Na Wiśle w rejonie Torunia i Bydgoszczy widać już tylko niewielkie ślady poniedziałkowego wycieku oleju. Strażacy jednak nadal monitorują dolny bieg rzeki a pomorskie służby kryzysowe są w pełnej gotowości.
Specjalne zapory nadal częściowo przegradzają Wisłę w rejonie Torunia i Bydgoszczy-Fordona. Dyżurujący przy nich strażacy ciągle zbierają olej z powierzchni rzeki. Ilości paliwa są jednak na tyle niewielkie, że służby kryzysowe rezygnowały z zastosowania kosztownego granulatu, który wiąże paliwo. Ciągle monitorowana jest też część Wisły poniżej Włocławka. Na wypadek, gdyby olej pojawił się w dolnym biegu rzeki, w pogotowiu są pomorskie służby kryzysowe. Na razie nie ma tam śladów przedostania się paliwa. Służby jednak uważnie obserwują rzekę, bo do tej pory strażakom udało się zebrać tylko około 15 proc. wycieku. - Trzeba przyznać, że zaangażowane siły i poniesione koszty są zdecydowanie nieadekwatne do osiągniętych efektów. Rwący nurt i silny wiatr uniemożliwiły zebranie większej ilości paliwa -tłumaczy Lech Kubera, szef Kujawsko-Pomorskiego Centrum.
Skażona powierzchniowo Strażacy jednak uspokajają. - Wisła jest zanieczyszczona jedynie powierzchniowo. Wody rzeki są dostatecznie natlenione. Nie ma przypadków śnięcia ryb - powiedziała kujawsko-pomorski inspektor ochrony środowiska Elwira Jutrowska. 40 metrów sześciennych oleju opałowego wyciekło do Wisły w poniedziałek wieczorem w okolicach Włocławka. Przypuszczalnie przyczyną wycieku była awaria rurociągu Przedsiębiorstwa Eksploatacji Rurociągów Naftowych (PERN) "Przyjaźń". Jego część biegnie pod korytem rzeki. Po wykryciu wycieku wstrzymano tłoczenie paliwa tym rurociągiem. as
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24