Wychodząc z zakupów nagle zasłabł i upadł na twarz. "Gdyby nie szybko podjęta resuscytacja, już by nie żył"

Mężczyzna stracił przytomność, trafił do szpitala (zdjęcie ilustracyjne)
Kiedy dzwonić na numer alarmowy, a kiedy nie?
Źródło: TVN24
Strażnicy miejscy z Ochoty uratowali życie klienta jednego ze sklepów na Ursusie. Mężczyzna, wychodząc z zakupów, stracił przytomność. Nie oddychał i nie reagował na bodźce, a jego puls był niewyczuwalny. Liczyła się każda sekunda.

Rankiem 9 lutego strażnicy miejscy z III Oddziału Terenowego, którzy patrolowali ulicę Wojciechowskiego, zauważyli zdenerwowaną kobietę stojącą obok mężczyzny, który leżał na progu jednego ze sklepów.

"Poszkodowany, wychodząc z zakupów, nagle zasłabł i upadł na twarz. Mężczyzna nie oddychał, nie reagował na bodźce, jego puls był niewyczuwalny, a twarz i dłonie zsiniały" - przekazała w komunikacie straż miejska.

Przeczytaj także: 112 - numer, który ratuje życie. Dziewięć sekund na reakcję, 150 sekund na rozmowę >>>

Zmieniali się co dwie minuty

Liczyła się każda sekunda, więc strażnicy natychmiast ułożyli mężczyznę na plecach i rozpoczęli resuscytację. "Przez radio poprosili o ponaglenie pogotowia ze względu na poważne zagrożenie życia" - dodano w komunikacie.

Prowadzili intensywne czynności ratunkowe, zmieniając się co dwie minuty. Oddech poszkodowanego powrócił chwilę przed tym, gdy na miejscu zjawiło się pogotowie. "Ratownicy stwierdzili, że gdyby nie szybko podjęta resuscytacja, mężczyzna już by nie żył" - podkreślili strażnicy miejscy. Poszkodowany został przewieziony do szpitala.

Czytaj także: