W statystykach spada liczba kradzieży kieszonkowych, ale Euro 2012 to dla tego typu złodziei okres żniw. Policja spodziewa się, że na Euro zjadą amatorzy cudzych kieszeni z całej Europy. Policja miesza się z tłumem i ostatnio stosuje nawet prowokacje.
- Zarobek jest jak prze...j na tym - mówi jeden z kieszonkowców reportetowi "Czarno na Białym". Wspomina jak jednej nocy, w pociągu, "zarobił" 12 tys. złotych.
"Są bystrzy"
"Franz" i "Kubica". mówią o sobie "kieszonki" i nie chcą pokazywać swoich twarzy. Pracują na ulicach, w autobusach, pubach i restauracjach. To policjanci działający pod przykryciem, członkowie wyspecjalizowanej grupy w wydziale wywiadowczo-patrolowym Komendy Stołecznej policji.
- Kieszonkowcy są bystrzy - mówią. "Broń", jaką dysponują złodzieje, jest niepozorna. W ruch idą skalpele, żyletki i nożyczki. I oczywiście sprawne ręce. Najczęściej działają w tłumie, w zatłoczonych miejscach. - Jak nie zarobi 1,5 tysiąca dziennie, to nie schodzi z roboty - mówi jeden z policjantów.
Prowokacja
Policja w walce ze złodziejami też zaczyna stosować nowy oręż - prowokację. Jeden z policjantów udaje, że jest pijany i zasypia, pozostali członkowie grupy ukrywają się i z daleka filmują wcześniej wytypowanych złodziei.
Czy kibice przyjeźdżający na Euro mają się czego obawiać? Ambasada Stanów Zjednoczonych jest przekonana, że tak. Jak przed każdym dużym wydarzeniem, wszyscy podróżujacy za granicę Amerykanie otrzymali od ambasady wiadomość z ostrzeżeniami. W Polsce jedno z nich dotyczy kieszonkowców.
Autor: kcz/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24