Sejm skierował do dalszych prac w komisji projekt zmiany ustawy Prawo farmaceutyczne, dotyczący dostępu do tak zwanej tabletki "dzień po", bez recepty, od 15. roku życia. - Chcemy powrotu do europejskich standardów. Te zmiany w przepisach przywracają sytuację sprzed 2017 roku - deklarowała posłanka PSL Jolanta Zięba-Gzik. - Nigdy was nie zostawimy samych z Braunem i Kaczyńskim. Będziemy z wami szli ramię w ramię. I nigdy nie będziecie same. Tabletka "dzień po" tak jak obiecaliśmy wraca - mówił Bartosz Arłukowicz (KO).
Posłowie zajęli się w czwartek sprawozdaniem komisji o rządowym projekcie ustawy o zmianie ustawy Prawo farmaceutyczne, w sprawie wprowadzenia tzw. tabletki "dzień po" bez recepty. - Na komisji zdrowia dyskutowaliśmy dzisiaj dwie godziny na temat tej tabletki. Wypowiadali się nie tylko lekarze, prezes Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników profesor (Piotr) Sieroszewski. Mamy też opinię merytoryczną do rządowego projektu ustawy (...) - wyliczała ministra zdrowia Izabela Leszczyna.
- Co do powikłań, to na sprzedanych w ubiegłym roku 252 305 tabletek z substancją octan uliprystalu (substancja czynna tabletki "dzień po" - red.) zgłoszone były trzy powikłania, i to powikłania, które polegały na mdłościach, bólu brzucha, uczuciu dyskomfortu, wymiotach i bólu głowy - podkreśliła. - Tabletka, o której mówimy, dostępna jest bez recepty, bez ograniczenia wieku w 25 państwach Unii Europejskiej. Tylko na Węgrzech i w Polsce jest na receptę z powodu decyzji ministra (Konstantego - red.) Radziwiłła z 2017 roku - dodała.
Czytaj też: Minister Leszczyna tłumaczy w Sejmie: jak nie łączy się komórka męska z żeńską, to nie ma życia
- Mylicie dwie substancje czynne, dwie różne tabletki. Tabletka, o której mówicie, ma substancję czynną w sobie, która nazywa się lewonorgestrel i ta substancja czynna jest wczesnoporonna, nie pozwala zagnieździć się zarodkowi. Natomiast nie wprowadzamy tej substancji. Wprowadzamy substancję octan uliprystalu, która nie ma nic wspólnego z implementacją i zagnieżdżaniem się, bo nie dopuszcza do powstania zarodka. Powtórzę to jeszcze raz. Nie ma zarodka, nie ma ciąży, nie ma o czym mówić. Przestańcie wrzeszczeć o życiu, o konstytucji, o ochronie życia, bo my mówimy o czymś zupełnie innym - powiedziała Leszczyna na koniec debaty.
Arłukowicz (KO): o tym były te wybory 15 października
- Widziałem na komisji zdrowia troskę posłów PiS-u o działania uboczne tabletki. Wymieniali, straszyli. Tak się boicie o tych młodych ludzi, o te młode dziewczyny w Polsce. Tabletkę "dzień po": nie, nie, nie, bo jeszcze brzuch zaboli, może mdłości będą, ale lać kobiety pałami i psikać gazem to już tak - powiedział poseł KO Bartosz Arłukowicz.
- Na szczęście te osiem lat minęło, o tym były te wybory 15 października. To były wybory o waszej walce z kobietami - dodał. - Zaczęliście od in vitro. 22 tysiące szczęśliwie urodzonych dzieci. Pierwsze co? Likwidować. (Minister zdrowia w rządzie PiS Konstanty - red.) Radziwiłł się rzucił likwidować in vitro. Żeby ludziom się gorzej żyło. Żeby szczęśliwi być nie mogli - mówił.
