Pierwsi polscy turyści wracają do kraju po tym, jak zostali uwięzieni na lotniskach na całym świecie przez wulkaniczny pył. - Cały czas nie wiedzieliśmy czy, kiedy i gdzie przylecimy. Sytuacja była bardzo napięta - opowiada pan Arkadiusz. Może on mówić o dużym szczęściu, bo w przeciwieństwie do innych turystów, z Egiptu udało się przylecieć tylko z kilkugodzinnym opóźnieniem. Wielu Polaków nadal czeka na wylot do kraju.
W środę wystartowały samoloty do Warszawy, Katowic i Poznania. W Hurghadzie i w Sharm el Sheikh oczekuje na odlot około osiem tysięcy polskich turystów.
Na razie loty odbywają się tylko z Sharm el Sheikh. Na pokład samolotów w pierwszej kolejności zabierani są turyści, którzy swój pobyt w tym kurorcie musieli przedłużyć tylko o dobę.
Z Egiptu do Polski przez Grecję
Polacy w Hurghadzie "na zielone światło" zezwalające na lot do kraju czekają już od kilku dni. Ale nie bezczynnie. Korzystając z pomocy egipskiego organizatora pobytu samolotami innych linii lotniczych odleciały już trzy grupy turystów.
Pierwsza grupa, która lądowała w Brnie, przekroczyła polską granicę już we wtorek późnym wieczorem w Cieszynie. Kolejna grupa - lądująca w Pradze - jeszcze w środę będzie w Warszawie. Niektórzy zdecydowali się na powrót do kraju przez Ateny.
Kiedy wrócą z Hurghady?
W Hurghadzie większość Polaków oczekuje na lot do kraju w hotelach. Brakuje już jednak miejsc i czasami dochodzi do awantur z turystami, którzy przelecieli na zaplanowane wakacje z krajów, gdzie nie obowiązywał zakaz lotów.
Nikt nie zna terminów odlotów z Hurghady. Na lotnisku oczekuje kilkadziesiąt samolotów, ale kolejka odlotów jest wciąż ustalana i zmienia się z godziny na godzinę. Jednak najpóźniej do weekendu sytuacja powinna zostać opanowana.
Egipcjanie obliczają już straty, jakie ponieśli w wyniku zamknięcia lotnisk w Europie. Według wstępnych szacunków, ich wysokość sięgnie kilkaset tysięcy dolarów.
nsz/iga
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24