My nie dążymy do wojny. My jako państwo i jako sojusz jesteśmy paktem obronnym. Ale wszyscy stratedzy mówią, że musimy być przygotowani do wariantów różnych, także na ten najgorszy - mówił w sobotę w "Jeden na jeden" generał Mieczysław Bieniek. Dodał, że wzmacniana jest obecność naszych sojuszników na flance wschodniej. - Modernizujemy nasze siły zbrojne, umacniamy sojusze i wzmacniamy cały system obronny naszego państwa - powiedział generał.
Wicepremier i szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz komentując doniesienia niemieckiego portalu Bild o możliwej eskalacji działań Rosji przeciwko NATO, ocenił, że Rosja jest agresorem i państwem nieprzewidywalnym. Podkreślił, że musimy być gotowi na każdy scenariusz, nawet ten najgorszy.
"My nie dążymy do wojny"
Słowa Kosiniaka-Kamysza komentował w sobotę w TVN24 generał Mieczysław Bieniek, doradca ministra obrony.
- My nie dążymy do wojny. My jako państwo i jako sojusz jesteśmy paktem obronnym. Ale wszyscy stratedzy mówią, że musimy być przygotowani do wariantów różnych, także na ten najgorszy - mówił Bieniek.
Podkreślił, że dlatego "umacniamy swoje własne siły zbrojne, ale również jesteśmy wiarygodnym członkiem sojuszu 31 państw, a wkrótce 32, i jesteśmy oprzyrządowani w różnego rodzaju plany regionalne", które są stale aktualizowane.
- Wzmacniana jest obecność naszych sojuszników na flance wschodniej, więc modernizujemy nasze siły zbrojne, umacniamy sojusze i wzmacniamy cały system obronny naszego państwa. To się dzieje. To jest proces, który jest procesem ciągłym - wyjaśnił.
"Nie będziemy wzbudzać nastroju grozy"
Litwa, Łotwa i Estonia budują bałtycką linię obrony na granicy z Rosją i Białorusią - wzmocnione betonowe bunkry, gniazda karabinów maszynowych, miejsca przygotowane na systemy artyleryjskie.
- To się nazywa operacyjne przygotowanie wybranych odcinków obszaru krajów. W to wchodzi przygotowanie obiektów inżynieryjnych, takich jak fortyfikacje, przygotowanie zapór inżynieryjnych, betonowych, drutowych. Przygotowanie niektórych odcinków, które można wzmocnić fortyfikacjami, dróg, mostów, przepustów. Przygotowanie odcinków do niszczenia - tłumaczył generał.
Pytany, czy Polska także przygotowuje się w ten sposób, odparł, że nie może zdradzić wszystkiego, ale "takie przygotowania zawsze trwają". - Nie będziemy o tym mówili gdzie, jak i kiedy, bo po prostu nie będziemy wzbudzać nastroju grozy - stwierdził.
Poinformował, że od kilkunastu miesięcy "mamy na granicy zawsze kontyngent kilkunastu tysięcy wojsk". - Oni nie tylko patrolują, ale oni się szkolą, oni coś robią, oni do czegoś się przygotowują. Czyli my mniej więcej wiemy, jakie odcinki terenu należy przygotować, jakie przepusty, mosty przygotować do wysadzenia albo do obrony, jakie odcinki terenu, bo teren walczy, będzie dogodny, aby zatrzymać ewentualnego agresora. To wszystko się dzieje, jest oprzyrządowane w pewne plany, przygotowane do wykonania, gdyby taka potrzeba zaszła - powiedział Bieniek.
Generał o środkach odstraszania. "To wszystko już zaczyna działać"
Szef BBN Jacek Siewiera mówi, że jeśli chcemy uniknąć wojny, to kraje NATO na wschodniej flance powinny przygotować się do konfrontacji w 3 lata.
Generał Bieniek stwierdził, że Władimir Putin nie jest w stanie wywołać wojny konwencjonalnej z państwami NATO. - Bez użycia siły jądrowej nie jest w stanie pokonać żadnego państwa natowskiego - przekonywał.