- Potem się rzuciliście na tabletkę "dzień po". Pół roku się Radziwiłł ganiał z tabletką "dzień po" po Sejmie, żeby na receptę z powrotem wprowadzić. (...) Potem protesty. Policja. Pałki. Gaz. To wszystko jest wasza robota. A jako wisienka na torcie waszych relacji z polskimi kobietami było to, jak żeście wjechali CBA do gabinetu ginekologicznego. Lekarce. I żeście zabrali papiery tysięcy pacjentek. To jest wasza relacja z kobietami w ciągu ostatnich lat - kontynuował.
- Chcę powiedzieć to, co już mówiłem kilka razy z tej mównicy. Do wszystkich dziewczyn i pań. Do naszych córek, matek, żon, partnerek. Nigdy was nie zostawimy samych z Braunem i Kaczyńskim. Będziemy z wami szli ramię w ramię. I nigdy nie będziecie same. Tabletka "dzień po" tak jak obiecaliśmy wraca - zakończył.
Sójka (PiS): będziemy skłaniać się do tego, by dostępność tabletki bez recepty była dla pacjentek powyżej 18. roku życia
W imieniu Prawa i Sprawiedliwości podczas debaty nad projektem ustawy wypowiedziała się była ministra zdrowia Katarzyna Sójka. Zwróciła uwagę na negatywne skutki, jakie może wywołać substancja zawarta z tabletkach. - W 2020 roku preparat w dawce 5 mg z octanem uliprystalu został wstrzymany w obrocie na terenie całego kraju. (...) Powodem było pojawienie się nowego przypadku ciężkiego uszkodzenia wątroby, w wyniku którego konieczny był przeszczep wątroby. Uliprystal również może w niewielkim lub umiarkowanym stopniu upośledzać zdolność do prowadzenia pojazdów mechanicznych - mówiła.
- Nasze postulaty zostały odrzucone podczas komisji, które mówią o tym, by ta tabletka była dostępna dla kobiet, ale od 18. roku życia. Dziewczynki, dziewczyny, które mają 15 lat, które jeszcze nie są w pełni rozwinięte, jeżeli chodzi o układ rozrodczy. Niezwykle ważny głos to również głos rodziców, którzy mają pewne obawy co do tego, by taka właśnie tabletka była rozwiązaniem dla ich dzieci - mówiła Sójka.
- Złożyliśmy wniosek mniejszości i jako Klub Prawo i Sprawiedliwość będziemy skłaniać się do tego, by dostępność tej tabletki bez recepty była dla pacjentek powyżej 18. roku życia. Natomiast dla pacjentek, które mają lat 15, by jednak ktoś dorosły miał szansę monitorować i miał szansę wiedzieć, co dzieje się w życiu piętnastolatki, która w związku z sytuacjami ryzykownymi i ryzykownego stosunku płciowego musi sięgać właśnie po taką tabletkę - mówiła.
Szymanowska (PL 2050-TD): lek jest dostępny bez recepty, ponieważ został uznany za bezpieczny
- Tabletka "dzień po" to jest tabletka, którą trzeba zażyć możliwie jak najszybciej, żeby uniknąć niechcianej ciąży. To właśnie dlatego tak ważna jest szybka dostępność do antykoncepcji awaryjnej bez zbędnych dodatkowych formalności. Wymaganie od kobiety, żeby była dodatkowa wizyta lekarska w celu uzyskania recepty, wydłuża ten czas i zwiększa ryzyko zajścia w ciążę. W 25 krajach Unii Europejskiej lek ten jest dostępny bez recepty, ponieważ został przebadany i uznany za bezpieczny. Tylko w Polsce i w Węgrzech wymagana jest dodatkowa formalność, którą w naszym kraju wprowadził rząd Prawa i Sprawiedliwości - mówiła Ewa Szymanowska (Polska 2050-Trzecia Droga).
Szymanowska podała jednak w wątpliwość ustalenie, które mówi, że tabletkę można kupić bez recepty od 15. roku życia. - W Polsce tak zwany wiek zgody, w którym osoba nieletnia może rozpocząć współżycie seksualne, został ustalony na 15. rok życia. Dlaczego więc odmawia się nastolatce możliwości zabezpieczenia się przed niechcianą ciążą? - pytała posłanka.
