PO chce w telewizji, PiS tylko w swojej siedzibie, SLD gdzie bądź byle nie w piątek, a PSL może zawsze i wszędzie. Ostatecznie zapowiedziane przez Donalda Tuska rozliczenie czterech lat rządów PO-PSL odbędzie się w wykonaniu... premiera i wicepremiera.
Po tygodniu od rzucenia przez premiera wyzwania Prawu i Sprawiedliwości, licznych konferencjach prasowych przedstawicieli wszystkich partii, wzajemnemu zarzucaniu sobie braku odwagi i przekonywaniu o gotowości do natychmiastowej debaty jedno wiadomo na pewno: debata się odbędzie. Cztery lata rządu PO-PSL będzie w niej rozliczał premier Donald Tusk i wicepremier Waldemar Pawlak. Starcie transmitować będzie Polsat i Polsat News.
Debata o debatach
Jeszcze w czwartek rzecznik klubu PO Paweł Olszewski ogłosił, że Platforma kończy rozmowę z PiS na temat debat. - PiS boi się dyskusji z PO, a trwająca od kilku dni "debata o debatach" jest już męcząca dla wszystkich - ocenił.
Podobny postulat zgłosił dzień później Grzegorz Napieralski - Debatujemy o debatach, toczy się cały czas debata o debatach, politycy mówią o debatach. Premier Donald Tusk głównym tematem swojej konferencji prasowej robi debatę o debatach. To naprawdę niesmaczne – przekonywał.
W kolejnym zdaniu zaproponował jednak… debatę o debatach, a konkretnie o ich przygotowaniu między szefami sztabów głównych partii. Odpowiedzi na razie brak.
"Kompletny pic, kompletny blef"
Między PO a PiS trwa pat. PO chce debatować w telewizji, ewentualnie raz w siedzibie PiS, raz u Platformy. PiS zgadza się na debatę, jak stwierdził Adam Hofman, wyłącznie na własnych warunkach, czyli w centrum programowym PiS. W piątek posłowie tego ugrupowania czekali tam na minister edukacji Katarzynę Hall. Nie przyszła.
Stawił się za to Janusz Palikot, ale nie został wpuszczony. - Kompletny pic, kompletny blef, pozór debaty, To była próba nabicia w butelkę i przez Platformę, i przez PiS – ogłosił dziennikarzom.
"Premier na razie nie ma odwagi, żeby przyjść do nas"
Tusk z kolei powiedział na konferencji prasowej, że zakazał swym ministrom udziału „w przedsięwzięciu, które sam prezes Kaczyński nazwał wezwaniem i przesłuchaniem”. - Ja na tego typu poniżanie, także opinii publicznej i mediów, nie zgodzę się – oświadczył i ponowił ofertę debaty. Jedyny warunek – w telewizji i po 18.
Termin nie pasował ani Grzegorzowi Napieralskiemu - okazało się, że ma "inne zobowiązania" - ani Pawłowi Kowalowi, ani Jarosławowi Kaczyńskiemu. Ten ostatni w odpowiedzi premierowi zwiększył wymagania: już nie tylko w siedzibie PiS, ale i z programem. - Premier na razie nie ma odwagi, żeby przyjść do nas, w naprawdę dobrych warunkach, obiektywnych, wbrew temu co było powiedziane dyskutować z naprawdę dobrymi specjalistami. Wobec tego dziękujemy. Jeśli chodzi o nas, jeśli będzie gotowy program PO, to będziemy gotowi o tym programie rozmawiać – dodał.
A Waldemar Pawlak podsumował: - Ta debata jest taką ciekawą niespodzianką.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP