Urząd Komunikacji Elektronicznej już kilkakrotnie nakładał kary na Telekomunikację Polską. Teraz chce, by miliony złotych wyłożyli członkowie zarządu firmy. Swoją decyzję ogłosi tuż po weekendzie majowym - czytamy w "Rzeczpospolitej".
"Kary nakładane na spółkę trafiają w próżnię. Nie ma winnego ani odpowiedzialnego" - mówi "Rz" szefowa Urzędu Komunikacji Elektronicznej Anna Streżyńska. Dlatego zdecydowała się na niewykorzystywany dotychczas sposób zdyscyplinowania narodowego operatora. Jak dowiedział się dziennik, tuż po długim majowym weekendzie urząd ogłosi, że nakłada grzywy na prezesa oraz innych członków zarządu Telekomunikacji Polskiej. To reakcja na kłopoty kilkunastu tysięcy abonentów Internetu TP, którzy chcieli przejść do konkurencji. Konkretnie do Netii i GTS Energis, które od jesieni 2006 r. mogą świadczyć usługi internetowe abonentom Telekomunikacji Polskiej. Na przełomie roku TP zmieniła regulamin usług internetowych, co jej klientom dało prawo do łatwego rozwiązania umów. Netia natychmiast rozpoczęła akcję informacyjną, zachęcając abonentów narodowego operatora do korzystanie z jej usług. Akcja była skuteczna - skusiła ponad 60 tys. klientów TP. Problem w tym, że ani Netia nie radziła sobie z przyjmowaniem zgłoszeń, ani TP - właściciel linii telefonicznych - z podłączeniem klientów konkurenta. Na początku marca w TP czekało 26 tys. zleceń na podłączenie klientów Netii, z czego zrealizowano tylko 3 tys. Kara nałożona przez UKE może sięgnąć trzykrotności miesięcznego wynagrodzenia. Przedstawiciele urzędu nie zdecydowali jeszcze, jak wysoka ona będzie w wypadku TP SA. Według szacunków "Rz" prezes spółki Maciej Witucki może zapłacić nawet ok. 1 mln zł, a cały zarząd - 2,5 mln zł. "Rzeczpospolita" przypomina, że Witucki objął stanowisko między innymi po to, aby naprawić stosunki TP SA z UKE. Na razie mu się to nie udaje, a urząd co chwila wymierza operatorowi nowe kary.
Źródło: "Rzeczpospolita"