Zięba-Gzik (PSL-TD): chcemy powrotu do europejskich standardów
Posłanka PSL-TD Jolanta Zięba-Gzik zapowiedziała, że jej klub poprze projekt ustawy. - Myślę, że wszyscy zebrani na tej sali nie chcemy niechcianych ciąż, nie chcemy nielegalnych aborcji. Chcemy powrotu do europejskich standardów. Te zmiany w przepisach przywracają sytuację sprzed 2017 roku. Umożliwiają dostęp do antykoncepcji awaryjnej tym, którzy za rządów Prawa i Sprawiedliwości mieli ten dostęp utrudniony - mówiła Zięba-Gzik.
Zawisza (Lewica): muszą wygrać prawa człowieka
Posłanka Lewicy Marcelina Zawisza mówiła, że "muszą wygrać prawa człowieka". Zapowiedziała, że Lewica zagłosuje za tą ustawą. Powiedziała jednak, że niepotrzebnie wprowadza się znowu uprawnienie ministra zdrowia do wydania rozporządzeń dotyczących dostępności antykoncepcji ze względu na wiek i inne względy. Według niej ten "przepis jest zbędny". - Rozumiem, że większość rządowa nie przyjęła wykreślenia tych zbędnych przepisów i wierzy, że sytuacja, w której znajdą się teraz kobiety, będzie naprawdę o niebo lepsza niż za czasów Prawa i Sprawiedliwości. Dlatego mimo tych zastrzeżeń, dotyczących zmian w artykule 96. Prawa farmaceutycznego, jako klub Lewicy będziemy głosować za ustawą - powiedziała.
Płaczek (Konfederacja): jeśli lekarz nie będzie miał nad tym kontroli, to kto?
- Jeśli lekarz nie będzie miał nad tym wszystkim kontroli, to kto? Tutaj chodzi o nasze nastolatki. Ustawa daje możliwość zakupu tabletki bez recepty piętnastolatce, ale młode Polki jeszcze przecież wciąż mogą nie wiedzieć o zagrożeniach, zanim po nią sięgną. Czy zatem 15 lat to odpowiedni wiek, aby bez wiedzy rodziców i bez wizyty lekarskiej sięgać po tabletkę dzień po? A co z kobietami, które już są w 3- bądź 4-tygodniowej ciąży, a które biorąc tabletkę, mogą przez to stracić swoją ciążę, o której jeszcze nie wiedzą? Czy te kobiety są jakkolwiek chronione przez ustawę? Nie - mówił Grzegorz Płaczek (Konfederacja).
- Pomimo nazwy "pigułka dzień po" przyjmuje się, że pigułkę dzień po, przyjmuje się w ciągu pierwszych pięciu dni po stosunku płciowym, czyli nawet pięć dni od zapłodnienia. Środek jest skuteczny również wtedy, co oznacza, że ma jeszcze inne działanie, niż tylko zatrzymanie owulacji. Jak pokazują badania, owulacja nie zostaje zahamowana, ale opóźniona - powiedział Jarosław Sachajko (Kukiz'15).
Tabletka "dzień po" - jak działa?
Tabletka "dzień po" to rodzaj antykoncepcji awaryjnej, czyli stosowanej w wyjątkowych sytuacjach. Jej przeznaczeniem jest niedopuszczenie do zajścia w ciążę. Zgodnie z założeniami tabletki używa się po odbyciu stosunku płciowego bez zabezpieczenia lub w przypadku, gdy inna zastosowana metoda antykoncepcji zawiodła. Przyjęta prawidłowo ma skuteczność wynoszącą 97-99 proc. Tabletka nie może jednak stanowić stałej, regularnie przyjmowanej metody zapobiegania zajściu w ciążę.
ZOBACZ TEŻ: Tabletka "dzień po" ma być dostępna bez recepty. Jak działa? Czym różni się od tabletki poronnej?
Źródło: TVN24