Szaleństwem nazwał prezydent Bronisław Komorowski próby odwołania członków PKW w trakcie wyborów. - Nie ma zgody na kwestionowanie uczciwości wyborów, na przykład przez lansowanie szkodliwej tezy o konieczności powtórzenia wyborów - zaznaczył prezydent. I zaapelował o uspokojenie debaty wokół kłopotów ze sprawnym policzeniem głosów oddanych w niedzielnych wyborach samorządowych.
W związku z problemami z podaniem ostatecznych wyników wyborów samorządowych prezydent Komorowski spotkał się w środę przed południem z prezesami Trybunału Konstytucyjnego, Sądu Najwyższego i Naczelnego Sądu Administracyjnego, czyli organów wskazujących kandydatów do składu PKW.
Prezydent relacjonował, że rozmowa dotyczyła nie tylko sposobu wyłaniania członków PKW, lecz całego kryzysu związanego z liczeniem głosów.
- Efektem tej rozmowy, ale także i moich innych działań i przemyśleń jest to, że chciałbym zaapelować o uspokojenie debaty wokół kwestii kłopotów ze sprawnym policzeniem głosów w wyborach samorządowych. Te głosy muszą być skutecznie i uczciwie policzone. One będą skutecznie i uczciwie policzone, mimo że widać, iż system informatyczny wspomagający liczenie głosów zawiódł - mówił prezydent.
"Potrzeba spokoju"
Zdaniem Komorowskiego zachodzi potrzeba policzenia wyników głosowania innymi metodami.
- Szczególnie w takiej sytuacji konieczne jest zapewnienie względnego spokoju tym, którzy w wyjątkowo niekomfortowych warunkach muszą te głosy policzyć. Warto pamiętać, że są to tysiące osób w całej Polsce - podkreślił prezydent.
W jego opinii, ważne, aby - chociaż wolniej, ale skutecznie, poprawnie, z gwarancją uczciwości - zostały podane opinii publicznej wyniki głosowania w wyborach samorządowych.
- Warto pamiętać o tym, że gwarantami bezstronności, uczciwości i legalności wyborów są członkowie PKW - wyjątkowo doświadczeni prawnicy, ale niewątpliwie nie są to specjaliści od zarządzania. Są zresztą powoływani przez kolejnych, praktycznie wszystkich prezydentów III Rzeczpospolitej, zaczynając od 1990 roku po czasy już mojej prezydentury - zaznaczył Komorowski.
Przypomniał, że prezesi NSA i TK oraz I prezes SN "mają w ręku decyzje personalne", jeśli chodzi o skład PKW. - Prezydent jest tylko notariuszem, przyjmuje i podpisuje propozycje czy właściwie decyzje wstępne prezesów TK, SN i NSA - zwrócił uwagę Komorowski - Po oficjalnym ogłoszeniu wyborów przyjdzie czas na wnikliwą ocenę funkcjonowania całości PKW, ale w szczególności Krajowego Biura Wyborczego. Być może powinno to oznaczać również decyzje personalne, ale przeprowadzane w zgodzie z obowiązującym prawem - ocenił prezydent.
"Nie ma zgody"
Zdaniem prezydenta próba odwołania PKW jeszcze w trakcie trwania wyborów to po prostu szaleństwo.
Ocenił, że przejawem braku odpowiedzialności za państwo są wszelkie pomysły, wymuszania, czy zachęcanie do "hurtowego odwoływania członków komisji".
- W sytuacjach trudnych, a to jest sytuacja trudna, miarą stosunku do państwa jest to, czy się je stabilizuje, czy świadomie destabilizuje. Powinni o tym pamiętać wszyscy poważni politycy i wszyscy kandydaci na poważnych polityków - oświadczył. Dodał, że nie będzie też jego zgody na postulowane przez niektóre środowiska polityczne upartyjnienie składu PKW. - Następstwem takiej decyzji o upartyjnieniu byłyby też kolejne oskarżenia o nieuczciwość wyborów, a pewnie nawet o ich sfałszowanie - powiedział Komorowski.
Zmiany w Kodeksie wyborczym?
Prezydent przyznał, że prawdopodobnie konieczne będą zmiany w Kodeksie wyborczym zmierzające do wprowadzenia kadencyjności członków PKW. - Sądzę, że prace nad nowelizacją powinny iść w kierunku wprowadzenia kadencyjności i rotacyjności funkcji członków PKW, ale również w kierunku zwiększenia uprawnień przewodniczącego PKW, szczególnie w odniesieniu do nadzoru nad Krajowym Biurem Wyborczym - powiedział prezydent. Ocenił, że wnioski z sytuacji zaistniałej w związku wyborami samorządowymi, powinna wyciągnąć przede wszystkim sama PKW, a szczególnie Krajowe Biuro Wyborcze, które jest organizatorem wyborów, procesu liczenia głosów i podawania wyników wyborczych.
Autor: MAC//rzw / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24