Wulkan-morderca, przed którym drżą Kolumbijczycy, we wtorek obudził się po bardzo długim śnie. Wypluł z siebie wysoki na kilometr słup dymu, a także kłęby pyłu, który spadł na położone u jego stóp miasto Manizales. Mieszkańcy, pomimo rzeczywistego zagrożenia erupcją, starają się żyć normalnie.