- Oceny wynikają z analiz zagrożenia. Jeśli chodzi o potencjał konwencjonalnych sił Federacji Rosyjskiej to oni nie mają tego potencjału takiego, by mogli wywołać jakiś konflikt w ciągu najbliższych trzech do pięciu lat. Ale my musimy ten czas wykorzystać, aby wzmocnić nasz potencjał obronny. My jako Polska, ale jako część naszego sojuszu. Dlatego też środki odstraszania typu artyleria rakietowa dalekiego zasięgu, rakiety, w które będą i są wyposażone nasze samoloty F16 i F35, system rozpoznania dalekiego, system naprowadzania systemów uderzeniowych - wymieniał Bieniek Wspomniał także o systemie obrony przestrzeni powietrznej, polskim i sojuszniczym. - To wszystko już zaczyna działać - mówił doradca ministra obrony.
Bieniek o współpracy z Ukrainą i celach osobowych polskiej armii
Zaznaczył, że współdziałamy również z Ukrainą. - To należy tutaj bardzo mocno podkreślić, że Ukraina również nam przekazuje wiadomości o zagrożeniu przeciwlotniczym, rakietowym. Zostały określone priorytety w planie modernizacji technicznej, jeśli chodzi o systemy obronne i one są realizowane bardzo skrupulatnie - powiedział Bieniek. Dodał, że zważywszy na obecną sytuację "wymaga to bardzo dużego przyspieszenia".
- Jest wiele tematów, które są realizowane. Nie tylko czołgi K2, ale mamy przecież czołgi Leopard, mamy czołgi Abrams. Mamy różne systemy, które trzeba zintegrować, ale przede wszystkim największą wartością są żołnierze. Dobrze wyszkolony, dobrze dowodzony żołnierz, zmotywowany, to jest najbardziej istotne - podkreślił.
Pytany, czy powinniśmy przywrócić zasadniczą służbę wojskową, odparł: - Na czas obecny nie sądzę. Na czas obecny należy zrekrutować na tyle gotowych do służby obywateli, bo są tacy, różnymi sposobami, metodami, aby uzupełnić istniejące struktury, odtworzyć pełną gotowość bojową tych jednostek, które już istnieją, wyposażyć je w środki materiałowe i przygotować je do działań bojowych.
- Na dzień dzisiejszy, bo popatrzmy na demografię, chyba kraju nie stać od razu na armię trzysta tysięczną - ocenił, odnosząc się do planów przedstawianych przez poprzedni rząd. Dopytywany, jaki jest zatem cel, jeśli chodzi o liczbę żołnierzy w Polsce, odparł: - Będziemy dążyli do celu takiego, który pozwoli nam odpowiedzieć na zagrożenia istniejące i na nadchodzący sprzęt. (...) Cel, do którego dążymy, taki krótkoterminowy, to powinny być te przynajmniej 220-250 tysięcy (żołnierzy - red.) - stwierdził. - Czy nam się to uda? To też zależy od demografii, od środków finansowych - dodał.
Gen. Bieniek: Polska jest objęta parasolem nuklearnym
Generał Bieniek był również pytany o prognozę podawaną przez Międzynarodowy Instytut Studiów Strategicznych, który stwierdził niedawno, że Rosja może użyć niestrategicznej broni jądrowej przeciwko krajowi NATO.
- Urok broni jądrowej jest taki, że ona ma moc odstraszania, ale i zastraszania. Każde społeczeństwo boi się użycia tej broni. Tam jest też bardzo duży nacisk ze strony Chin na Federację Rosyjską, aby tej broni nie używać. Chiny zdają sobie sprawę, że jeśli się rozpęta ten armagedon jądrowy, niezależnie od tego, czy to będzie pocisk taktyczny, który będzie miał tam 20 kiloton, czy 30, czy strategiczny, który będzie miał megatony, to ten armagedon się zacznie - mówił Bieniek.- Odpowiedź drugiej strony może być zawsze równie straszliwa. To doprowadzi do spirali, której się już później nie da zatrzymać - dodał.
Dopytywany, czy Polska powinna ubiegać się o członkostwo w programie Nuclear Sharing (udostępnianie broni jądrowej w ramach NATO lub Porozumienie o współdzieleniu taktycznej broni nuklearnej - red.) w ramach polityki odstraszania, generał odparł, że Polska jest objęta parasolem nuklearnym.
- My jako Polska, ale również państwa bałtyckie i inne państwa, które nie posiadają broni jądrowej - sprecyzował. - Pamiętajmy, że trzy mocarstwa jądrowe, które są członkami paktu NATO, czyli Stany Zjednoczone, Francja i Wielka Brytania desygnują część swojego arsenału do obrony państw natowskich przeciwko ewentualnym uderzeniom i odpowiedzi - zaznaczył.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24