"Był zabytek i nie ma zabytku". Zabytkowy dwór na Wyczółkach został rozebrany

Po zabytkowym dworze, który stał na Ursynowie przy ulicy Łączyny, pozostały już tylko fundamenty. Zniknięcie budynku zauważył dzielnicowy radny Paweł Lenarczyk, który od lat walczył o jego zachowanie. Na miejscu pojawiły się służby konserwatorskie. Będą sprawdzać, czy rozbiórkę przeprowadzono zgodnie z prawem.

- Tego dworu już nie ma. Był zabytek i nie ma zabytku. A co gorsza, może być tak, że to wszystko przebiegło zgodnie z prawem - powiedział radny Paweł Lenarczyk, dodając, że w Polsce, niestety, jest pozwolenie na to, by niszczyć zabytki.

Dwór pochodził z przełomu XVIII i XIX wieku. Niegdyś otaczał go park z rzeźbami, z których dziś zostały tylko pojedyncze cokoły albo leżące na ziemi roztrzaskane fragmenty. Niestety został całkowicie rozebrany, pozostały tylko fundamenty. Nie wiadomo, gdzie trafiły pozostałości zabytkowego budynku.

Nieudany remont

W 2009 roku biuro stołecznego konserwatora zabytków rozpoczęło kontrolę dworku. W 2012 roku wydano nakaz jego remontu, od którego właściciel się odwołał. W 2014 roku wydano ponownie nakaz remontu, a rok później wszczęte zostało postępowanie egzekucyjne. - W 2017 roku byliśmy przygotowani do tego, żeby od 2018 roku wprowadzić inwestora zastępczego, czyli miasto - powiedział stołeczny konserwator zabytków Michał Krasucki. - Nawet były już przymiarki, by zarezerwować w budżecie odpowiednią kwotę na poziomie kilkuset tysięcy. Po prostu miasto, jako inwestor zastępczy, wyremontowałoby budynek, a potem obciążyło kosztami właściciela - dodał.

Od 1 listopada 2017 roku Stołeczny Konserwator Zabytków, decyzją wojewody mazowieckiego, oddał swoje kompetencje Mazowieckiemu Konserwatorowi Zabytków. Procedura, która miała doprowadzić do remontu dworu, musiała ruszyć od początku.

Przeczytaj także: Grzywna dla właściciela zabytkowego dworku >>>

"W mojej ocenie jest przekroczenie uprawnień"

W 2022 roku MWKZ wydał pozwolenie na rekonstrukcję dworu, obejmującą rozbiórkę i jego odtworzenie z użyciem wybranych przez nadzór konserwatorski elementów. Natomiast w marcu tego roku MWKZ wydał nakaz zabezpieczenia z terminem do końca tego roku.

- W związku z tym inwestor po prostu rozebrał dwór zgodnie z decyzją. Nie rozumiem, jak konserwator może wcześniej wydać decyzję na rozbiórkę, a dwa lata później na zabezpieczenie. W mojej ocenie jest przekroczenie uprawnień, bo nie można wydać zgody na rozbiórkę zabytku rejestrowego i jego odtworzenie, bo może to nastąpić tylko po skreśleniu go z rejestru. A skreśla z rejestru minister kultury - skomentował Krasucki.

Podkreślił, że jest to skandaliczna sytuacja. - Mogliśmy mieć w 2018 roku odremontowany, stojący, zabezpieczony dwór, który by czekał być może na poważniejszy remont lub nowego właściciela - dodał.

Martwi się obecny konserwator

Wątpliwości ma także obecny mazowiecki wojewódzki konserwator zabytków Marcin Dawidowicz, który ocenił, że z akt sprawy wynika "takie trochę rozdwojenie podejścia". Przekazał, że podejmowane były próby nakłonienia inwestora do prac, choćby przez to, że dostał dotację na wykonanie dokumentacji technicznej. Zaznaczył, że prawdopodobnie były to działania pozorowane, bo w rzeczywistości nic się przez lata nie wydarzyło. W związku z tym, znowu w 2024 roku, został wydany nakaz zabezpieczenia budynku, w takiej formie, w jakiej był.

- Zakres tego pozwolenia budzi pewne wątpliwości. Teoretycznie formalnej możliwości na rozbiór obiektów wpisanych do rejestru zabytków nie ma. Więc to jest niepojące i wymaga jeszcze sprawdzenia - podkreślił Dawidowicz.

Rozbiórka niezgodna z decyzją?

We wtorek służby konserwatorskie przeprowadziły oględziny na miejscu. - Dworu rzeczywiście już nie ma. Zabezpieczono niewielką ilość elementów konstrukcji i pojedyncze elementy wystroju. Istnieje obawa, że ta rozbiórka została wykonana niezgodnie z decyzją pozwoleniową - powiedział Dawidowicz.

Wyjaśnił, że przede wszystkim nie było tam nadzoru konserwatorskiego ani z ramienia inwestora, ani ze strony urzędu. - Urząd nie został powiadomiony o podjęciu prac rozbiórkowych, nie wykonano też selekcji materiałów pod kątem przydatności do rekonstrukcji. W związku z tym będziemy w tej chwili pilnie wstrzymywać te prace - dodał.

- Musimy sprawdzić, czy były one wykonywane zgodnie z pozwoleniem. Po drugie decyzje to tylko rodzaj uprawnienia, w związku z tym będziemy chcieli wydać nakaz przywrócenia obiektu do stanu pierwotnego. Ze swojej strony mogę zaręczyć, że nie powstanie tam na pewno żaden inny obiekt niż dwór - podkreślił.

Również ursynowscy radni włączyli się w obronę zabytkowego dworu. - Wczoraj zaopiniowaliśmy przystąpienie do sporządzenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. Ten teren zostanie objęty ochroną konserwatorską i będę wnioskował o to, żeby jak najszczegółowiej odbudować ten dworek - powiedział radny Lenarczyk.

Utracony majątek odzyskany

Od 1842 roku właścicielami wsi Wyczółek była rodzina Skarbków. Ta sama, do której należała Żelazowa Wola, gdzie na świat przyszedł Fryderyk Chopin. Fryderyk Skarbek był jego ojcem chrzestnym. Do wybuchu drugiej wojny światowej zespół dworski należał do rodziny Berensewiczów. Jednak zaraz po jej zakończeniu własność znacjonalizowano dekretem Bieruta i dopiero w latach 90. XX wieku spadkobiercy odzyskali utracony majątek.

Dworek przy ulicy Łączyny 53 jest wpisany do rejestru zabytków od 1965 roku.

Przeczytaj także: Stacjonowali w niej powstańcy, trafiła do rejestru zabytków >>>

KAMIENICAA
Kamienica Józefa i Marii Skrzypków w rejestrze zabytków
Źródło: B. Lis/WUOZ w Warszawie
Czytaj także: