"Jesteśmy zawiedzione". Pielęgniarki protestowały przed kancelarią premiera

Protest pielęgniarek przed kancelarią premiera
Protest pielęgniarek przed kancelarią premiera
Źródło: TVN24
Pielęgniarki, fizjoterapeuci i inni pracownicy i pracowniczki ochrony zdrowia protestowali we wtorek przed kancelarią premiera. Główny postulat to podwyżki. Przygotowano petycję do premiera Donalda Tuska.

Przed Kancelarią Prezesa Rady Ministrów zgromadziło się kilkaset osób, m.in. z Podhala, Podkarpacia, Świętokrzyskiego. Pielęgniarki i pielęgniarze mają ze sobą transparenty: "Gdzie są te zmiany, które obiecywaliście?", "Politycy jak zwykle nie dotrzymali słowa".

Zanim rozpoczęło się wystąpienie szefowej związku Krystyny Ptok, w tłumie rozbrzmiewały wuwuzele. Ruch w Alejach Ujazdowskich był zamknięty.

Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych (OZZPiP) uważa, że w resorcie zdrowia nie ma pełnego zrozumienia dla ich problemów. Dlatego już przed protestem pielęgniarki wnioskowały o spotkanie z szefem rządu, ale nie otrzymały odpowiedzi. - Chcemy spotkania z premierem - powiedziała szefowa OZZPiP Krystyna Ptok podczas manifestacji.

Do protestujących wyszła ministra

Pielęgniarki podkreślały, że w resorcie zdrowia nie ma zrozumienia dla ich problemów. Ptok powiedziała, że czas rozmów z ministrą zdrowia Izabelą Leszczyną się skończył i związek oczekuje spotkania i rozmów z premierem. "Gdzie jest premier?" - skandowano.

Szef rządu, który uczestniczył w obradach Rady Ministrów, nie wyszedł do protestujących. Petycję z postulatami OZZPiP odebrała ministra ds. polityki senioralnej Marzena Okła-Drewnowicz.

Ptok oceniła, że "elegancko byłoby, gdy premier opóźnił o 15 minut posiedzenie rządu i wyszedł do protestujących". Podziękowała jednocześnie ministrze za "odwagę" i wyjście do dużej grupy protestujących. Panie uścisnęły sobie ręce. Okła-Drewnowicz zadeklarowała, że przekaże petycję premierowi.

Rośnie średnia wieku pielęgniarek

W petycji pielęgniarki opisały oczekiwania środowiska wobec rządzących. "Wzywamy do pilnego podjęcia działań, które ograniczą negatywne konsekwencje kryzysu kadrowego pielęgniarek i położnych" - napisano. Pielęgniarki zwróciły uwagę, że pracę w zawodzie podejmuje za mało absolwentów pielęgniarstwa, szczególnie w publicznym systemie ochrony zdrowia. Zaznaczyły, że brak rozwiązań prawnych powoduje, iż pielęgniarki i położne nie są wynagradzane zgodnie z posiadanym wykształceniem, tylko według zaszeregowania stanowiska, które zajmują.

Pielęgniarki i pielęgniarze przemawiający ze sceny zwracali uwagę na rosnący średni wiek pielęgniarek, brak wystarczającej liczby pielęgniarek i położnych do obsady dyżurów, różnice w wynagrodzeniach pielęgniarek zakwalifikowanych do różnych grup w zależności od wykształcenia.

Obok sceny ustawiono wózek inwalidzki, na którym usiadła kobieta. Za wózkiem postawiono tekturowe makiety pielęgniarek. Wyjaśniono, że instalacja symbolizuje osoby odchodzące z zawodu, których nie ma kto zastąpić.

"Chcemy zmiany tej ustawy"

- Jesteśmy tu w celu poparcia zmian w projekcie obywatelskim ustawy, który tworzy mechanizmy uzdrawiające sytuację. Chcemy zapobiec degradacji zawodu pielęgniarki - powiedziała Krystyna Ptok.

- Stoimy tutaj w celu poparcia obywatelskiego projektu ustawy o najniższych wynagrodzeniach, który naprawia złe prawo, które pozwala w tej chwili na degradację i dyskryminację pielęgniarek. Walczymy tutaj o pielęgniarki z grupy drugiej, piątej i szóstej. Chcemy zmiany tej ustawy. Również dlatego, że mamy mnóstwo osób, które w najbliższym czasie odejdą na emerytury - mówiła jedna z pielęgniarek obecnych na proteście.

- Chodzi o to, żeby władza nie zabrała nam tego, co otrzymaliśmy i żeby po prostu godnie żyć - powiedziała kolejna pielęgniarka.

- Jesteśmy zawiedzione, bo przed wyborami obiecywano nam, że nasze postulaty będą spełnione - dodała inna.

Projekt obywatelski opiera system wynagradzania pielęgniarek na posiadanych kwalifikacjach, a nie kwalifikacjach wymaganych. Pielęgniarki zaproponowały w nim też podniesienie współczynnika obliczania minimalnego wynagrodzenia, co przełożyłoby się na podwyżki.

Czytaj także: