Najpierw nad planami lekcyjnymi płakali dyrektorzy i nauczyciele, teraz płaczą uczniowie i ich rodzice. W wielu szkołach lekcje zaczynają się o świcie albo kończą po zmroku. Bez czasu na niezwiązane z nauką zajęcia, a niekiedy nawet odrabianie prac domowych. Są tacy, którzy ostatecznych planów nadal nie mają.