Pewien młodzieniec spod Piotrkowa Trybunalskiego tak bardzo stęsknił się za kolegą z Białegostoku, że ukradł samochód, żeby się do niego dostać. Nic nadzwyczajnego, poza tym, że złodziej miał 12 lat, a auto ukradł własnemu ojcu.
Historia zaczęła się naprawdę groźnie - zrozpaczony ojciec wzywał policję, bo z domu zniknął syn, a z garażu auto. Pierwsza myśl - porwanie! Ale policjanci z Piotrkowa widać nie jednego doświadczyli, bo od razu połapali się w sytuacji. Diagnoza okazała się druzgocąca dla rodzicielskiej miłości - dwunastoletni synek sam się uprowadził, używając do tego celu volkswagena ojca i 900 zł z jego portfela.
Policjanci natychmiast zabrali się za namierzanie małoletniego rajdowca. Pomógł im w tym wstrząśnięty ojciec, który z pewnością żałował już, że nauczył syna kierować samochodem. Zadzwonił do dziecka i zdał mu relację z całej afery.
Przestraszony dwunastolatek zatrzymał się i poczekał na policyjny patrol. Funkcjonariusze znaleźli go na trasie między Zabłudowem i Trześciankiem w powiecie białostockim. Miał za sobą już 350 kilometrów.
Źródło: policja Bydgoszcz