Prokuratorzy z Głogowa (woj. dolnośląskie) oskarżyli 50-letnią Renatę M. o nieumyślne spowodowanie śmierci ciężarnej kobiety i nieudzielenie jej pomocy, gdy spadła z mostu kolejowego. Grozi za to do 5 lat pozbawienia wolności.
Do wypadku doszło w lipcu 2015 roku. - Tego dnia oskarżona i jej dwie sąsiadki, w tym jedna w 6 miesiącu ciąży, spotkały się towarzysko. Wypiły co najmniej po 4 piwa. Gdy wieczorem wracały do domu postanowiły skrócić sobie drogę. Wybrały skrót przez będący w bardzo złym stanie technicznym most kolejowy nad Odrą - informuje Liliana Łukasiewicz z Prokuratury Okręgowej w Legnicy.
Fatalna w skutkach kłótnia
Gdy kobiety przechodziły po dziurawym moście doszło między nimi do kłótni. Z ustaleń śledczych wynika, że w pewnym momencie Renata M. nieumyślnie odepchnęła ręką ciężarną koleżankę. Ta straciła równowagę i wpadła w przestrzeń między torowiskiem, a boczną barierką mostu i upadła na ziemię niemal 5 metrów niżej. Zmarła na skutek obrażeń.
- Kobiety zeszły pod wiadukt, a gdy zobaczyły, że ich koleżanka nie daje oznak życia po prostu uciekły. Trzecia z kobiet prosiła, by oskarżona zadzwoniła po pogotowie. M. się jednak nie zgodziła - relacjonuje Łukasiewicz.
"Istniała szansa na podjęcie akcji reanimacyjnej"
Ciężarna kobieta miała 3,65 promila alkoholu we krwi. Z opinii biegłego wynika, że kobieta nie zmarła natychmiast. Gdyby zaraz po upadku zawiadomiono pogotowie "istniała szansa na podjęcie akcji reanimacyjnej". Płód nie miał szans na przeżycie poza organizmem matki.
Początkowo M. usłyszała zarzut zabójstwa. Do tego się jednak nie przyznała. - Sama spadła. Szłyśmy we trójkę. Ona była z tyłu. Po moście się ciężko idzie. Zanim się obejrzałam już jej nie było - przedstawiała swoją wersję wydarzeń w rozmowie z reporterką TVN24 w lipcu 2015 roku. W to śledczy nie wierzyli, ale po wizji lokalnej, w październiku zmienili zarzut postawiony M.
Grozi jej do 5 lat więzienia
- M. można przypisać realizację znamion przestępstwa nieumyślnego spowodowania śmierci, a nie zabójstwa. Oskarżona została też o nieudzielenie pokrzywdzonej pomocy po upadku, a mogła to zrobić bez narażania siebie lub innej osoby na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu - mówi Łukasiewicz. Kobiecie grozi do 5 lat więzienia.
Do wypadku doszło w Głogowie:
Autor: tam/gp / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: tvn24