Formalnie wciąż nie można korzystać z kładki, która skróciłaby drogę na perony przystanku PKP Powązki. Dzielnica tłumaczy, że kładka nie łączy się z drogą publiczną i winą obarcza Polskie Linie Kolejowe. Kolejarze wytykają, że o nadanie statusu drogi publicznej nie może starać się nikt poza gospodarzem terenu, czyli właśnie dzielnicą. Mieszkańcy z kładki korzystają więc na dziko.
Przystanek kolejowy Warszawa Powązki działa od 1 listopada ubiegłego roku. Jak informuje Karol Jakubowski z biura prasowego PKP PLK, zakres inwestycji po stronie kolejarzy obejmował budowę dwóch peronów, pochylni, wind oraz kładki dla pieszych, która łączy dwie dzielnice - umożliwia dojście do przystanku od strony Żoliborza i Woli (granica przebiega wzdłuż torów). Kładka stanęła w osi Przasnyskiej, która po wolskiej stronie łączy się ze Słodowiecką.
Sęk w tym, że nowa kładka do dzisiaj pozostaje nieczynna. Tematem zainteresował się wolski radny Krystian Wilk (Koalicja Obywatelska), który napisał interpelację do burmistrza. "Pierwsze pociągi zabrały pasażerów z przystanku "Warszawa Powązki" we Wszystkich Świętych ubiegłego roku, jednak do dziś wejście na przystanek pozostaje zamknięte. Wszyscy podróżni muszą iść do Powązkowskiej i z powrotem na peron" - zwraca uwagę radny. Dodaje, że mieszkańcy nadkładają drogi, bo ogrodzenie uniemożliwia dostanie się na peron.
Dlaczego?
"Bez dostępu do drogi publicznej"
Jak informuje burmistrz Woli Krzysztof Strzałkowski, nadzór budowlany odmówił wydania kolejarzom pozwolenia na użytkowanie kładki. - Ze względu na to, że inwestor [PKP PLK - red.] nie zapewnił jej dostępu do drogi publicznej - wyjaśnia. Kładka rzeczywiście została wybudowana przez kolejarzy, ale dobudowanie infrastruktury dla pieszych leżało już w gestii dzielnic. Regulowało to podpisane w 2018 roku porozumienie między Żoliborzem i Wolą a PLK. Po stronie Żoliborza powstała droga asfaltowa do kładki, po wolskiej - szutrowa.
Odmowna decyzja nadzoru budowlanego nie wynika jednak z rodzaju nawierzchni. - W lipcu Wojewódzki Inspektor Nadzoru Budowlanego stwierdził, że droga łącząca kładkę z ulicą Słodowiecką powinna mieć status drogi publicznej. Nadanie statusu drogi publicznej leży po stronie gospodarza terenu, czyli dzielnicy Wola - wyjaśnia Karol Jakubowski z PKP PLK. - PLK liczą na szybkie wykonanie niezbędnych procedur przez urząd dzielnicy Wola - dodaje.
Wola ma problem
Rzecznik Zarządu Dróg Miejskich Jakub Dybalski potwierdza, że to urząd dzielnicy - jako zarządca ulicy - powinien wystąpić do Rady Warszawy z wnioskiem o nadanie jej statusu drogi publicznej. - Rada miasta decyduje o tym uchwałą - dodaje.
Pytamy, dlaczego dzielnica nie zwróciła się z takim wnioskiem do Rady Warszawy. Rzecznik Woli Mateusz Witczyński twierdzi, że dzielnica o tym, dlaczego kładka wciąż pozostaje zamknięta, dowiaduje się "z przekazów medialnych". - Dzielnica nie jest stroną w postępowaniu przed WINB. Zgodnie z prawem obowiązek zapewnienia dostępu do drogi publicznej leży po stronie inwestora - tłumaczy Witczyński.
Przypomina też, że porozumienie z PLK dotyczyło jedynie uporządkowania terenu i wykonania dojścia do kładki, i z tego zadania dzielnica wywiązała się wiele tygodni temu. - Jeśli uzgodnione w 2018 roku rozwiązanie, na bazie którego PKP uzyskało pozwolenie na budowę stacji PKP Powązki, nie jest wystarczające, dzielnica deklaruje pełne wsparcie dla inwestora w poszukiwaniu jak najszybszego rozwiązania problemu. Dlatego też ponawiamy nasze zaproszenie na spotkanie w tej sprawie - deklaruje Witczyński.
Żoliborz sobie poradził
Wejście na kładkę od strony Żoliborza zostało udostępnione pod koniec ubiegłego tygodnia. Na przejście od strony Woli mieszkańcy będą musieli jeszcze poczekać, choć - jak zauważył nasz reporter Tomasz Zieliński - niektórzy z oficjalnego zakazu nic sobie nie robią i już teraz przechodzą kładką z jednej dzielnicy do drugiej.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Szmelter / tvnwarszawa.pl