Przed nami reforma szkolnictwa zawodowego - zapowiada "Nasz Dziennik".
Brak w kraju pracy odpowiadającej wykształceniu, krótko- i długoterminowe wyjazdy w celach zarobkowych za granicę, niedostosowanie zawodowe absolwentów do wymagań rynku pracy - to tylko niektóre wyzwania stojące przed młodymi Polakami. Niemożność znalezienia fachowców - to z kolei bolączka pracodawców, w ostatnim czasie widoczna chociażby w obszarze budownictwa. Aby obie strony były usatysfakcjonowane, nie wystarczą działania doraźne. Wicepremier Giertych zapowiada reformę szkolnictwa zawodowego.
Sytuacja w szkolnictwie zawodowym jest dramatyczna - uważa wicepremier, minister edukacji Roman Giertych. Bardzo mało osób wybiera te szkoły, które mają na obecnym etapie rozwoju gospodarczego istotne znaczenie. - Duża część absolwentów jest rozchwytywana na rynku. Mamy program reformy szkolnictwa zawodowego i chcemy wprowadzić pewne zmiany - mówi Giertych.
Zapewnia, że pomysłów w resorcie nie brakuje, jednym z nich jest wprowadzenie limitów punktowych na przyjęcia do szkolnictwa zwyczajnego. Część młodzieży automatycznie przechodziłaby do szkół zawodowych - informuje gazeta. Minister edukacji widzi też potrzebę dofinansowania tego typu szkół, ponieważ odchodzą z nich również nauczyciele.
Już dziś obserwujemy, że w wielu branżach - np. w budownictwie - brakuje rąk do pracy. Wicepremier Giertych nie ukrywa, że konieczność znaczących zmian w kształceniu jest nieunikniona, jeżeli chcemy w dłuższej perspektywie mieć w Polsce odpowiednią liczbę pracowników w różnych zawodach.
Jak się dowiedział dziennik, system limitów punktowych mógłby zacząć funkcjonować już od przyszłego roku szkolnego. Dotyczyłby on uczniów kończących gimnazja.
Źródło: "Nasz Dziennik"