijać".
O zmianach w komunikacji miejskiej od września pisaliśmy tutaj>>
Spadek liczby pasażerów przez epidemię
O komentarz poprosiliśmy rzecznika Zarządu Transportu Miejskiego Tomasza Kunerta. Tłumaczy on, że decyzje wynikały z sytuacji związanej z pandemią COVID-19. - Nadal nie mamy takiej liczby pasażerów, jak to było przed epidemią. W tej chwili jest to około 50 procent tych osób, które jeździły przed epidemią. Natomiast najwyższy wynik, jaki osiągnęliśmy w czasie epidemicznym to było 63 procent osób w porównaniu z okresem przed epidemią. Nigdy jeszcze od czasu pierwszego lockdownu, od początku 2020 roku, nie było liczby osób w pojazdach chociażby zbliżonej do tej, jaką mieliśmy przed epidemią - wyjaśnia.
Z danych ZTM wynika również, że w okresie wakacyjnym przed pandemią, liczba pasażerów spadała o około 30 procent. - Dziś mamy ich o połowę mniej. Trudno się spodziewać, że we wrześniu do naszych pojazdów nagle wróci 100 procent osób, które się nimi poruszały przed okresem epidemii. Rozkłady, które proponujemy po wakacjach, wynikają z analizy sytuacji. Trzeba zwrócić uwagę, że wszystkie kluczowe linie autobusowe wracają w pełnym wymiarze, w tym podmiejskie - przekonuje rzecznik ZTM.
Zaznacza, że te, które nie wracają do rozkładów przedwakacyjnych, to łącznie 12 linii. - Oceniliśmy, że mogą pozostać w takiej liczbie pojazdów, jak było to w okresie wakacyjnym - przyznaje Kunert. I dodaje: - Zmienialiśmy rozkłady na wakacje kilkudziesięciu linii, a tylko wspomniane 12 z nich nie wraca do poprzedniego traktowania.
W tramwajach różnica jednej minuty
A co z tramwajami? - Zmiana w godzinach szczytu to tak naprawdę zmiana o jedną minutę. Dlatego, że teraz tramwaje na głównych magistralach w mieście jeżdżą co pięć minut, a jeździły co cztery w okresie przed epidemią. Jedna minuta dla pasażera oczekującego na tramwaj jest kompletnie niezauważalna - ocenia. I dodaje, że nie dochodzi do sytuacji, by pasażerowie nie mieścili się w składach.
Natomiast jeśli chodzi o metro, ZTM ma bardzo dokładne dane z bramek. - Wiemy, jakie są przepływy pasażerów pomiędzy poszczególnymi stacjami, gdzie pasażerowie korzystają z komunikacji naziemnej, i to też ma wpływ na analizę połączeń autobusowych. Metro zostawiamy dlatego, że podaż, która jest w tej chwili, jest wystarczająca - tłumaczy rzecznik.
ZTM: każdej chwili możemy rozkłady skorygować
Tomasz Kunert zapewnia, że ZTM monitoruje stale liczbę i zachowania pasażerów na dużych węzłach przesiadkowych. - Zawsze w tych trudnych momentach dla transportu publicznego zbieramy dane nie tylko z autobusów, ale również właśnie od osób, które pracują na mieście. W każdej chwili możemy te rozkłady zmienić bądź skorygować - zapewnia.
Zwraca również uwagę, że we wrześniu do miasta nie wracają jeszcze studenci. - Jesteśmy przygotowani na to, żeby wprowadzać zmiany na bieżąco w oparciu o analizę danych, które mamy, ewentualnie później w okresie, kiedy rozpocznie się rok akademicki i być może uczelnie wrócą do nauki stacjonarnej - argumentuje Kunert. Na koniec zauważa, że nie ma pewności, jak rozwinie się sytuacja epidemiczna i jakie ewentualnie obostrzenia zostaną wprowadzone. - Jeśli będą, zdecydujemy, jakie korekty wprowadzić - podsumowuje.
W maju aktywiści z MJN przekonywali, że surowe obostrzenia w komunikacji nie były potrzebne:
Autorka/Autor: katke/b
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock