- Chłopcy chcą bardzo wrócić - mówi pani Magda, mama trójki chłopców, którzy w trybie pilnym zostali jej zabrani i umieszczeni w placówce opiekuńczej. Czemu? - Działamy w oparciu o materiał dowodowy - enigmatycznie odpowiada sąd. Obecnie zajmujący się sprawą kurator wylicza: chłopcy chodzą głodni, w domu jest bałagan. Inny zaprzecza: rodzina sobie radzi.
Kacper ma siedem, Mateusz trzynaście, a Mariusz czternaście lat. Wszyscy trzej w połowie stycznia zostali zabrani ze swojego domu do placówki opiekuńczo-interwencyjnej. - Bardzo przeżywają rozstanie - denerwuje się pani Magda, matka trójki.
"Tak będzie dla nich lepiej"
Skąd wzięła się decyzja o zabraniu dzieci? Jak informuje "Gazeta Wrocławska", która opisała dramat rodziny, zajmujący się rodziną kurator rodzinny wydał opinię, że tak będzie dla nich lepiej.
Według kuratora, jak pisze dziennik, dzieci chodziły głodne, jeden z chłopców miał prosić nawet kolegów ze szkoły o kanapki. Nie mieli strojów do ćwiczeń na WF-ie, piórników. Ich matka nie panowała nad porządkiem, a cała trójka musiała odrabiać lekcje przy desce do prasowania. Poza tym rodzina zbyt często, według kuratora, przeprowadzała się.
Problem w tym, że kurator, który wydał decyzję, rodziną zajmuje się dopiero od grudnia. Wtedy właśnie rodzina przeprowadziła się po raz kolejny, zmieniając rejon - i tym samym właśnie kuratora. Wcześniejszy opiekun, który zaglądał do domu trzech chłopców, krytykuje styczniową decyzję o odebraniu dzieci matce.
"To jest rodzina z problemami, ale matka daje sobie radę"
- To jest rodzina z problemami, ale matka daje sobie radę. Tym chłopakom na pewno będzie lepiej w tej kulawej rodzinie niż gdziekolwiek indziej - mówi w rozmowie z "Gazetą Wrocławską" Cezary Kamuda, dotychczasowy kurator. Twierdzi, że to nieprawda, że dzieci chodziły głodne.
Matka chłopców chce, by dzieci, skoro mają nie mieszkać z nią, sąd zamiast placówce opiekuńczej, umieścił w rodzinie zastępczej. Tą mieliby stworzyć rodzice kobiety. Żeby tak jednak się stało, swoją opinię ma wydać Rodzinny Ośrodek Diagnostyczno-Konsultacyjny. A na specjalne pismo rodzina musi czekać aż do 20 marca, bo na taki termin wyznaczona jest kolejna rozprawa.
- Bazujemy na tym, co dzieje się z dziećmi - tłumaczą decyzję sędziego pracownicy biura prasowego sądu okręgowego we Wrocławiu. O szczegółach nie chce mówić, poza podaniem enigmatycznych zdań. - W oparciu o dotychczas zgromadzony materiał dowodowy, dzieci zostały na czas trwania postępowania rzeczywiście przeniesione do placówki opiekuńczo-interwencyjnej. Matka może się od tej decyzji odwołać - mówi.
Autor: bieru/i / Źródło: TVN24 Wrocław, Gazeta Wrocławska
Źródło zdjęcia głównego: tvn24