Walczymy przeciwko najbardziej złowrogim i skorumpowanym siłom na Ziemi. Możecie pokazać im raz na zawsze, że ten kraj nie należy do nich, ale do was - mówił w Nowym Jorku były prezydent Donald Trump. Wiec kandydata republikanów w Madison Square Garden zgromadził kilkadziesiąt tysięcy osób i mógł być największym wydarzeniem tej kampanii. Kandydatka demokratów, wiceprezydent Kamala Harris w Pensylwanii zabiegała o głosy mniejszości portorykańskiej. Krytykowała Trumpa za jego "mroczny język".
Podczas ponad siedmiogodzinnego wiecu w słynnej nowojorskiej hali Madison Square Garden, Donald Trump ostrzegał swoich wyborców przed konsekwencjami wygranej jego rywalki. Stwierdził m.in., że Kamala Harris - którą określił jako "osobę o niskim IQ" - doprowadzi do III wojny światowej i przywróci pobór do wojska. - Wszyscy wasi synowie i córki dostaną małe wezwanie. Powiedzą wam: "mamo, tato, co to za mały świstek papieru?". "Kochanie, to wezwanie do poboru. Wzywają cię, byś walczył w jakimś kraju, o którym nigdy wcześniej nie słyszałam" - opowiadał Trump.
Były prezydent twierdził też, że zarówno Harris, jak i Biden są marionetkami "nikczemnych sił", "bezkształtnej grupy ludzi", którzy są "wrogami wewnętrznymi", bardziej niebezpiecznymi od zagranicznych wrogów Ameryki. - Od dziewięciu lat walczymy przeciwko najbardziej złowrogim i skorumpowanym siłom na Ziemi. Za sprawą swojego głosu możecie pokazać im raz na zawsze, że ten kraj nie należy do nich, ale do was - podsumował Trump.
Rudy Giuliani, były burmistrz Nowego Jorku i były osobisty prawnik Trumpa, fałszywie twierdził, że Harris była "po stronie terrorystów" w konflikcie izraelsko-palestyńskim i chciała sprowadzić Palestyńczyków do Stanów Zjednoczonych.
Na wiecu o "wyspie śmieci". Krytykują nawet republikanie
Wiec w Nowym Jorku, w którym uczestniczyło kilkadziesiąt tysięcy ludzi - był to prawdopodobnie największy wiec obecnej kampanii - jeszcze przed wydarzeniem był porównywany przez krytyków do niesławnego wiecu nazistów wiosną 1939 r. w tej samej hali. Do tych porównań - oraz określania Trumpa mianem faszysty - kpiąco nawiązywało kilku mówców poprzedzających kandydata republikanów.
Mimo to, w przemówieniach nie brakowało skrajnej, a miejscami rasistowskiej retoryki. Przyjaciel Trumpa David Rem określił Kamalę Harris mianem "antychrysta" i diabła, zaś biznesmen Grant Cardone stwierdził, że "ona i jej alfonsi zniszczą kraj" i wyraził przekonanie, że demokratów trzeba "zarżnąć" w wyborach.
Prawicowy publicysta Tucker Carlson sugerował, że ewentualna wygrana Harris może być wynikiem przypadku i drwił z jej pochodzenia, określając ją jako "samoańsko-malezyjską byłą prokurator z Kalifornii o niskim IQ" (w rzeczywistości Harris ma korzenie indyjsko-jamajskie).
Być może jednak największe kontrowersje wywołał otwierający wiec występ prawicowego komika Tony'ego Hinchcliffe'a znanego z podcastu "Kill Tony". Hinchcliffe nazwał Portoryko - terytorium wchodzące w skład USA - "wyspą śmieci", twierdził, że Latynosi "lubią robić dzieci", korzystał też w swoich żartach ze stereotypów na temat Afroamerykanów i Żydów.
Jego słowa o Portoryko spotkały się nie tylko z potępieniem Harris i kandydata na wiceprezydenta Tima Walza, ale również republikańskich polityków z Florydy, gdzie mieszka wielu Portorykańczyków. "Ten żart nie wypalił nie bez powodu. Nie jest śmieszny i nie jest prawdziwy. Portorykańczycy to wspaniali ludzie i wspaniali Amerykanie" - skomentował na platformie X senator Rick Scott.
Trump zapowiedział stanowisko dla Muska
Na scenie gorąco przywitany został Elon Musk, amerykański miliarder, który wspiera kandydaturę Trumpa przy użyciu platformy społecznościowej X i swego majątku.
Trump zapowiedział, że wybierze go na stanowisko szefa nowej komisji ds. efektywności rządu. Musk powiedział, że budżet federalny może zostać zmniejszony o "przynajmniej" 2 biliony dolarów. Wydatki federalne przekroczyły 6,75 biliona dolarów w roku fiskalnym 2024, który zakończył się 30 września.
Stan Nowy Jork ostatni raz poparł kandydata republikanów na prezydenta w 1984 roku. Byłego prezydenta na scenie w jego rodzinnym mieście powitała była pierwsza dama Melania Trump.
Harris o Trumpie: mówi mrocznym językiem
W niedzielę w Filadelfii o głosy Portorykańczyków zabiegała Kamala Harris, która odwiedziła tam portorykańską restaurację i uzyskała poparcie dwóch gwiazd muzyki pochodzących z tego kraju: Ricky'ego Martina i Bada Bunny'ego. Portorykańczycy stanowią około 5 procent populacji Pensylwanii, uważanej za najważniejszy z kluczowych stanów.
- On jest pełen żalu. Mówi mrocznym językiem, mówi o odwecie i zemście - powiedziała Harris o Trumpie.
Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/SARAH YENESEL