Walkę z oligarchami trzeba zacząć od przeanalizowania, czyje podpisy ze strony państwowej widnieją na ich intratnych kontraktach i umowach. I tych ludzi trzeba pociągnąć do odpowiedzialności, a nie zaczynać od ścigania Krauzego, Kulczyka czy Gudzowatego - mówi w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" Julia Pitera.
Jak mówi przyszła minister ds. walki z korupcją, oligarchą jest człowiek, który swoje sukcesy finansowe zawdzięcza osobistym kontaktom ze sferą publiczną i interwencjom urzędników, którzy ułatwili mu zawieranie intratnych kontraktów. - Oczywiście, tacy ludzie w naszym kraju istnieją i mają się całkiem nieźle. Z tym że należy ścigać przede wszystkim tych, którzy ich naciskom i przekupstwu ulegają - mówi Pitera. Jak dodaje, przedsiębiorcy zawsze lobbują i szukają dojść i sposobów na załatwienie sobie dobrego kontraktu. - Problem zaczyna się wtedy, gdy ów przedsiębiorca trafi na urzędnika, który ulegnie jego naciskom - ocenia Pitera.
Posłanka PO zwraca uwagę, że w Polsce jest 55 tysięcy jednostek prowadzących postępowania o zamówienia publiczne. - Przecież to jest otwarta droga do brania pieniędzy. Większość tych jednostek trzeba zlikwidować - zapowiada.
Pytana, czy takie postępowanie nie doprowadzi do centralizacji zamówień publicznych, Pitera stwierdziła, że jest to zarzut bezzasadny. - Bo czy w imię decentralizacji władzy mamy dać każdemu urzędnikowi prawo do samodzielnego zamawiania sobie ołówków? Przecież to absurd - ocenia. Zapowiada, że przedstawi premierowi i opinii publicznej całą koncepcję tego, co chce zrobić. - Być może będzie ona nieczytelna dla ludzi, do których bardziej przemawiały efektowne wystąpienia ministra Ziobry, ale przyjdzie czas, kiedy będzie można podsumować, co udało mi się zrobić - zarzeka się.
Według niej, pierwsze efekty działań będą widoczne już za pół roku. - Ich wymiernym probierzem będzie liczba skarg składanych do sądów administracyjnych i cywilnych przez obywateli o odszkodowanie od Skarbu Państwa oraz liczba skarg w sprawie decyzji administracyjnych - ocenia.
Pytana o szefa CBA Mariusza Kamińskiego i jego dalsze kierowanie Biurem Pitera stwierdziła, że decyzja w takich sprawach musi wynikać z dokładnych analiz, a nie z subiektywnego poglądu. - Dlatego przed rzetelną oceną pracy pana Kamińskiego nie należy formułować żadnych wniosków ani grozić konsekwencjami - podkreśla.
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: TVN24