- Jestem lekarzem. Jeśli mam decydować o zdrowiu i życiu Polaków, to mówię to, co myślę i tak będzie zawsze - powiedział minister zdrowia Łukasz Szumowski w "Faktach po Faktach" w TVN24, pytany o ewentualne naciski polityczne i potencjalne ryzyko dla zdrowia obywateli związane z zaplanowanymi na 10 maja wyborami prezydenckimi. Poinformował także, że obecnie w Polsce rozdysponowanych jest 100 tysięcy testów na koronawirusa.
Zakaz zgromadzeń i obowiązek pozostania w domu - to główne obostrzenia, które mają obowiązywać od środy na terenie całego kraju. Wprowadzenie nowych ograniczeń ogłosili we wtorek popołudniu premier Mateusz Morawiecki i właśnie minister Szumowski.
"Policja ma prawo wylegitymować"
W "Faktach po Faktach" minister zdrowia jeszcze raz odniósł się do nowych zasad. - Oczywiście trudno zamknąć wszystkich w domach całkowicie - powiedział, dodając, że nowe restrykcje mają na celu "przeciwdziałać zachowaniom groźnym z punktu widzenia epidemicznego". W tym kontekście wymienił grille w parkach i spotkania towarzyskie na bulwarach.
- Policja ma prawo wylegitymować, jeżeli jest ewidentny brak przesłanek do wyjścia z domu. Jeśli takich rzeczywiście nie ma, może być wystawiony mandat lub sprawa zostanie skierowana do sądu - powiedział. Podkreślił też, że za złamanie rozporządzenia grozi kara.
W Polsce jest rozdysponowanych 100 tysięcy testów
W dalszej części rozmowy Szumowski odniósł się do liczby testów na koronawirusa SARS-CoV-2, które są obecnie dostępne w Polsce.
- Mamy rozdysponowanych po całej Polsce około 100 tysięcy testów. Uruchamiamy prywatne laboratoria, które mogą zrobić po 1000 testów dziennie. Moce przerobowe laboratoriów wzrosły. System obejmuje całą Polskę, więc siłą rzeczy zatory się tworzyły - wyjaśnił minister.
Powiedział również, że na początku epidemii choroby COVID-19 testów przeprowadzanych w Polsce było mało, ponieważ nie było materiału genetycznego wirusa. - To jest też kwestia racjonalnego podejścia. Nigdzie na świecie nikt nie testuje się wszystkich w kwarantannie. Obecnie mamy średnią 600 testów na milion mieszkańców. Na ten etap epidemii jest to wysoka liczba - zaznaczył.
- Musimy pracować rozsądnie i podchodzić do problemu realistycznie. Mamy w kwarantannie 90 tysięcy (osób - red.), jeśli chcielibyśmy ich wszystkich przebadać, to nie miałoby sensu, bo byśmy sparaliżowali system. Jeśli ktoś w kwarantannie ma objawy, to powinniśmy zrobić test, ale co najmniej siedem dni od kontaktu z osobą zakażoną i dwa-trzy dni od wystąpienia objawów - powiedział Szumowski. Podkreślił, że test wykonany przed upływem siedmiu dni od kontaktu z osobą zakażoną da wynik negatywny.
Szumowski: jestem lekarzem, zawsze wypowiem swoje zdanie
Szumowski został również zapytany, czy nie ulegnie ewentualnym naciskom politycznym w sytuacji, gdy przeprowadzenie, zaplanowanych na 10 maja wyborów prezydenckich będzie wiązało się z ryzykiem dla zdrowia wyborców.
- Jestem lekarzem. Jeśli mam decydować o zdrowiu i życiu Polaków, to mówię to, co myślę i tak będzie zawsze - zapewnił.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24